''Ulica ma ścieżki, po których sam diabeł kroczy. Skurwysynu.
~Kaczor ''
Gdy dojechali do domu zobaczyli wściekłą nianie , która najchętniej opuściła by dom Piszczków.
-Dzień Dobry .-przywitała się grzecznie Charlie .
-Dobry ? Wie pani co ja przeżyłam ?!
-Ale co się stało –zapytał już prawie trzeźwy Piszczek .
-Po za tym że do 22 nie mogłam dziecka do domu przyprowadzić , że mnie piłką tak potraktowała że prawie przytomność straciłam i że mnie pies prawie pogryzł to zupełnie nic ! –wykrzyczała trochę przerażona kobieta. –Ja państwa podziwiam.
-Nie-niech pani nie krzyczy, błagam.-odezwała się ledwo żywa Ola.
-Ale Jo nigdy nie robiła takich problemów… -próbowała się tłumaczyć Charlie.-Kochanie zapłać pani.-w końcu dodała zrezygnowana.
Łukasz zapłacił za opiekę nad dziewczynkami , usłyszał na pożegnanie , że nogi niani już tu więcej nie staną i że mają szczęście ,że nie pójdzie do sądu. Łukasz nie był zły na dziecko wiedział ,że to wszystko przez ten cholerny trening. Postanowił ,że pójdzie z nią pogadać , ale wcześniej musi ogarnąć pijaną i pijanego.
-Olka , wstawaj ! –krzyknął Piszczek ,aby ją trochę wybudzić.-Chodź pójdziesz na górę do łóżka.
-Nieee krzycz , błagaaam .-mówiła tak jakby konała.
-Mogłaś nie pić tyle , dziewczyno .-potrząsnął nią aby nie usnęła. –Już marsz na górę !
Ola powlekła się na górę do swojego łóżka. Marco też poszedł za nią ,ale trochę żywiej.
-Ej , a ty się prześpisz w pokoju dla gości .-zauważył zbiega Łukasz.
-Dobra, a myślisz ,że gdzie bym spał ?-zaśmiał się Reus.
-Ja już Cię znam , pewnie byś wbił Olce do łóżka.- powiedział Łukasz kierując się na podwórko , gdzie bawiła się Jo . Usłyszał tylko śmiech Marco.
Łukasz zobaczył Jo jak biega z
psem . Była pełna energii. Nigdy nie widział żeby Sara biegała po podwórku z
psem i do tego z piłką przy nodze.
-Pogramy ? – złapał piłkę dziewczynki.
-Nie wiem , nie chcesz grać ze swoją cólką ?
-No chce , dlatego Cię pytam . –uśmiechnął się i kopnął do Jo piłkę.
-Nie jestem twoją cólką .
-Jesteś.
-nie
-tak
-nie
-tak.-wziął małą na ręce ,a ona się do niego przytuliła.
-Nie jesteś zły za tą nianie ?
-No coś ty , była głupia.
-Myślałam ze jus mnie nie lubis.
-Lubię , lubię.-postawił małą na ziemi. –ale więcej tak nie rób , bo na policje pójdą.
-No wiem , jus nie będę , a będę mogła iść na tlening jutlo ?
-Jasne ,że możesz . –pogłaskał ją po głowie. – I nie słuchaj tych głupków , ok ?
-Dobze.
-Jadłaś śniadanie ?
-Niee. Tylko lody .-zasłoniła sobie usta rączką.- upss ..
-Ooo lody się je od rana .-zaśmiał się Łukasz.-zaraz naskarżę Charlie.
-Nieee , ciii .-złapała Łukasza za nogę. –nie mów.
-Dobra nie powiem , ale masz iść zjeść śniadanie.
Jo nie była chętna do jedzenia normalnych rzeczy , chyba jak każde dziecko. Jej przysmakiem były lody i ciastka. Marco nazywał ją ciasteczkowym potworem .Często zdarzało się ,że nakarmiła psa ciastkami .Reszta dnia minęła bardzo fajnie , Marco i Olka przespani cały dzień . U Asi było podobnie z tym ,że to Mario spał i leczył kaca , a ona zaprosiła koleżanki.
Następnego dnia.
