Borussia Dortmund miała
rozgrywać dzisiaj mecz z Arsenalem Londyn.
Mieli grać u siebie , czyli na Signal Iduna Park. Chłopaki od rana
chodzili podjarani meczem. Dziewczyny
także . Szczególnie Ola , ponieważ jak chłopaki wygrają mecz mają jechać na
sparing do Hiszpanii , co wiąże się z tym iż jej drużyna także pojedzie. Zespół
który trenuje Ola nosi nazwę Weiblich Borussia Park.
Wszyscy mieli iść na stadion kibicować ‘Pszczółkom’. Wszyscy oprócz Asi , która siedziała w domu z koleżankami. Nie poszła na stadion ze względu na ciąże , która była już zaawansowana.
Mario chodził z kąta w kąt , denerwując się że nie strzeli gola Wojtkowi Szczęsnemu. Joanna go uspokajała i tłumaczyła ,że na pewno strzeli , bo jest najlepszy . Chciał w to wierzyć. Mecz mieli rozegrać o 18 : 30 . Chłopaki pojechali wcześniej , ponieważ mieli porozmawiać z psychologami i trenerem. O 17.45 dziewczyny postanowiły iść na stadion. Były to Ola , Charlie i dziewczynki. , Agata i dziewczyny pozostałych Borussen. Usiadły w sektorze dla rodziny.
Mecz się rozpoczął .W pierwszym składzie wyszedł : Roman , Łukasz ,Marcel, Mats, Sebastian , Ilkay, Nuri, Marco , Mario , Kuba i Robert. Od pierwszych minut chłopaki z BVB dawali z siebie 100 %. Niestety w piętnastej minucie Kanonierzy wyszli na prowadzenie po golu Jacka Wilsherea. To jeszcze bardziej zmotywowało Dortmundczyków do gry. W trzydziestej minucie karnego po faulu na Robercie wykonał Kuba. Wojtek nawet nie miał szans go obronić. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1 : 1. Podczas przerwy trener nagadał chłopakom wiele rzeczy . Klopp zwrócił się do Marco ze zwrotem ‘’To dla Oli ! Dasz radę Reus’’. Marco zakodował to sobie w umyśle i gdy tylko zaczęła się druga połowa wyszedł na murawę nabuzowany energią . Cel był jeden – WYGRAĆ !
Pierwsze minuty sprzyjały Londyńczykom , natomiast od 50 minuty stery przejęli Borussen. Kiedy przy piłce był Reus , zatrzymywały go tylko faule przeciwników. W końcu Borussia dostała rzut wolny , którego wykonał Marco . Piłka została idealnie wykopnięta i wylądowała w siatce bramki. Radość na trybunach była ogromna. Piłkarze także nie ukrywali radości. Wojtek tylko zaklął sobie po cichu tak jak reszta zawodników Arsenalu. Pod koniec spotkania gola zaliczył Łukasz , po asyście Kuby. Nikt nawet nie przypuszczał ,że mecz zakończy się takim wynikiem.
Trener Klopp był przeszczęśliwy , ale nie okazał tego tak jak piłkarze. Krzyczeli i skandowali swoje nazwiska. Nie wiadomo jak do szatni wparowały dziewczyny. Jeszcze bardziej szczęśliwe niż chłopaki . Miały iskierki w oczach . Duma je rozpierała. Charlie i Ola podbiegły do swoich ukochanych ,aby ich pocałować. Marco nawet nie sądził ,że zostanie tak nagrodzony. Ostatnio często dostawał ‘po łbie’ .
-Ty grałeś najlepiej !- krzyknęła Ola w stronę Marco.-Sorry chłopcy , ale ON grał najlepiej !
Marco nie odpowiedział , tylko ponownie zatopił swoje usta w jej wargach.
-To oni są razem ?- zapytał szczęśliwy Nuri .
-No , już dawno , Marco się nie chwalił ?-odparła Charlie.
-A on pieprzy cały czas o jakiejś lasce … staram się nie słuchać .
Wszyscy się zaśmiali. Było wiadomo ,że mówi o Oli . Był w niej zakochany. Wiele razy przyłapywał się na tym ,że w każdej rozmowie zmieniał temat na temat Oli. Gadał jaka to ona jest świetna , pracowita , piękna , mądra i co tylko mu ślina na język przyniosła.
-Idziemy pocieszyć Wojtka ?- zapytał Robert.-Pewnie płacze.
Łukasz zaśmiał się pod nosem. Lubił Wojtka , to jego dobry kumpel z reprezentacji Polski.
-Idziemy .-zgodził się Piszczu.
Trio z Polski razem ze swoimi kobietami i w przypadku Piszcza także z dziećmi udało się do szatni Kanonierów. Za nimi pobiegła Ola z Marco i Mario. Szybko znaleźli Wojtka , który siedział na ławce i śmiał się z kolegów.
-Nie płaczesz , że Cię zmiażdżyliśmy ?- odezwał się Robert po angielsku , aby każdy zrozumiał.
-Ooo Robcio ! Dobry mecz –zaśmiał się Szczęsny.- Ale ty mi bramki nie strzeliłeś.
-Haa , zrobił to Kuba , Marco i Łukasz !- wyśmiewał kolegę.
-Daj spokój , nie wyżywaj się na mnie.
-Hahaha .-wszyscy się zaśmiali.-A teraz poznaj Olę dziewczynę Marco –podał jej dłoń.-Charlie narzeczoną Łukasza .-Charlie się uśmiechnęła.-Jo i Sarę , córeczki Piszczka.-Wojtek uśmiechnął się na widok małych istotek w koszulkach z napisem ‘Piszczek ‘ .
-Miło poznać .-odezwał się w końcu.
-Nam również.
-Na ile przyjechałeś ?-zapytał Kuba.
-Jedziemy za 4 dni , bo poprosiliśmy trenera o trochę wolnego.
-O to super wpadniesz do nas.-ucieszył się Łukasz.-Pochwalę Ci się moją rodziną. Dużo jej tu mam –nie pohamował śmiechu.
-Okej ! Do Łukasza przychodzę najpierw ! –roześmiał się bramkarz Londyńczyków.
-Idziemy poświętować ?-zapytał po niemiecku Resu.
-Chodźmy , ale zapraszamy Wojtka. –zarządził Robert , który przyjaźnił się ze Szczęsnym
-Okej , Wojtek idziesz z nami poświętować wygraną? –zapytał Kuba po Polsku.
-Idę.-oznajmił.-Ale nie możecie się porozumiewać jednym językiem ? Polski , Angielski , Niemiecki …może jeszcze chiński ?!
-Nie ale jak chcesz mogę mówić po francusku .-rzuciła obojętnie Ola. –Hiszpański też opanowałam .-uśmiechnęła się jak mała dziewczynka i odwróciła się do Reusa .
-Dobra to idziemy ?- zapytał rozbawiony Piszczek. –Tylko musimy się przebrać i odświeżyć.
-Spoko , my idziemy przed stadion .-powiedziała Charlie i dała Piszczkowi buziaka.
Jo i Sara spacerowały cichutko , bo trochę przerażało ich to otoczenie . Tysiące osób na trybunach, nieznani piłkarze w szatni. Odlot . W pewnej chwili Jo zobaczyła czarnego koteczka , siedzącego pod jakimś krzakiem . Był mały , miał około dwóch miesięcy . Widać było ,ze był bezdomny , głodny i zmarznięty. Dziewczynka podbiegła do niego ,a on nie uciekł. Zaczęła głaskać jego mięciutkie futerko , a on patrzył na nią wielkimi oczami. Dziewczynka wyciągnęła go delikatnie spod żywopłotu i przytuliła do siebie. Usłyszała za sobą głos Charlie
-Jouś , chodź bo chłopaki już wychodzą !
-Pocekajcie !- z kotem na rękach podbiegła do opiekunów.-Znalazłam go , tam siedział , bez mamusi …Mogę go zabrać i nakarmić ?-zrobiła maślane oczka .
-Musisz zapytać Łukasza …- powiedziała Charlie przyglądając się kociakowi.-Ładny kotek .
Mężczyźni byli już przy kobietach . Jo podbiegła do Łukasza i zapytała
-Mogę go zabrać do domu ? Zobac nie mam mamusi i jest mu zimno !
-Oj … Jo.
-No plose ! Patrz jaki śliczny !
-Dobrze zabierz go , bo jakiś taki chudy jest .-uśmiechnął się Piszczek i przewrócił oczami.
Jo postanowiła ,że nazwie go Zibi . Pasowało do niego to imię. Wojtek nie mógł się nadziwić jaka wygadana jest córka Piszczka. Sara również zainteresowała się kotem . Oby dwie nie opuszczały go na krok. Była 21, a oni musieli usiąść przy stolikach na dworze , ponieważ mieli kota. Nie narzekali , bo było ciepło i pięknie. Łukasz kupił w zoologicznym sklepie , który był otwarty 24 h na dobę kocią karmę , mleko dla kociąt i miseczkę. Gdy inni pili piwa , on siłował się z otworzeniem karmy . W końcu udało się i nakarmili kota. Uśmiech na twarzach dziewczynek był bezcenny. Sam Piszczek siedział z nimi i głaskał kota , a Szczęsny się z niego nabijał . Podobnie Nuri.