Marco obudził się w obcym domu . Usłyszał głosy Piszczka , jakiś kobiet i dzieci . Domyślił się ,że jest w domu Łukasza i odsypia po imprezie . Postanowił ,że pójdzie na dół napić się wody. Zdziwił go fakt , że nie ma kaca. Czuł się wręcz zajebiście.
-Hej wam .-przywitał się Marco .
Na dole był już Mario i Aśka, która wmawiała Łukaszowi i Mario ,że mają pilnować Jo jak oka w głowie na treningu.
-Hej .-przywitał się drugi raz , tym razem głośniej.
-O hej Marco , wiesz który dzisiaj ? –uśmiechnęła się Charlie.
-Eee jak parapetówka była dwunastego to dzisiaj jest … trzynasty ?
-Nie mój drogi , przespałeś , cały trzynasty , dzisiaj jest już czternasty.-Gotze poklepał przyjaciela po plecach.
-No świetnie ! –zaśmiał się Reus. –To znaczy ,że dzisiaj trening ?
-Tak , właśnie wychodzimy.
-Ei chłopaki , nie mam torby ! –zaczął panikować Marco.
-Masz , przywiozłem ci …-odezwał się rozbawiony Mario.
-Dzięki stary.
-Łukasz ! –krzyknęła Charlie. –Tylko pamiętaj ,żeby Jo nie przyszła po tym treningu obrażona na cały świat , macie ją pilnować !
-Tak , tak wiemy , będzie dobrze .- pocałował swoją narzeczoną i wziął córeczkę na ręce.
Cała gromada wyszła na dwór . Była tam Ola , która miała zgłosić się do trenera i As , która miała robić zdjęcia trenującym chłopakom. Ola i Asia pojechały z Mario , natomiast Jo i Marco z Łukaszem.
-Taatuś.-zaczęła szczęśliwa dziewczynka.- Kup mi nowe korki.
-Dobrze , kupię .-zaśmiał się Piszczek.-Marco ci kupi , jutro, bo ja muszę jechać Sarą na jakieś urodziny do kuzynów.
-Dobze .- zaczęła czyścić swoje buty chusteczką .- A o której pojedziemy ? zaraz po tleningu ?
-Jak chcesz.-uśmiechnął się wujaszek Marco.
Chwilę później byli już pod stadionem. Podeszli do Olki i reszty.
-Chcesz tą prace ?-zapytał Łukasz.
-Chce . –rzekła.-Chce się ustatkować. Skończyć to szaleńcze życie piłkarki , której nikt nie szanuje.
-No i dobrze , tu będziesz wśród przyjaciół .-pocieszył Marco.
-Dobra to ja idę do trenera , trzymajcie kciuki .-powiedziała i skierowała się do biura Kloppa.
-Powodzenia ! –usłyszała za sobą.
Chłopcy poszli do szatni , Jo na murawę, a As na trybuny z których miała robić zdjęcia.
Ola zapukała do drzwi z numerkiem ‘11’ . Na drzwiach pisało ‘ Trener – Jurgen Klopp ‘ z dopiskiem ‘nie gryzę’. Aleksandra usłyszała ‘proszę’ i weszła.
-Dzień Dobry . To ja Aleksan…
-Dzień dobry , tak tak pani Ola. Proszę siadać. –zabiegany trener wskazał krzesło.-
Olka usiadła i popatrzyła na trenera .
-Ma pani CV ? –zapytał .
-Jasne . –wyciągnęła z teczki .-Proszę.
Klopp przejrzał kartki , chwilę później uśmiechnął się i zapytał
-Jest pani piłkarką ?
-Tak , ale chcę zamknąć ten rozdział .
-Rozumiem . –usiadł naprzeciwko dziewczyny.- Czy takie zarobki będą odpowiadać ?-pokazał jakiś wykres na kartce .
-Pan się pyta ?! –powiedziała zadowolona . -7 tysięcy euro , na pewno mi odpowiada !
-Cieszę się , oczywiście będą jakieś podwyżki , ale nie od razu. –podsunął jakąś kartkę.-To umowa , proszę podpisać.
Dziewczyna podpisała w wyznaczonym miejscu . Opuściła biuro w wyśmienitym humorze . Od razu pobiegła pochwalić się Asi , która robiła zdjęcia . Z trybun było widać zadowoloną Jo , która podaje sobie piłkę z Marcelem.
-Mam tą robotę ! –krzyknęła Aleksandra . –Mam rozumiesz ?!
-Super ! –przytuliła ją Aśka.-Widzisz ? Mówiłam ,że się uda.
-Ei co tam się dzieje ?- wskazała na Łukasza , który krzyczy na Romana .
-O rany …-złapała się za głowę Joanna.-Żeby tylko Jo nie widziała.
-Chodźmy tam !-pociągnęła za sobą towarzyszkę.
Na dole okazało się ,że Jo nic nie widziała bo zajęli ją Marcel i Felipe , którym tak zrobić kazał Marco.
Reus , także brał udział w kłótni. Dziewczyn podbiegły do kłócących się piłkarzy .
-Ej zachowujecie się jak dzieci ! –krzyknęła Ola.-Łuki , bądź mądrzejszy daj spokój.
-Właśnie .-przytakiwała narzeczona Mario.
-Nie dam spokoju ! –krzyknął wkurzony Piszczek.- Nikt nie będzie mi tak o MOIM dziecku mówił !
-Oj Łukasz nie nasza wina , że jakieś obce dzieci przyprowadzasz , no na litość poszedłeś ? To jest dziwne ,więc mówimy sobie o tym , proste ! –drwił Roman.
-Nie no trzymajcie mnie bo zaraz mu przyjebie ! –rzucił się na bramkarza .
Nad Piszczkiem panował Kuba , który go przytrzymał.
-Spokojnie Łukasz. –próbowała uspokoić kuzyna Asia.
-Ja cie stary nie rozumiem , zamiast samemu zrobić to znajdujesz jakieś sieroty.- nie przestawał irytować Piszczka , chociaż teraz każdego zaczął denerwować , nawet samego Svena.
-Ei Roman , daj spokój .-krzyknął Sven .-Przepraszam Cię Łukasz , ja nie wiem po co z nim o tym gadałem , wybacz. –zwrócił się do obrońcy Bender.
Łukasz pokiwał głową i podał koledze dłoń. Następnie zauważył że od jakiegoś czasu temu wszystkiemu przygląda się Klopp.
-Trenerze , przepraszam , za tą kłótnie , ale poniosło mnie …-wyjaśnił Piszczek.
-Rozumiem , ale nie rozumiem ciebie Romanie .-zwrócił się do bramkarza .-Co ci przeszkadza to miłe dziecko ? Widzisz jak się cieszy ,że może pokopać tu piłkę? Czemu chcesz ją zniechęcić do tego miejsca ?
-A dajcie spokój .-rzucił Weidenfeller i odszedł.
Chwilę później Jo przyszła do grupki rozmawiających . Była strasznie szczęśliwa . Jej oczka aż błyszczały szczęściem.
-Cioo tam ? –zapytała uroczo .
-Nic , kochanie .-uśmiechnął się Łukasz .-Chcesz iść później na lody ? Ze wszystkimi ?
-Taaaaaaak !-przytuliła go .-Ale ja chce tlusawkowe.
-Dobrze .
-Czyli idziemy na lody ?- zapytał roześmiany Jurgen Klopp.
-Na to wygląda .-przytaknął Santana.
Po godzinie wszyscy byli w drodze na lody . Jo maszerowała z Asią i ciocią Olą. Jak zwykle nadawała o tym jakie korki kupi jej tata . Przy okazji podziwiała buty Marco który szedł przed nimi.
-Ei , ty bardzo lubisz buty , co nie ? –zapytał Felipe .
-Kocham .-uśmiechnęła się szeroko dziewczynka.
-Ale takie jak Ola chodzi czy takie jak Marco ?
-Marco ! –krzyknęła. –Oli są bleeh.
Dziewczynka lubiła trampki , a wręcz nie mogła patrzeć na szpilki.
-No dziękuje .-zaśmiała się Ola.-Miła jesteś.
-Dzięki.
Po chwili byli już w lodziarni . Zjedli lody , porozmawiali i postanowili wracać do domu. Nagle do Oli podszedł Marco.
-Zapomniałem zapytać.-zaczął piłkarz.-Dostałaś prace ?
-Taaaaaaaak ! –ucieszyła się jak dziecko. –Od dzisiaj jestem panią trenerką .