-Łukasz , chodź , kocia mamo !- krzyknął Sahin.
-Idę pało! –odgryzł się.
Obrońca usiadł obok swojej ukochanej Charlie i przyjaciela Kuby. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Coś ty taki wesolutki ?
-Hmm nie wiem , przecież tylko strzeliłem bramkę i uratowałem życie kota .-mówił Piszczek.
-Dobra skończcie.-przerwał Robert.-Co tam u was tak w ogóle ?
-A dobrze , leci powoli mi w Londynie . Ciągłe imprezy i mecze … normalka.-powiedział Wojtek.
-Ej przyjaciele my idziemy .-rzekł Marco.-Przepraszamy , ale do Olusi zadzwoniła jej koleżanka , potrzebuje pomocy . Sorrki. –Wstał z krzesła razem z Olą.
-No to na razie .-pożegnali się.
Ola z Marco poszli szybko w wyznaczone przez Mandy miejsce. Zobaczyli jakiś stary budynek . W oknie stała chuda dziewczyna czyli Mandy.
-Co się stało ? –zapytała zaniepokojona Ola.
-Zaraz tu przyjadą psy , a ja nie mam jak zejść …-mówiła cicho , lecz szybko.-Pomóżcie!
Okno umieszczone było na pierwszym piętrze . Na pozór nisko , jednak ta odległość przy upadku mogła by okazać się niebezpieczna.
-Poczekaj tam widzę jakąś drabinę.-zauważył Reus.
-Weź ją ! –krzyknęła z góry.
Chłopak podbiegł do drugiego budynku i wziął drewnianą drabinę. Podstawił ją do okna i przytrzymał.
-Schodź , tylko uważaj.-prosiła Ola.
Mandy szybko zeszła , była jak kot zwinna , szybka i cicha. Musiała nieźle się przestraszyć policji skoro zadzwoniła aż do Oli.
-Coś ty tam robiła ?
-Nie …nic . Tak malowaliśmy, ale jakiś pedryl zadzwonił po policje ,że niby niszczymy mienie.
-A reszta gdzie ?
-Uciekła…-spuściła głowę .-Przewróć drabinę i uciekajmy.
Marco nie przewrócił drabiny , lecz odstawił na miejsce. Był perfekcjonistą. Cała trójka wyszła na chodnik i kierowała się do domu.
-Mogłabym u was przenocować ?
-Jasne Mandy.-zgodziła się Ola. –Marco tez na pewno się zgadza.
-Naturalnie.-Resu polubił tą dziewczynę . Była szczera i otwarta na ludzi.
-Ale powiedz mi jedno-zagadała Ola.-Po jaką cholerę ty się zdajesz z tymi pacanami ?! Wystawili Cię.
-To już skończony rozdział . –westchnęła Mandy.-Nie obchodzi mnie już teraz czy mają co jeść . Niech się pieprzą.
-No i dobrze , to złe towarzystwo.-stwierdził Marco.-Chodźcie szybciej , bo spać mi się chce.
W tym samym czasie do Oli zadzwonił telefon . To Mario , odebrała.
-No co tam ?
-Łukasz ogłosił swój ślub !
-Zajebiście ! Kiedy ?
-No właśnie to mnie zdziwiło ,że za trzy tygodnie !
-Wow tak szybko ?
-No , świry . Ale oni już wcześniej to planowali ,tylko trzymali w tajemnicy i teraz powiedzieli –wyjaśnił.
-Spoko, dobra kończę , bo jesteśmy już w domu , a śpiochowi się chce spać…Pozdrów As !
-Dobrze , żeby mu się koszmar przyśnił !-zaśmiał się.-Pa , buziaczki.
-No Buziaa.-rozłączyła się.
Ola pożyczyła Mandy pidżamę i wskazała pokój w którym będzie spała . Zjedli jeszcze kolacje , wzięli prysznic i poszli spać. Jutro mieli jechać poszukać nauczycielki języka Polskiego dla Marco , który za wszelką cenę chciał umieć mówić w ojczystym języku Olki.