-Gratuluję.-przytulił dziewczynę.-A czy pani trenerka poszłaby ze mną na kolacje ?
-Hmm –zastanowiła się.-Bardzo chętnie.
-To super .-rzekł zadowolony.-Piątek o 18 ?
-Hmm .-znowu się zastanowiła.-Nie. O 18.30 .
-Dobrze , jak sobie życzysz .
Ola wróciła do domu z Łukaszem i Jo. Zjedli kolacje i jeszcze chwilę oglądali jakiś film akcji. Około 22 poszli spać.
________________________
O matko 4 godziny w kolejce u lekarzy ... masakra !
Jutro piąteczek <3 Miłego jutrzejszego dnia ;)
Anonim i Tarnoś :**
-Pogramy ? – złapał piłkę dziewczynki.
-Nie wiem , nie chcesz grać ze swoją cólką ?
-No chce , dlatego Cię pytam . –uśmiechnął się i kopnął do Jo piłkę.
-Nie jestem twoją cólką .
-Jesteś.
-nie
-tak
-nie
-tak.-wziął małą na ręce ,a ona się do niego przytuliła.
-Nie jesteś zły za tą nianie ?
-No coś ty , była głupia.
-Myślałam ze jus mnie nie lubis.
-Lubię , lubię.-postawił małą na ziemi. –ale więcej tak nie rób , bo na policje pójdą.
-No wiem , jus nie będę , a będę mogła iść na tlening jutlo ?
-Jasne ,że możesz . –pogłaskał ją po głowie. – I nie słuchaj tych głupków , ok ?
-Dobze.
-Jadłaś śniadanie ?
-Niee. Tylko lody .-zasłoniła sobie usta rączką.- upss ..
-Ooo lody się je od rana .-zaśmiał się Łukasz.-zaraz naskarżę Charlie.
-Nieee , ciii .-złapała Łukasza za nogę. –nie mów.
-Dobra nie powiem , ale masz iść zjeść śniadanie.
Jo nie była chętna do jedzenia normalnych rzeczy , chyba jak każde dziecko. Jej przysmakiem były lody i ciastka. Marco nazywał ją ciasteczkowym potworem .Często zdarzało się ,że nakarmiła psa ciastkami .Reszta dnia minęła bardzo fajnie , Marco i Olka przespani cały dzień . U Asi było podobnie z tym ,że to Mario spał i leczył kaca , a ona zaprosiła koleżanki.
Następnego dnia.
Marco obudził się w obcym domu . Usłyszał głosy Piszczka , jakiś kobiet i dzieci . Domyślił się ,że jest w domu Łukasza i odsypia po imprezie . Postanowił ,że pójdzie na dół napić się wody. Zdziwił go fakt , że nie ma kaca. Czuł się wręcz zajebiście.
-Hej wam .-przywitał się Marco .
Na dole był już Mario i Aśka, która wmawiała Łukaszowi i Mario ,że mają pilnować Jo jak oka w głowie na treningu.
-Hej .-przywitał się drugi raz , tym razem głośniej.
-O hej Marco , wiesz który dzisiaj ? –uśmiechnęła się Charlie.
-Eee jak parapetówka była dwunastego to dzisiaj jest … trzynasty ?
-Nie mój drogi , przespałeś , cały trzynasty , dzisiaj jest już czternasty.-Gotze poklepał przyjaciela po plecach.
-No świetnie ! –zaśmiał się Reus. –To znaczy ,że dzisiaj trening ?
-Tak , właśnie wychodzimy.
-Ei chłopaki , nie mam torby ! –zaczął panikować Marco.
-Masz , przywiozłem ci …-odezwał się rozbawiony Mario.
-Dzięki stary.
-Łukasz ! –krzyknęła Charlie. –Tylko pamiętaj ,żeby Jo nie przyszła po tym treningu obrażona na cały świat , macie ją pilnować !
-Tak , tak wiemy , będzie dobrze .- pocałował swoją narzeczoną i wziął córeczkę na ręce.
Cała gromada wyszła na dwór . Była tam Ola , która miała zgłosić się do trenera i As , która miała robić zdjęcia trenującym chłopakom. Ola i Asia pojechały z Mario , natomiast Jo i Marco z Łukaszem.