Wszyscy mieli iść na stadion kibicować ‘Pszczółkom’. Wszyscy oprócz Asi , która siedziała w domu z koleżankami. Nie poszła na stadion ze względu na ciąże , która była już zaawansowana.
Mario chodził z kąta w kąt , denerwując się że nie strzeli gola Wojtkowi Szczęsnemu. Joanna go uspokajała i tłumaczyła ,że na pewno strzeli , bo jest najlepszy . Chciał w to wierzyć. Mecz mieli rozegrać o 18 : 30 . Chłopaki pojechali wcześniej , ponieważ mieli porozmawiać z psychologami i trenerem. O 17.45 dziewczyny postanowiły iść na stadion. Były to Ola , Charlie i dziewczynki. , Agata i dziewczyny pozostałych Borussen. Usiadły w sektorze dla rodziny.
Mecz się rozpoczął .W pierwszym składzie wyszedł : Roman , Łukasz ,Marcel, Mats, Sebastian , Ilkay, Nuri, Marco , Mario , Kuba i Robert. Od pierwszych minut chłopaki z BVB dawali z siebie 100 %. Niestety w piętnastej minucie Kanonierzy wyszli na prowadzenie po golu Jacka Wilsherea. To jeszcze bardziej zmotywowało Dortmundczyków do gry. W trzydziestej minucie karnego po faulu na Robercie wykonał Kuba. Wojtek nawet nie miał szans go obronić. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1 : 1. Podczas przerwy trener nagadał chłopakom wiele rzeczy . Klopp zwrócił się do Marco ze zwrotem ‘’To dla Oli ! Dasz radę Reus’’. Marco zakodował to sobie w umyśle i gdy tylko zaczęła się druga połowa wyszedł na murawę nabuzowany energią . Cel był jeden – WYGRAĆ !
Pierwsze minuty sprzyjały Londyńczykom , natomiast od 50 minuty stery przejęli Borussen. Kiedy przy piłce był Reus , zatrzymywały go tylko faule przeciwników. W końcu Borussia dostała rzut wolny , którego wykonał Marco . Piłka została idealnie wykopnięta i wylądowała w siatce bramki. Radość na trybunach była ogromna. Piłkarze także nie ukrywali radości. Wojtek tylko zaklął sobie po cichu tak jak reszta zawodników Arsenalu. Pod koniec spotkania gola zaliczył Łukasz , po asyście Kuby. Nikt nawet nie przypuszczał ,że mecz zakończy się takim wynikiem.
Trener Klopp był przeszczęśliwy , ale nie okazał tego tak jak piłkarze. Krzyczeli i skandowali swoje nazwiska. Nie wiadomo jak do szatni wparowały dziewczyny. Jeszcze bardziej szczęśliwe niż chłopaki . Miały iskierki w oczach . Duma je rozpierała. Charlie i Ola podbiegły do swoich ukochanych ,aby ich pocałować. Marco nawet nie sądził ,że zostanie tak nagrodzony. Ostatnio często dostawał ‘po łbie’ .
-Ty grałeś najlepiej !- krzyknęła Ola w stronę Marco.-Sorry chłopcy , ale ON grał najlepiej !
Marco nie odpowiedział , tylko ponownie zatopił swoje usta w jej wargach.
-To oni są razem ?- zapytał szczęśliwy Nuri .
-No , już dawno , Marco się nie chwalił ?-odparła Charlie.
-A on pieprzy cały czas o jakiejś lasce … staram się nie słuchać .
Wszyscy się zaśmiali. Było wiadomo ,że mówi o Oli . Był w niej zakochany. Wiele razy przyłapywał się na tym ,że w każdej rozmowie zmieniał temat na temat Oli. Gadał jaka to ona jest świetna , pracowita , piękna , mądra i co tylko mu ślina na język przyniosła.
-Idziemy pocieszyć Wojtka ?- zapytał Robert.-Pewnie płacze.
Łukasz zaśmiał się pod nosem. Lubił Wojtka , to jego dobry kumpel z reprezentacji Polski.
-Idziemy .-zgodził się Piszczu.
Trio z Polski razem ze swoimi kobietami i w przypadku Piszcza także z dziećmi udało się do szatni Kanonierów. Za nimi pobiegła Ola z Marco i Mario. Szybko znaleźli Wojtka , który siedział na ławce i śmiał się z kolegów.
-Nie płaczesz , że Cię zmiażdżyliśmy ?- odezwał się Robert po angielsku , aby każdy zrozumiał.
-Ooo Robcio ! Dobry mecz –zaśmiał się Szczęsny.- Ale ty mi bramki nie strzeliłeś.
-Haa , zrobił to Kuba , Marco i Łukasz !- wyśmiewał kolegę.
-Daj spokój , nie wyżywaj się na mnie.
-Hahaha .-wszyscy się zaśmiali.-A teraz poznaj Olę dziewczynę Marco –podał jej dłoń.-Charlie narzeczoną Łukasza .-Charlie się uśmiechnęła.-Jo i Sarę , córeczki Piszczka.-Wojtek uśmiechnął się na widok małych istotek w koszulkach z napisem ‘Piszczek ‘ .
-Miło poznać .-odezwał się w końcu.
-Nam również.
-Na ile przyjechałeś ?-zapytał Kuba.
-Jedziemy za 4 dni , bo poprosiliśmy trenera o trochę wolnego.
-O to super wpadniesz do nas.-ucieszył się Łukasz.-Pochwalę Ci się moją rodziną. Dużo jej tu mam –nie pohamował śmiechu.
-Okej ! Do Łukasza przychodzę najpierw ! –roześmiał się bramkarz Londyńczyków.
-Idziemy poświętować ?-zapytał po niemiecku Resu.
-Chodźmy , ale zapraszamy Wojtka. –zarządził Robert , który przyjaźnił się ze Szczęsnym
-Okej , Wojtek idziesz z nami poświętować wygraną? –zapytał Kuba po Polsku.
-Idę.-oznajmił.-Ale nie możecie się porozumiewać jednym językiem ? Polski , Angielski , Niemiecki …może jeszcze chiński ?!
-Nie ale jak chcesz mogę mówić po francusku .-rzuciła obojętnie Ola. –Hiszpański też opanowałam .-uśmiechnęła się jak mała dziewczynka i odwróciła się do Reusa .
-Dobra to idziemy ?- zapytał rozbawiony Piszczek. –Tylko musimy się przebrać i odświeżyć.
-Spoko , my idziemy przed stadion .-powiedziała Charlie i dała Piszczkowi buziaka.
Jo i Sara spacerowały cichutko , bo trochę przerażało ich to otoczenie . Tysiące osób na trybunach, nieznani piłkarze w szatni. Odlot . W pewnej chwili Jo zobaczyła czarnego koteczka , siedzącego pod jakimś krzakiem . Był mały , miał około dwóch miesięcy . Widać było ,ze był bezdomny , głodny i zmarznięty. Dziewczynka podbiegła do niego ,a on nie uciekł. Zaczęła głaskać jego mięciutkie futerko , a on patrzył na nią wielkimi oczami. Dziewczynka wyciągnęła go delikatnie spod żywopłotu i przytuliła do siebie. Usłyszała za sobą głos Charlie
-Jouś , chodź bo chłopaki już wychodzą !
-Pocekajcie !- z kotem na rękach podbiegła do opiekunów.-Znalazłam go , tam siedział , bez mamusi …Mogę go zabrać i nakarmić ?-zrobiła maślane oczka .
-Musisz zapytać Łukasza …- powiedziała Charlie przyglądając się kociakowi.-Ładny kotek .
Mężczyźni byli już przy kobietach . Jo podbiegła do Łukasza i zapytała
-Mogę go zabrać do domu ? Zobac nie mam mamusi i jest mu zimno !
-Oj … Jo.
-No plose ! Patrz jaki śliczny !
-Dobrze zabierz go , bo jakiś taki chudy jest .-uśmiechnął się Piszczek i przewrócił oczami.
Jo postanowiła ,że nazwie go Zibi . Pasowało do niego to imię. Wojtek nie mógł się nadziwić jaka wygadana jest córka Piszczka. Sara również zainteresowała się kotem . Oby dwie nie opuszczały go na krok. Była 21, a oni musieli usiąść przy stolikach na dworze , ponieważ mieli kota. Nie narzekali , bo było ciepło i pięknie. Łukasz kupił w zoologicznym sklepie , który był otwarty 24 h na dobę kocią karmę , mleko dla kociąt i miseczkę. Gdy inni pili piwa , on siłował się z otworzeniem karmy . W końcu udało się i nakarmili kota. Uśmiech na twarzach dziewczynek był bezcenny. Sam Piszczek siedział z nimi i głaskał kota , a Szczęsny się z niego nabijał . Podobnie Nuri.
-Łukasz , chodź , kocia mamo !- krzyknął Sahin.
-Idę pało! –odgryzł się.