-Taatuś.-zaczęła szczęśliwa dziewczynka.- Kup mi nowe korki.
-Dobrze , kupię .-zaśmiał się Piszczek.-Marco ci kupi , jutro, bo ja muszę jechać Sarą na jakieś urodziny do kuzynów.
-Dobze .- zaczęła czyścić swoje buty chusteczką .- A o której pojedziemy ? zaraz po tleningu ?
-Jak chcesz.-uśmiechnął się wujaszek Marco.
Chwilę później byli już pod stadionem. Podeszli do Olki i reszty.
-Chcesz tą prace ?-zapytał Łukasz.
-Chce . –rzekła.-Chce się ustatkować. Skończyć to szaleńcze życie piłkarki , której nikt nie szanuje.
-No i dobrze , tu będziesz wśród przyjaciół .-pocieszył Marco.
-Dobra to ja idę do trenera , trzymajcie kciuki .-powiedziała i skierowała się do biura Kloppa.
-Powodzenia ! –usłyszała za sobą.
Chłopcy poszli do szatni , Jo na murawę, a As na trybuny z których miała robić zdjęcia.
Ola zapukała do drzwi z numerkiem ‘11’ . Na drzwiach pisało ‘ Trener – Jurgen Klopp ‘ z dopiskiem ‘nie gryzę’. Aleksandra usłyszała ‘proszę’ i weszła.
-Dzień Dobry . To ja Aleksan…
-Dzień dobry , tak tak pani Ola. Proszę siadać. –zabiegany trener wskazał krzesło.-
Olka usiadła i popatrzyła na trenera .
-Ma pani CV ? –zapytał .
-Jasne . –wyciągnęła z teczki .-Proszę.
Klopp przejrzał kartki , chwilę później uśmiechnął się i zapytał
-Jest pani piłkarką ?
-Tak , ale chcę zamknąć ten rozdział .
-Rozumiem . –usiadł naprzeciwko dziewczyny.- Czy takie zarobki będą odpowiadać ?-pokazał jakiś wykres na kartce .
-Pan się pyta ?! –powiedziała zadowolona . -7 tysięcy euro , na pewno mi odpowiada !
-Cieszę się , oczywiście będą jakieś podwyżki , ale nie od razu. –podsunął jakąś kartkę.-To umowa , proszę podpisać.
Dziewczyna podpisała w wyznaczonym miejscu . Opuściła biuro w wyśmienitym humorze . Od razu pobiegła pochwalić się Asi , która robiła zdjęcia . Z trybun było widać zadowoloną Jo , która podaje sobie piłkę z Marcelem.
-Mam tą robotę ! –krzyknęła Aleksandra . –Mam rozumiesz ?!
-Super ! –przytuliła ją Aśka.-Widzisz ? Mówiłam ,że się uda.
-Ei co tam się dzieje ?- wskazała na Łukasza , który krzyczy na Romana .
-O rany …-złapała się za głowę Joanna.-Żeby tylko Jo nie widziała.
-Chodźmy tam !-pociągnęła za sobą towarzyszkę.
Na dole okazało się ,że Jo nic nie widziała bo zajęli ją Marcel i Felipe , którym tak zrobić kazał Marco.
Reus , także brał udział w kłótni. Dziewczyn podbiegły do kłócących się piłkarzy .
-Ej zachowujecie się jak dzieci ! –krzyknęła Ola.-Łuki , bądź mądrzejszy daj spokój.
-Właśnie .-przytakiwała narzeczona Mario.
-Nie dam spokoju ! –krzyknął wkurzony Piszczek.- Nikt nie będzie mi tak o MOIM dziecku mówił !
-Oj Łukasz nie nasza wina , że jakieś obce dzieci przyprowadzasz , no na litość poszedłeś ? To jest dziwne ,więc mówimy sobie o tym , proste ! –drwił Roman.
-Nie no trzymajcie mnie bo zaraz mu przyjebie ! –rzucił się na bramkarza .
Nad Piszczkiem panował Kuba , który go przytrzymał.
-Spokojnie Łukasz. –próbowała uspokoić kuzyna Asia.
-Ja cie stary nie rozumiem , zamiast samemu zrobić to znajdujesz jakieś sieroty.- nie przestawał irytować Piszczka , chociaż teraz każdego zaczął denerwować , nawet samego Svena.
-Ei Roman , daj spokój .-krzyknął Sven .-Przepraszam Cię Łukasz , ja nie wiem po co z nim o tym gadałem , wybacz. –zwrócił się do obrońcy Bender.
Łukasz pokiwał głową i podał koledze dłoń. Następnie zauważył że od jakiegoś czasu temu wszystkiemu przygląda się Klopp.
-Trenerze , przepraszam , za tą kłótnie , ale poniosło mnie …-wyjaśnił Piszczek.
-Rozumiem , ale nie rozumiem ciebie Romanie .-zwrócił się do bramkarza .-Co ci przeszkadza to miłe dziecko ? Widzisz jak się cieszy ,że może pokopać tu piłkę? Czemu chcesz ją zniechęcić do tego miejsca ?
-A dajcie spokój .-rzucił Weidenfeller i odszedł.
Chwilę później Jo przyszła do grupki rozmawiających . Była strasznie szczęśliwa . Jej oczka aż błyszczały szczęściem.
-Cioo tam ? –zapytała uroczo .
-Nic , kochanie .-uśmiechnął się Łukasz .-Chcesz iść później na lody ? Ze wszystkimi ?
-Taaaaaaak !-przytuliła go .-Ale ja chce tlusawkowe.
-Dobrze .
-Czyli idziemy na lody ?- zapytał roześmiany Jurgen Klopp.
-Na to wygląda .-przytaknął Santana.
Po godzinie wszyscy byli w drodze na lody . Jo maszerowała z Asią i ciocią Olą. Jak zwykle nadawała o tym jakie korki kupi jej tata . Przy okazji podziwiała buty Marco który szedł przed nimi.
-Ei , ty bardzo lubisz buty , co nie ? –zapytał Felipe .
-Kocham .-uśmiechnęła się szeroko dziewczynka.
-Ale takie jak Ola chodzi czy takie jak Marco ?
-Marco ! –krzyknęła. –Oli są bleeh.
Dziewczynka lubiła trampki , a wręcz nie mogła patrzeć na szpilki.
-No dziękuje .-zaśmiała się Ola.-Miła jesteś.
-Dzięki.
Po chwili byli już w lodziarni . Zjedli lody , porozmawiali i postanowili wracać do domu. Nagle do Oli podszedł Marco.
-Zapomniałem zapytać.-zaczął piłkarz.-Dostałaś prace ?
-Taaaaaaaak ! –ucieszyła się jak dziecko. –Od dzisiaj jestem panią trenerką .
-Gratuluję.-przytulił dziewczynę.-A czy pani trenerka poszłaby ze mną na kolacje ?
-Hmm –zastanowiła się.-Bardzo chętnie.
-To super .-rzekł zadowolony.-Piątek o 18 ?
-Hmm .-znowu się zastanowiła.-Nie. O 18.30 .
-Dobrze , jak sobie życzysz .
Ola wróciła do domu z Łukaszem i Jo. Zjedli kolacje i jeszcze chwilę oglądali jakiś film akcji. Około 22 poszli spać.
________________________
O matko 4 godziny w kolejce u lekarzy ... masakra !
Jutro piąteczek <3 Miłego jutrzejszego dnia ;)
Anonim i Tarnoś :**
Oo ! Fajnie ,że już jest wszystko dobrze ! Czekam na kolejny : )
OdpowiedzUsuńfajne ;p naprawdę super blog :) a tak z innej beczki to gdzie w tych rozdziałach jest Sara , wiem , Jo jest bardziej sympatyczna , ale tak z ciekawości pytam :)
OdpowiedzUsuńSą epizody o Sarze . Później będzie więcej wzmianek o niej . Po prostu chciałam troszkę napisać o Jo . Dziękuje :**
UsuńŚwietnie :) Ogólnie to fajnie byłoby gdyby było więcej wzmianek o Jo i w ogóle o Marco. Tak , świetnie świetnie <33 :)
OdpowiedzUsuńNie pisze się "na drzwiach pisało" tylko "na drzwiach było napisanie".
OdpowiedzUsuńPoza tym blog jest ciekawy. Pozdrawiam :)