Obrońca usiadł obok swojej ukochanej Charlie i przyjaciela Kuby. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Coś ty taki wesolutki ?
-Hmm nie wiem , przecież tylko strzeliłem bramkę i uratowałem życie kota .-mówił Piszczek.
-Dobra skończcie.-przerwał Robert.-Co tam u was tak w ogóle ?
-A dobrze , leci powoli mi w Londynie . Ciągłe imprezy i mecze … normalka.-powiedział Wojtek.
-Ej przyjaciele my idziemy .-rzekł Marco.-Przepraszamy , ale do Olusi zadzwoniła jej koleżanka , potrzebuje pomocy . Sorrki. –Wstał z krzesła razem z Olą.
-No to na razie .-pożegnali się.
Ola z Marco poszli szybko w wyznaczone przez Mandy miejsce. Zobaczyli jakiś stary budynek . W oknie stała chuda dziewczyna czyli Mandy.
-Co się stało ? –zapytała zaniepokojona Ola.
-Zaraz tu przyjadą psy , a ja nie mam jak zejść …-mówiła cicho , lecz szybko.-Pomóżcie!
Okno umieszczone było na pierwszym piętrze . Na pozór nisko , jednak ta odległość przy upadku mogła by okazać się niebezpieczna.
-Poczekaj tam widzę jakąś drabinę.-zauważył Reus.
-Weź ją ! –krzyknęła z góry.
Chłopak podbiegł do drugiego budynku i wziął drewnianą drabinę. Podstawił ją do okna i przytrzymał.
-Schodź , tylko uważaj.-prosiła Ola.
Mandy szybko zeszła , była jak kot zwinna , szybka i cicha. Musiała nieźle się przestraszyć policji skoro zadzwoniła aż do Oli.
-Coś ty tam robiła ?
-Nie …nic . Tak malowaliśmy, ale jakiś pedryl zadzwonił po policje ,że niby niszczymy mienie.
-A reszta gdzie ?
-Uciekła…-spuściła głowę .-Przewróć drabinę i uciekajmy.
Marco nie przewrócił drabiny , lecz odstawił na miejsce. Był perfekcjonistą. Cała trójka wyszła na chodnik i kierowała się do domu.
-Mogłabym u was przenocować ?
-Jasne Mandy.-zgodziła się Ola. –Marco tez na pewno się zgadza.
-Naturalnie.-Resu polubił tą dziewczynę . Była szczera i otwarta na ludzi.
-Ale powiedz mi jedno-zagadała Ola.-Po jaką cholerę ty się zdajesz z tymi pacanami ?! Wystawili Cię.
-To już skończony rozdział . –westchnęła Mandy.-Nie obchodzi mnie już teraz czy mają co jeść . Niech się pieprzą.
-No i dobrze , to złe towarzystwo.-stwierdził Marco.-Chodźcie szybciej , bo spać mi się chce.
W tym samym czasie do Oli zadzwonił telefon . To Mario , odebrała.
-No co tam ?
-Łukasz ogłosił swój ślub !
-Zajebiście ! Kiedy ?
-No właśnie to mnie zdziwiło ,że za trzy tygodnie !
-Wow tak szybko ?
-No , świry . Ale oni już wcześniej to planowali ,tylko trzymali w tajemnicy i teraz powiedzieli –wyjaśnił.
-Spoko, dobra kończę , bo jesteśmy już w domu , a śpiochowi się chce spać…Pozdrów As !
-Dobrze , żeby mu się koszmar przyśnił !-zaśmiał się.-Pa , buziaczki.
-No Buziaa.-rozłączyła się.
Ola pożyczyła Mandy pidżamę i wskazała pokój w którym będzie spała . Zjedli jeszcze kolacje , wzięli prysznic i poszli spać. Jutro mieli jechać poszukać nauczycielki języka Polskiego dla Marco , który za wszelką cenę chciał umieć mówić w ojczystym języku Olki.
___________________
Zdradzę wam , że postać Oli wymyśliłam na podstawie prawdziwej Oli . Ta prawdziwa ma 15 lat i jest moją kuzynką ;) Jest bardzo podobna do Oli z tego opowiadania :)
To taka ciekawostka :D
Zdradzę wam , że postać Oli wymyśliłam na podstawie prawdziwej Oli . Ta prawdziwa ma 15 lat i jest moją kuzynką ;) Jest bardzo podobna do Oli z tego opowiadania :)
To taka ciekawostka :D
Super :* czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńfajnie ,że pojawiła się postać wojtka ! czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuń