Badam grunt pod stopami , gdzie mi kurwa z butami ?!

czwartek, 31 stycznia 2013


W tym samym czasie nieprzytomne dziewczyny jechały w karetce pogotowia. Ich stan był stabilny jednak lekarze martwili się o życie dziecka. Nie poniosły zbyt dużych obrażeń dzięki poduszkom powietrznym. Po prosty straciły przytomność , co według lekarza było lepsze niż męczenie się i czekanie na pomoc.
        W szpitalu zostały zbadane . Ola po dwóch godzinach się obudziła i sama nie wiedziała gdzie jest. Pielęgniarki zabrały ją na dodatkowe badania i wytłumaczyły jej co się stało. Dziewczyna strasznie bała się o Asię która jeszcze nie odzyskała przytomności. Aleksandra poprosiła siostry położne , aby zadzwoniły po Łukasza .
-Pan Piszczek nie odbiera.-usłyszała za sobą głos.
-Proszę dzwonić do skutku , to bardzo ważne !- prosiła wciąż.
Pielęgniarka dzwoniła kilka razy , aż w końcu postanowiła zaczekać i znowu zacząć zwonić.
W tym samym czasie piłkarze wrócili z badań. Poszli do szatni , a Łukasz sprawdził telefon
-Matko ! 15 nieodebranych ...-westchnął.-O dzwoni .-odebrał.
-Halo pan Piszczek ?
-Tak ,o co chodzi ?
-Z tej strony szpital  Knappschaftskrankenhaus , Pana kuzynka trafiła do nas dzisiaj . Mógłby Pan przyjechać ?
-O Boże , co się stało ?!- krzyknął przerażony.
-Proszę przyjechać , to nie jest rozmowa na telefon , do widzenia.
-Już jadę.-rozłączył się.
Piszczek roztelepał się , telefon wypadł mu z rąk.
-Chłopaki ! Aśka jest w ... szpitalu , muszę jechać !
-Jak Aśka ?!-wykrzyknął Mario.- Gdzie jest As do cholery ?!
-Muszę jechać ! -odrzekł zdenerwowany Łukasz.
-Stój , Kurwa !-zatrzymał go Gotze .-Gdzie jest Aśka !!!!!?
-W szpitalu ! Puść mnie ! -wyszedł szybko z pomieszczenia.
Mario usiadł sobie na ławce i ukrył głowe w rękach . Nie mógł w to uwierzyć . To pomyłka - tłumaczył sobie .-to na pewno nie ona , ktoś robi sobie ze mnie jaja ...
Do Mario podszedł szczęśliwy Marco , który miał zamiar iść dzisiaj do szkoły i zawzięcie uczyć się Polskiego , chciał ,aby Ola był z niego dumna i szczęśliwa.
-Co mu jest ? -zapytał , gdy Mario nie reagował na jego szturchnięcia.
-Aśka jest w szpitalu -wyjaśnił Felipe.
-To nie ona ! Zamknij ryj chuju ! To pomyłka , kiepski żart !- Mario wykrzyczał w twarz Felipe.
-Spokojnie stary -odepchnął go Marco .-Idź do domu , i siedź spokojnie.
Mario usłuchał kolegi i grzecznie pojechał do domu i zaczął grać w fife . Nie dowierzał w słowa innych , teraz zachowywał się jak naćpany . Tak walczył z szarą rzeczywistością. Opierał się .
Marco postanowił jechać do szpitala aby zobaczyć co się stało . Najbardziej go zdziwiło to ,że Ola nie odbiera od niego telefonu. Sam zaczął się denerwować.
W tym samym czasie u Piszczka .
Znalazł pielęgniarkę , która poszła z nim do jednej z poszkodowanych kobiet czyli Oli.
-W tej sali jest Aleksandra Sienkiewicz , pana siostra .-rzekła spokojnie pielęgniarka.
-Dziękuje , ale gdzie jest Joanna ?-powiedział obrońca BVB trochę zdziwiony słowami pielęgniarki.
-Teraz nie mogę pana do niej zaprowadzić , lekarze sprawdzają jej stan i nie długo zaczną  wybudzanie , nie mogą tego zrobić teraz , ponieważ martwią sie o dziecko.
-O Boże , nie ... tylko nie to...
-Proszę się nie martwić wszystko jest pod kontrolą , jej i życiu dziecka tak naprawdę nic nie zagrarza , kwestią czasu jest odzyskanie przytomności.
-Oby .. dziękuje wejdę do Oli .-otworzył drzwi i wszedł . Usiadł na skraju łóżka w którym leżała dziewczyna .
-Jak się czujesz? -zagadał
-Nie no spoko , głowa mnie boli ... -złapała się za głowę.-A wiesz co jest z Aśką?
-Zaraz będą ją wybudz...-nie zdążył powiedzieć bo do sali wpadł zdenerwowany Marco.
-KOCHANIE !-krzyknął -ŻYJESZ ? NIC CI NIE JEST ? MOŻESZ ODDYCHAĆ ?
-Uspokój się Reus , jest dobrze . -zaśmiała się Ola.-I nie drzyj się jak wariat , bo mnie głowa boli.
-Przeprasza , ale jak się czujesz ?-zaptał z troską .
-Dobrze , nawet .-złapała go za rękę .-Jutro może opuszczę szpital...nie wiem jak Asia...
-Panie Piszczek ! -zawołał lekarz .
-Tak ?
-Niech pan pozwoli...
-O co chodzi-wyszedł na korytarz.
-Pana kuzynka urodziła ! -uśmiechnął się.-Zdrowy chłopak . Wybudziliśmy ją i zaczęła rodzić .
-Naprawdę ?! -ucieszył się .-I wszystko jest w porządku ?
-Jak najbardziej , ale będzie musiała zostań na obserwacje w razie powikłań. Obie kobiety miały dużo szczęścia . Gdyby jechały szybciej miałyby nikłe szanse na przeżycie.
-Nawet lekarz nie wie jak ja się ciesze .-odetchnął z ulgą.
-Niech pan zadzwoni do tatusia ...-uśmiechnął się doktor.
Łukasz nie wchodził do Oli tylko szybko zadzwonił po Mario , który jak się dowiedział od razu przyjechał na miejsce .  Obaj mężczyźni weszli do sali gdzie leżała Asia z dzieckiem na rękach . Zobaczyli małego pulchnego chłopca , który spał uśmiechając się . Był bardzo podobny do Mario , chociaż oczy miał po mamie. Spędzili przy nich resztę dnia . Potem pojechali się przespać do domu , ponieważ jutro musieli byc na treningu.

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 24 :)


Następnego dnia Marco razem z Olą planowali pojechać do Centrum Języków aby znaleźć nauczyciela dla Marco.
- Kochanie ja Cię mogę nauczyć . – nalegała.
- Oj uwierz  mi nie masz zamiaru się ze mną użerać ! Ja i moja nauka… - zaśmiał się Niemiec.
- Okej to za dwie trzy pojedziemy. Uszanuję twoją decyzję.- powiedziała i pocałowała go .
- O jak miło . – odwzajemnił pocałunek.
- Już koniec tych czułości. Szybko bo spóźnisz się na trening.
- Już jadę . Czekaj na mnie to pojedziemy razem. – powiedział Marco , wziął torbę i kluczyki i ucałował Olę na pożegnanie. Dziewczyna postanowiła, że opracuje taktykę dla swoich podopiecznych i posprząta troszkę w domu, bo jej chłopak to straszny bałaganiarz i na piętrze wszędzie porozrzucane są koszulki. Tak minęły dziewczynie trzy godziny kiedy dostała telefon. ,, O to Marco pewnie się spóźni ‘’- pomyślała.
- Halo ?
- Hej kochanie, słuchaj nie mogę z tobą jechać .
- Ej co się stało ? – zapytała.
- Nic poważnego, a w sumie trener kazał nam zostać trochę dłużej bo będziemy badani przez lekarzy, z resztą wiesz…
- Oj głupku, wiem sama byłam zawodnikiem, nie musisz mi tłumaczyć. – zaśmiała się dziewczyna.
- Okej to ja będę za dwie godziny, najwyżej pojedziemy jutro.- zaproponował Mario.
- Hmmm jutro nie mogę … Ale wiem pojadę po As i pójdziemy razem.- odpowiedziała.
- Okej , tylko uważajcie na siebie.- powiedział z wielką czułością.
- Dobrze całuję pa ! .
Ola ubrała buty, wzięła miętową marynarkę i karmelową torebkę, zamknęła dom i poszła do samochodu. Wsiadając przeczuwała, że coś się wydarzy, ale stwierdziła , że to tylko jej strach przed samochodami. Nigdy nie lubiła szybkiej jazdy. Wolniutko dojechała do domu swojej młodszej przyjaciółki.
- Hej As.
- O witaj Ola.- odpowiedziała ciężarna trzymając w ręce lody miętowe z czekoladą .
- O widzę, że przeszkadzam w jedzeniu.- zaśmiała się Ola.
- Właź i nie gadaj . Sama widzisz, że to już prawie dziewiąty miesiąc. Dokładnie ósmy i dwa tygodnie.
- I co postanowiłaś w sprawie…- mówiąc to dziewczyna Marco spojrzała na brzuch As.
- Nie mam pojęcia . Kocham tego maluszka, ale nie chcę go skrzywdzić! Nie chcę żeby miało takie dzieciństwo jak ja ! – mówiła z smutkiem w głosie nastolatka.
- Ale przecież wiesz, że dziecko potrzebuje matki i ojca! A ty i Mario dacie sobie radę !- krzyknęła Ola.
- Zmieńmy temat .- powiedziała stanowczo As.
- Przepraszam, ale sama wiesz….
- Co tam u Ciebie?- zapytała dziewczyna Gotzego, jakby nigdy nie było wcześniejszej rozmowy.
- Alee… Okej przyjechałam, żeby Cię zapytać czy pojechałabyś ze mną poszukać nauczycielki dla Marco.
- Po co Reusowi nauczycielka !!!? Przecież chyba potrafi czytać i pisać i …
- Ej wiem , ale on chce nauczyć się polskiego . – zaśmiała się Ola.
- Hahaha jaki romantyk.- odpowiedziała.
- I co masz ochotę na lekką przejażdżkę ? Później wpadniemy do kawiarni na ciastko i czekoladę .
- Na ciastka się zgadzam. – uśmiechnęła się .
- Okej to ja tu poczekam, a ty idź zabierz swoją kurtkę, torebkę i lecimy.
- Dobrze.- powiedziała . Usiadła na sofie w salonie i spoglądała na ogród .  Po 5 minutach nastolatka zeszła na dół i dziewczyny udały się w stronę samochodu. Gdy wsiadały Ola znów poczuła to uczucie. Strach, zgrozę i niepokój zarazem. ,,Ale co takiego złego  może się wydarzyć ‘’- pomyślała. Przyjaciółki jechały wolno białym AUDI. Rozmawiały na przeróżne tematy o swoich chłopakach, życiu, ale przede wszystkim dziecku As. Już prawie były na miejscu , kiedy nagle przejeżdżając na zielonym świetle … Wjechała w nie ciężarówka. Dziewczyny nie wiedziały co się stało . Po kilku sekundach zapanowała przed ich oczami ciemność. Na miejscu wypadku zapadła cisza a po chwili wiele aut zatrzymywało się jedno za drugim. Kierowcy nie mogli uwierzyć w to co się stało. Jedna kobieta podeszła do wraku samochodu i starała się pomóc rannym. Zauważyła, że obie dziewczyny oddychają , lecz jedna bardzo powoli jakby jej klatka piersiowa unosiła się na milimetr i opadała kilka sekund. Kobieta nagle krzyknęła
- Ludzie pomocy dzwońcie po pogotowie !!! Trzeba im pomóc ona jest w ciąży !!!!
W tym samym czasie podczas badań Marco przeczuwał, że coś jest nie tak z jego dziewczyną, lecz nie chciał po sobie okazywać zmartwienia. Po kilku minutach podszedł  do niego Mario .
- Ej dzwoniłem do As i jej telefon jest nieosiągalny, a przecież wiesz, że ona nigdy się z nim nie rozstawała.
- Czy ty czujesz to samo co ja ? – zapytał przyjaciela Reus.
- Niepokój, strach … Nie chcę nic mówić ale przeczuwam coś złego ...

Anonim i Tarnoś :**

wtorek, 29 stycznia 2013

Łukasz , chodź , kocia mamo xD


                  Borussia Dortmund miała rozgrywać dzisiaj mecz z Arsenalem Londyn.  Mieli grać u siebie , czyli na Signal Iduna Park. Chłopaki od rana chodzili podjarani meczem.  Dziewczyny także . Szczególnie Ola , ponieważ jak chłopaki wygrają mecz mają jechać na sparing do Hiszpanii , co wiąże się z tym iż jej drużyna także pojedzie. Zespół który trenuje Ola nosi nazwę Weiblich Borussia Park.
                Wszyscy  mieli iść na stadion kibicować ‘Pszczółkom’. Wszyscy oprócz Asi , która siedziała w domu z koleżankami. Nie poszła na stadion ze względu na ciąże , która była już zaawansowana.
Mario chodził z kąta w kąt , denerwując się że nie strzeli gola Wojtkowi Szczęsnemu.  Joanna go uspokajała i tłumaczyła ,że na pewno strzeli , bo jest najlepszy . Chciał w to wierzyć.  Mecz mieli rozegrać o 18 : 30 . Chłopaki pojechali wcześniej , ponieważ mieli porozmawiać z psychologami i trenerem.  O 17.45 dziewczyny postanowiły iść na stadion.  Były to Ola , Charlie i dziewczynki. , Agata i dziewczyny pozostałych Borussen. Usiadły w sektorze dla rodziny.
             Mecz się rozpoczął .W pierwszym składzie wyszedł : Roman , Łukasz ,Marcel, Mats, Sebastian , Ilkay, Nuri, Marco , Mario , Kuba i Robert. Od pierwszych minut chłopaki z BVB dawali z siebie 100 %. Niestety w piętnastej minucie  Kanonierzy wyszli na prowadzenie po golu  Jacka Wilsherea.  To jeszcze bardziej zmotywowało Dortmundczyków do  gry. W trzydziestej minucie  karnego po faulu na Robercie wykonał Kuba. Wojtek nawet nie miał szans go obronić. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 1 : 1. Podczas przerwy trener nagadał chłopakom wiele rzeczy . Klopp zwrócił się do Marco ze zwrotem ‘’To dla Oli ! Dasz radę Reus’’. Marco zakodował to sobie w umyśle i gdy tylko zaczęła się druga połowa wyszedł na murawę nabuzowany energią . Cel był jeden – WYGRAĆ !
Pierwsze minuty sprzyjały Londyńczykom , natomiast od 50 minuty stery przejęli Borussen. Kiedy przy piłce był Reus , zatrzymywały go tylko faule przeciwników.  W końcu Borussia dostała rzut wolny , którego wykonał Marco . Piłka została idealnie wykopnięta i wylądowała w siatce bramki. Radość na trybunach była ogromna.  Piłkarze także nie ukrywali radości. Wojtek tylko zaklął sobie po cichu tak jak reszta zawodników Arsenalu. Pod koniec spotkania gola zaliczył Łukasz , po asyście Kuby.  Nikt nawet nie przypuszczał ,że mecz zakończy się takim wynikiem. 
           Trener Klopp był przeszczęśliwy , ale nie okazał tego tak jak piłkarze. Krzyczeli i skandowali swoje nazwiska.  Nie wiadomo jak do szatni wparowały dziewczyny. Jeszcze bardziej szczęśliwe niż chłopaki . Miały iskierki w oczach . Duma je rozpierała. Charlie i Ola podbiegły do swoich ukochanych ,aby ich pocałować. Marco nawet nie sądził ,że zostanie tak nagrodzony. Ostatnio często dostawał ‘po łbie’ .
-Ty grałeś najlepiej !- krzyknęła Ola w stronę Marco.-Sorry chłopcy , ale ON grał najlepiej !
Marco nie odpowiedział , tylko ponownie zatopił swoje usta w jej wargach.
-To oni są razem ?- zapytał szczęśliwy Nuri .
-No , już dawno , Marco się nie chwalił ?-odparła Charlie.
-A on pieprzy cały czas o jakiejś lasce … staram się nie słuchać .
Wszyscy się zaśmiali. Było wiadomo ,że mówi o Oli . Był w niej zakochany.  Wiele razy przyłapywał się na tym ,że w każdej rozmowie zmieniał temat na temat Oli. Gadał jaka to ona jest świetna , pracowita , piękna , mądra i co tylko mu ślina na język przyniosła.
-Idziemy pocieszyć Wojtka ?- zapytał Robert.-Pewnie płacze.
Łukasz zaśmiał się pod nosem. Lubił Wojtka , to jego dobry kumpel z reprezentacji Polski.
-Idziemy .-zgodził się Piszczu.
Trio z Polski razem ze swoimi kobietami i w przypadku Piszcza także z dziećmi udało się do szatni Kanonierów.  Za nimi pobiegła Ola z Marco i Mario.  Szybko znaleźli Wojtka , który siedział na ławce i śmiał się z  kolegów.
-Nie płaczesz , że Cię zmiażdżyliśmy ?- odezwał się Robert po angielsku , aby każdy zrozumiał.
-Ooo Robcio ! Dobry mecz –zaśmiał się Szczęsny.- Ale ty mi bramki nie  strzeliłeś.
-Haa , zrobił to Kuba , Marco i Łukasz !- wyśmiewał kolegę.
-Daj spokój , nie wyżywaj się na mnie.
-Hahaha .-wszyscy się zaśmiali.-A teraz poznaj Olę dziewczynę Marco –podał jej dłoń.-Charlie narzeczoną Łukasza .-Charlie się uśmiechnęła.-Jo i Sarę , córeczki Piszczka.-Wojtek uśmiechnął się na widok małych istotek w koszulkach z napisem ‘Piszczek ‘ .
-Miło poznać .-odezwał się w końcu.
-Nam również.
-Na ile przyjechałeś ?-zapytał Kuba.
-Jedziemy za 4 dni , bo poprosiliśmy trenera o trochę wolnego.
-O to super wpadniesz do nas.-ucieszył się Łukasz.-Pochwalę Ci się moją rodziną. Dużo jej tu mam –nie pohamował śmiechu.
-Okej ! Do Łukasza przychodzę najpierw ! –roześmiał się bramkarz Londyńczyków.
-Idziemy poświętować ?-zapytał po niemiecku Resu.
-Chodźmy , ale zapraszamy Wojtka. –zarządził Robert , który przyjaźnił się ze Szczęsnym
-Okej , Wojtek idziesz z nami poświętować wygraną? –zapytał Kuba po Polsku.
-Idę.-oznajmił.-Ale nie możecie się porozumiewać jednym językiem ? Polski , Angielski , Niemiecki …może jeszcze chiński ?!
-Nie ale jak chcesz mogę  mówić po francusku .-rzuciła obojętnie Ola. –Hiszpański też opanowałam .-uśmiechnęła się jak mała dziewczynka i odwróciła się do Reusa .
-Dobra to idziemy ?- zapytał rozbawiony Piszczek. –Tylko musimy się przebrać i odświeżyć.
-Spoko , my idziemy przed stadion .-powiedziała Charlie i dała Piszczkowi buziaka.
Jo i Sara spacerowały cichutko , bo trochę przerażało ich to otoczenie . Tysiące osób na trybunach, nieznani piłkarze w szatni. Odlot . W pewnej chwili Jo zobaczyła czarnego koteczka , siedzącego pod jakimś krzakiem . Był mały , miał około dwóch miesięcy . Widać było ,ze był bezdomny , głodny i zmarznięty.  Dziewczynka podbiegła do niego ,a on nie uciekł. Zaczęła głaskać jego mięciutkie futerko , a on patrzył na nią wielkimi oczami. Dziewczynka wyciągnęła go delikatnie spod żywopłotu i przytuliła do siebie. Usłyszała za sobą głos Charlie
-Jouś , chodź bo chłopaki już wychodzą !
-Pocekajcie !- z kotem na rękach podbiegła do opiekunów.-Znalazłam go , tam siedział , bez mamusi …Mogę go zabrać i nakarmić ?-zrobiła maślane oczka .
-Musisz zapytać Łukasza …- powiedziała Charlie przyglądając się kociakowi.-Ładny kotek .
Mężczyźni byli już przy kobietach . Jo podbiegła do Łukasza i zapytała
-Mogę go zabrać do domu ? Zobac nie mam mamusi i jest mu zimno !
-Oj … Jo.
-No plose ! Patrz jaki śliczny !
-Dobrze zabierz  go , bo jakiś taki chudy jest .-uśmiechnął się Piszczek i przewrócił oczami.
Jo postanowiła ,że nazwie go Zibi . Pasowało do niego to imię. Wojtek nie mógł się nadziwić jaka wygadana jest  córka Piszczka.  Sara również zainteresowała się kotem . Oby dwie nie opuszczały go na krok. Była 21, a oni musieli usiąść przy stolikach na dworze , ponieważ mieli kota. Nie narzekali , bo było ciepło i pięknie.  Łukasz kupił w zoologicznym sklepie , który był otwarty 24 h na dobę kocią karmę , mleko dla kociąt i miseczkę. Gdy inni pili piwa , on siłował się z otworzeniem karmy . W końcu udało się i nakarmili kota.  Uśmiech na twarzach dziewczynek był bezcenny.  Sam Piszczek siedział z nimi i głaskał kota , a Szczęsny się z niego nabijał . Podobnie Nuri.
-Łukasz , chodź , kocia mamo !- krzyknął Sahin.
-Idę pało! –odgryzł się.
Obrońca usiadł obok swojej ukochanej Charlie i przyjaciela Kuby. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Coś ty taki wesolutki ?
-Hmm nie wiem , przecież tylko strzeliłem bramkę i uratowałem życie kota .-mówił Piszczek.
-Dobra skończcie.-przerwał Robert.-Co tam u was tak w ogóle ?
-A dobrze , leci powoli mi w Londynie . Ciągłe imprezy i mecze … normalka.-powiedział Wojtek.
-Ej przyjaciele my idziemy .-rzekł Marco.-Przepraszamy , ale do Olusi zadzwoniła jej koleżanka , potrzebuje pomocy . Sorrki. –Wstał z krzesła razem z Olą.
-No to na razie .-pożegnali się.
              Ola z Marco poszli szybko w wyznaczone przez Mandy miejsce. Zobaczyli  jakiś stary budynek . W oknie stała chuda dziewczyna czyli Mandy.
-Co się stało ? –zapytała zaniepokojona Ola.
-Zaraz tu przyjadą psy , a ja nie mam jak zejść …-mówiła cicho , lecz szybko.-Pomóżcie!
Okno umieszczone było na pierwszym piętrze . Na pozór nisko , jednak ta odległość przy upadku mogła by okazać się niebezpieczna.
-Poczekaj tam widzę jakąś drabinę.-zauważył Reus.
-Weź ją ! –krzyknęła z góry.
Chłopak podbiegł do drugiego budynku i wziął drewnianą drabinę. Podstawił ją do okna i przytrzymał.
-Schodź , tylko uważaj.-prosiła Ola.
Mandy szybko zeszła , była jak kot zwinna , szybka i cicha. Musiała nieźle się przestraszyć policji skoro zadzwoniła aż do Oli.
-Coś ty tam robiła ?
-Nie …nic . Tak malowaliśmy, ale jakiś pedryl zadzwonił po policje ,że niby niszczymy mienie.
-A reszta gdzie ?
-Uciekła…-spuściła głowę .-Przewróć drabinę   i uciekajmy.
Marco nie przewrócił drabiny , lecz odstawił na miejsce. Był perfekcjonistą. Cała trójka wyszła na chodnik i kierowała się do domu.
-Mogłabym u was przenocować ?
-Jasne Mandy.-zgodziła się Ola. –Marco tez na pewno się zgadza.
-Naturalnie.-Resu polubił tą dziewczynę . Była szczera i otwarta na ludzi.
-Ale powiedz mi jedno-zagadała Ola.-Po jaką cholerę ty się zdajesz z tymi pacanami ?! Wystawili Cię.
-To już skończony rozdział . –westchnęła Mandy.-Nie obchodzi mnie już teraz czy mają co jeść . Niech się pieprzą.
-No i dobrze , to złe towarzystwo.-stwierdził Marco.-Chodźcie szybciej , bo spać mi się chce.
W tym samym czasie do Oli zadzwonił telefon . To Mario , odebrała.
-No co tam ?
-Łukasz ogłosił swój ślub !
-Zajebiście ! Kiedy ?
-No właśnie to mnie zdziwiło ,że za trzy tygodnie !
-Wow tak szybko ?
-No , świry . Ale oni już wcześniej to planowali ,tylko trzymali w tajemnicy i teraz powiedzieli –wyjaśnił.
-Spoko, dobra kończę , bo jesteśmy już w domu , a śpiochowi się chce spać…Pozdrów As !
-Dobrze , żeby mu się koszmar przyśnił !-zaśmiał się.-Pa , buziaczki.
-No Buziaa.-rozłączyła się.
Ola pożyczyła Mandy pidżamę i wskazała pokój w którym będzie spała . Zjedli jeszcze kolacje , wzięli prysznic i poszli spać. Jutro mieli jechać poszukać nauczycielki języka Polskiego dla Marco , który za wszelką cenę chciał umieć mówić w ojczystym języku Olki.
 ___________________
Zdradzę wam , że postać Oli wymyśliłam na podstawie prawdziwej Oli .  Ta prawdziwa ma 15 lat i jest moją kuzynką ;) Jest bardzo podobna do Oli z tego opowiadania :)
To taka ciekawostka :D

poniedziałek, 28 stycznia 2013

No przecież ładnie wyglądam ;3


              Rano Ola była uśmiechnięta i wesoła , tak samo jak Marco który cały czas przyglądał się swojej partnerce. W głębi duszy nie chciało mu się iść na to przyjęcie , jednak wiedział ,że jest ono ważne dla Oli .Musiał się przemóc i iść na urodziny do 15 latki.
              Gdy na zegarku wybiła 15 postanowiła się zbierać. Marco zmęczony nic nie robieniem poszedł  oglądać jakiś film. Ola dostała smsa od Mandy , aby ubrała się luźno . Założyła żółte rurki oraz czarną dłuższą bluzę z nadrukami. Do tego szare Converse i duża szara torba.  Włosy spięła w ładny kok .  Paznokcie pomalowała tradycyjnie na czarno. Zrobiła skromny makijaż.  Teraz sama wyglądała jak 15 latka. Urocza , śliczna dziewczyna.
-Marco zbieraj się ! -krzyknęła z łazienki.
-Już . -gotowy, otworzył drzwi do pomieszczenia w którym była Ola.
-No dobrze , twój ubiór ujdzie w tłumie .- powiedziała dumnie. -Popraw włosy lamcio.
-No przecież ładnie wyglądam .- poprawiał włosy ręką.
-Zmień ten sweterek na bluze.-rozkazała.
-Ale ...
-Zmień !
-Dobrze. -po kroczył do garderoby. -A masz prezent ?
-Pan zaraz powinien dostarczyć.
-A co kupiłaś?- wyszedł przebrany .-Może być ta bluza ?
-No i teraz dobrze wyglądasz ! -uśmiechnęła się .-Kupiłam koszulkę w barwach BVB z napisem 'Mandy' i numerkiem '21' , bo dzisiaj 21 .
-Uuuu to super na pewno się ucieszy .-zaczął zakładać czerwone nike.-A Ty ślicznie wyglądasz , o 4 lata młodziej .
-Śliczna ja ! -zaśmiała się.-Ooo pan przyjechał.
Dziewczyna wyszła przed dom i odebrała przesyłkę , która była już ładnie opakowana. Ola miała jeszcze dla niej biżuterie . 
Pół godziny później byli już w  drodze do przyjaciółki. Poszli na pieszo . Olka dostała smsa od Mandy w którym było napisane
''Pośpiesz się ! Masz być pierwsza ! xD''
odpisała
''Jestem już na Twojej ulicy , pogonie Marco to szybciej przyjdziemy :)''
Chwilę później stali pod  willą  , prawie tak dużą jak  Asi i Mario. Dziewczyna zadzwoniła dzwonkiem . Otworzyła jej przyjaciółka , wyglądała ślicznie . Rozpuszczone gęste  włosy , jeansy oraz  jasna koszula .
-Heej Mandy ! -podskoczyła Ola.
-Heeej buziakuu !- zawołała równie ucieszona dziewczyna. -O i hej Marco.
-Hej .-uśmiechnął się.- Najlepszego !- wręczył dziewczynie prezenty.
-Dziękuje śliczniochy , wejdźcie i nie zwracajcie uwagi  na tą kobietę .-powiedziała śmiało.
Para weszła do domu . W środku był urządzony z gustem , ale nie było w nim ani grama koloru i tak zwanego domowego ciepła. Wszystko było jakoś czarno białe.  Na kanapie siedziała ‘’piękna’’ kobieta , która jak było widać przeszła wiele operacji plastycznych . Koło nie siedziały inne podobne do niej koleżanki. Nadąsane , dumne ‘damy’.
-Okej , poczekajmy na resztę .-powiedziała uśmiechnięta dziewczyna .-Na górze jest wszystko przygotowane!
-No genialnie ! Będzie super !- mówiła szczęśliwa Ola, trzymając Marco za bluzę.
-I Tak nikt nie przyjdzie ! –krzyknęła kobieta .
-Zamknij się ! –odgryzła się dziewczyna.-Jakbyś nie zauważyła to ktoś już przyszedł i to trenerka dziewczyn z BVB razem z piłkarzem Borussi , z resztą to moja najlepsza przyjaciółka . Oni na pewno są mądrzejsi i mają więcej wspólnego ze społeczeństwem niż Ty , kobieto. Jak widzisz. –nawrzucała jej.
-Spokojnie Mandy .-próbowała uspokoić ją przyjaciółka.-Nie zwracaj uwagi.
W tej chwili do pomieszczenia w którym byli goście weszła nowa kobieta taty Mandy . Chyba nie wierzyła w słowa dziewczyny.
-No rzeczywiście …  Piłkarz . –otworzyła szeroko oczy.
-Super może pani stąd iść , psuje pani powietrze.-zgasił ją Marco
-Hahaha.-zaczęły się śmiać obie dziewczyny.
-Patrzcie przyszli ! Jons i Bob !-pobiegła otworzyć drzwi.
Maro oraz Olę zamurowało . Do domu weszło dwóch łysych chłopaków po dwudziestce .
-Wejdźcie . To Ola i Marco .-przedstawiła ich chłopakom.
-Yy-y elo .-zaczął się śmiać jeden z nich.-Jacy goście . Nie no jesteś z Dortmundu , to jesteś spoko.
-Weź się uspokój oni są zajebiści .-popchnęła kolegę Mandy po czym oboje zaczęli się śmiać. Na impreze przyszło jeszcze czworo chłopaków i trzy dziewczyny. Całe miejsce na urodziny było urządzone super. Było dużo alkoholu . Trochę przeraziło to Olę i Marco. Całe przyjęcie Reus z Aleksandrą przesiedzieli w kącie. Nie chcąc dostać po mordzie od tamtych drechów. O 2 w nocy para postanowiła iść do domu . Mieli już dość głupich komentarzy w ich stronę. Wrócili do domu i szczerze pożałowali że tam poszli.

Kilka dni później .
Joanna postanowiła poważnie porozmawiać z Mario o ich przyszłości . Postanowiła to zrobić jak wróci z treningu. Jutro mają ważny mecz  i nie będzie czasu na pogaduszki. Gdy mężczyzna wrócił do domu usiadł zmęczony na kanapie.
-Mario-zaczęła
-Co kotuś?
-Musimy pogadać o naszym życiu … Chyba nie chce tego dziecka.-prosiła w duchu aby Mario się nie zdenerwował.-Wiem ,że to nasza wina … ale ja chce iść na studia a nie siedzieć z dzieciakiem w domu ! Ciebie też ograniczy … zrozum .
-wiem , masz racje .- te słowa ledwo mu przeszły przez gardło , ale taka była prawda.- nie damy rady go wychować . Co my sobie myśleliśmy … że ty i ja wychowamy synka ?! ty jesteś jeszcze dzieciak …
-no właśnie , Mario , co mamy zrobić ?! za parę tygodni się urodzi …
-poproszę mamę o pomoc , a jak nie …
-oddamy je?
-nie wiem , nie chce go skrzywdzić . pogadaj z Łukaszem .
-Łukasz … dawno go nie widziałam .Pojadę do nich dzisiaj .-oznajmiła.
-Dobrze , a ja pójdę do mamy i poproszę .
Parę minut później Asia była u Łukasza . Wszyscy ucieszyli się na jej widok . Zwłaszcza Łukasz , który uwielbiał dziewczynę.  Joanna opowiedziała mu wszystko ze łzami w oczach . Czuła ,że kocha to dziecko.
-Słuchaj , może mama Mario wam pomoże ?
-Pojechał do niej .
-No to dobrze . Ułoży się. Zobaczysz.
-Oby , a co tam u Oli ?
-Normalnie , chodzi do pracy . Jest z Marco , ale między nimi się trochę sypie. Ale im tez się ułoży.
-A jakoś dziwnie się porobiło. Dobra będę uciekać . Paa-wyszła z domu.
Mama Mario powiedziała mu ,że wychowa im dziecko ,a jeżeli dojrzeją do takiego obowiązku –odda. Mówiła ,że synów już wychowała jak wychowa jeszcze jednego to nic się nie stanie.  Kochała małe dzieci. A i tak siedziałaby w domu. Miał nadzieje ,że As pójdzie na taki układ.
Tak się właśnie stało. Oboje postanowili ,że As urodzi  to  dziecko ,ale nie będzie go wychowywać.
______________________
Krótko , ale dzisiaj miałam dużo lekcji .
Następny rozdział jak będzie bynajmniej 5 komentarzy ! :) Komentujcie ;)

niedziela, 27 stycznia 2013

Normalnie to jest takie podniecające .


Ola obudziła się w łóżku Marco . Naga. Szybko wstała i założyła bieliznę. Sportowe majtki i seksowny stanik. Nie wiedziała gdzie jest reszta jej garderoby i chcąc nie chcąc  musiała zejść na dół pół naga. Przy okazji odczytała smsa od trenera Kloppa , który napisał ,że dzisiaj Ola ma poprowadzić swój pierwszy trening.
                  Na dole czekał na nią Marco z głupim uśmieszkiem na twarzy.
-Heeej .-przywitała się entuzjastycznie.
-Heeej kochanko .-zaśmiał się.
-Debil .-odgryzła się.-Gdzie moje ubrania ?
-Musisz się ubierać ?
-Tak muszę , nie będę goła po domu paradować , po za tym mam do pracy iść.
-Mi nie przeszkadza Twój skąpy strój.-uśmiechnął się przebiegle.
-Oddaj ubrania !
-Nie-e .-zaprzeczył jak mały chłopiec.
-Oddawaj !
-A co za to dostane ?
-Kopa.
-A to nie …
-Dorwę Cię Reus ! –pokazała mu język i ruszyła w jego stronę.
-Łaaaaaaa –zaczął krzyczeć.-Jak będziesz taka agresywna jak w nocy to ja się zaczynam bać.
-Weź zboczeńcu ! –chwyciła go za nadgarstki .
-Ja zboczony ? A pff.-Piłkarz zaczął łaskotać swoją ofiarę. Na co ta instynktownie zaczęła uciekać.
W tym samym czasie do domu Reusa wszedł Mario. Nie wiedział co ma powiedzieć. Zobaczył Olę w samych majtkach i staniku oraz jego przyjaciela Marco który dotykał jej nagie ciało.
-Upss , przepraszam .-powiedział speszony Mario.-Wpadnę później…
-Nie spoko , właź .-rzucił Marco .
-To ty oddaj mi ubrania , zboczeńcu ! –oburzyła się Aleksandra.
-A nie ! –pstryknął jej palcem w nos.
-Oddawaj ! Bo zniekształcę ci tą piękną buźkę !
-O matko , w takim razie już oddaje …-udał wystraszonego.
-Halo ja tu jestem ! –przypomniał o sobie Mario.
-A sorrki , wejdź . –otworzył szerzej drzwi.- Idź do kuchni i zjedz sobie Twoje ulubione żelki.
-Uuuu masz żelki słoniki ? –zapytał jak dziecko.
-Taaak .-powiedział wesoło Reus.
-To pędzę!
-Jak dziecko .-powiedział cicho Marco.
-Zauważyłam.
-Masz ubrania .-podał dziewczynie odzież.
-Dzięki . –zaśmiała się. –Zawieziesz mnie na stadion ?
-Oczywiście.-położył ręce na jej biodra.
-Weź tak nie rób , bo normalnie to jest takie podniecające …
-Tssa i to ja jestem zboczeńcem ?
-Tak ! – zaśmiała się.-Idź do Mario bo ci wszystkie słodycze zje.
-Aaa fakt ! –przypomniał sobie .-MARIO !
Pobiegł szybko do kuchni w której zastał swojego przyjaciela pijącego sok z malin i przyglądającego się paczce żelek.
-Co się tak patrzysz ?
-Czas z tym skończyć !
-Z czym?
-Z byciem jak dzieciak ! Do cholery , sam będę miał dziecko …
-No w końcu się skapnąłeś. –uderzył Gotzego w kark. –Wydoroślej .
-Wiem .-wziął łyk soku.-Będę chodził na boks.
-No i zajebiście . –Reus usiadł sobie na krześle .
-A ty mi kurwa powiedz , co ty wyprawiasz ?!
-Ale ,że co ? –zapytał zdezorientowany Marco.
-Biegasz po domu za nagą laską ! I to RANO.-zaakcentował ostatni wyraz.
-Oj tam zaraz nagą.-zaśmiał się.-Skąpo ubraną.
-Taa.. weź zboczeńcu.-prychnął Mario.
-No następny ! –oburzył się.-Ja nie jestem zboczeńcem!
-Ehe , bo tylko normalny człowiek chowa komuś ubrania ?-wtrąciła się Ola.
-Tak .-uśmiechnął się do niej Reus.-To że jestem trochę nie normalny to nie znaczy ,że zboczeniec.
-Oj dobra , zawieź mnie do domu , bo muszę się przebrać –rozkazała Ola.
-Bardzo chętnie królowo.-powiedział ironicznie Reus. –Chodźmy .
-Ja tu posiedzę sobie i pooglądam telewizor , ok ?-zapytał Mario.
-Spoko.-przytaknął Marco.-A czemu Ty nie w domu ?
-U Asi jakieś koleżanki są , wygoniły mnie .-zaśmiał się.
-Aaa to zmienia postać rzeczy.
-Koleżanki ? A mnie tam nie ma ?! –krzyknęła Aleksandra.
-Ciii .-uciszył ją właściciel domu.-Jedźmy.
Po dziesięciu minutach byli pod domem Piszczka . Gdy tylko Ola otworzyła drzwi osaczyły ją dziewczynki i zaczęły krzyczeć
-Ollaa! Gdzie byłaś ? Tatuś będzie ksycał !
-Hej laski ! Byłam u Marco , za co będzie krzyczał ?
-Za to ,że nawet nie napisałaś smsa ,gdzie będziesz spała i czy żyjesz w ogóle.-‘’przywitał’’ się Łukasz.
-Nie rób dramatu , byłam u tego zboczeńca .-wskazała na uśmiechającego się blondyna i poszła się przebrać.
-Dobra …-dał spokój Piszczek.-Nie wnikam w to co robiliście.
-I dobrze .-zaśmiał się Reus.-Mówię ci ona jest agresywna jak lwica…
-Czekaj będę rzygał.-ostrzegł obrońca BVB.-Nie mów mi takich rzeczy …
-Nie podoba ci się Ola ?- zdziwił się Marco.
-Ale , ona jest jak siostra .-poprawił włosy Piszczek.- Chciałbyś słuchać o tym jaka jest Twoja siostra w łóżku ?!
-Nie mam siostry…-usiadł na kanapie.-Ale to obrzydliwe.
-Tak wiem .-uśmiechnął się Łukasz.-Ej niech dziewczynki ci się pochwalą co im tatuś kupił.
-Co takiego ?-zwrócił się do małych.
-Zjezdzalnie oglomną ! – krzyknęła Sara.
-Żółtą! –dodała Jo.
-O jak żółta to już wiem ,że zajebista.-zaśmiał się .
-Nie wolno tak mówić.-pogroziła palcem mała Sara.
-Ale jak ktoś jest duzy , jak wujek Marco, to sobie może tak mówić.-objaśniła Jo.- chociaż nie powinien.
-Aaa lozumiem .-przytaknęła córka Piszcza i razem ze starszą towarzyszką udała się na dwór.
-Co za mądrale dwie .-powiedział Reus.
-No wiem , niemożliwe są.-dodał Piszczek.-Ale uwielbiam je !
-A kto nie uwielbia ?
-Roman.-odpowiedział sucho Piszczek.
-Daj spokój .-zakończył temat .-Kiedy Jo ma pierwsze treningi ?
-Mój drogi Jo i SARA –powiedział z naciskiem na imię młodszej dziewczynki.- Sara zaczęła kopać piłkę z Jo. I sama chce chodzić na te treningi.
-O masz! Zajebiście.
W tym samym czasie do salonu weszła przebrana i odświeżona Ola.
-Zaraz się spóźnię !- zaczęła panikować.-Szybko , Marco zawieź mnie proszę !
-Dobra , ale spokojnie.
Chwilę później byli już w połowie drogi do stadionu.
-Jak myślisz polubią mnie ?-zapytała poddenerwowana.
-Nie muszą cię lubić , wystarczy ,że będą słuchać.
-Ale chce ,żeby lubiły. –odparła.
-A w jakim wieku będą ?
-Laski od 14 lat.
-Aaaa to spoko. Polubią. –uspokoił dziewczynę Marco.
Pół godziny później Ola była już na murawie i czekała na wszystkie zawodniczki. Zarząd wybrał 25 najlepszych dziewczyn. Pozostałą setkę odesłał do domu. Kiedy były wszystkie Ola zaczęła trening.
-Dzień Dobry ! Jestem Aleksandra Sienkiewicz i jestem waszą trenerką. Jak macie jakieś pytania to po treningu , bo teraz nie ma czasu. Zaczynajmy !
Dziewczęta zaczęły rozgrzewkę . Większość z nich pochodziło z dobrych bogatych rodzin. Nie były rozpieszczone , ani jakieś nadąsane. Po prostu normalne dziewczynki. Najwięcej było piętnastolatek.
W połowie treningu Ola zauważyła siedzącą na brzegu murawy dziewczynę przyglądającą się treninowi.
-Co tam ?-zagadała do dziewczyny.
-A nie , nic …ja tu zawsze przychodzę popatrzeć , jak pani przeszkadzam to pójdę.-powiedziała pewna siebie.
-Oglądaj , mów mi Ola.-podała jej dłoń.
-Mandy .
-Nie chciałabyś grać ?-zapytała trenerka.
-Nie mogę . Ale mam inne zajęcia. Jestem w hooligansach BVB , tylko cicho…
-Taaak ?-zaśmiała się Ola.-Dobra gęba na kłódkę. Po treningu zaczekaj na mnie to pogadamy.
Po półtorej godziny treningu Ola poszła się przebrać i wróciła do nowo poznanej dziewczyny.
-Jestem .
-Okej.
-A ile ty masz lat ?
-15.
-Ehe. Młoooda –zaśmiała się Ola.-Czemu  nie możesz grać?
-matka … to znaczy nowa laska mojego ojca . MASAKRA.
-uu współczuje..-Ola posmutniała.-A co teraz będziesz robić ?
-A pewnie pójdę do znajomych , bo w domu ojca nie ma , a z tą jędzą  nie mam zamiaru siedzieć..
-A gdzie tata ?
-A na jakiejś konferencji z ważnym producentem …
-Ehe . Dobra to może chodź do mnie …-zaproponowała.-Sama będę siedzieć .
-Serio ? Mogłabym ?
-Jasne ! Poczekaj zadzwonię po transport.
Ola wykonała telefon do Marco , który przyjechał po 10 minutach . Zabrał dziewczyny i pojechali do domu Marco . Ola była oburzona i mówiła ,że to porwanie. Mandy miała z tego niezłą polewkę. Mimo iż Mandy była kibicem BVB nie wzruszała ją postać Marco poza boiskiem. Traktowała go jak każdego innego kumpla. Obie dziewczyny spędziły miło popołudnie . Oglądały różne komedie i jadły słodycze . Zaprzyjaźniły się na maksa. Jedna bez drugiej by życia nie miała. Niestety Mandy musiała się już zbierać
-Słuchaj Olu , jutro mam urodziny i robię ‘’przyjęcie’’ , wpadniesz ? –zapytała z nadzieją w oczach.
-Jasne ,że tak kochana .A Marco może ?
-Głupia..-zaśmiała się.-Jasne ,że tak .
-Dobrze , to papa kochana.
-Buziaczki .-powiedziała i wyszła z domu.
Ola popędziła od razu po telefon aby napisać jej smsa.
-Idziemy jutro na urodziny do Mandy !-krzyknęła z kuchni.
-Super.-powiedział obojętnie Reus.
-A chcesz ?
-Jak z tobą to tak .-Podszedł do Aleksandry i złapał w okolicy bioder.
-Mówiłam ci coś.-zaśmiała się.
-Nie słuchałem.-pocałował ją .-Moja lwico.
Jego dotyk był dla niej jak narkotyk. Zapomniała o wszystkim innym i skupiła się jedynie na Marco. Ponownie doświadczyła wspaniałego seksu z nieziemskim kochankiem.
________________________
Anonim i Tarnoś :**
Miłego dnia ;)

piątek, 25 stycznia 2013

Charlie powiem , że mnie podglądasz !


''Bez Ciebie wszystko było dla mnie tak nieważne
Naprawdę kocham Cię, naprawdę
Ten świat jest jakiś pojebany dziś, nie sądzisz ?
Ty jesteś tam, ja jestem tu, nie wiem co trzeba zrobić już''

                                                                                             ~ Pezet


Joanna i Mario mieli jechać na obiad do rodziców Mario.  Oni poznali Asie już wcześniej i na prawdę polubili . Asia też polubiła staruszków narzeczonego. Byli mili i nowocześni . Jej rodzina była zupełnie inna .
-Weź Twoją torbę i jedziemy .-poganiał dziewczynę Mario.
-Wiem .-ociągała się.-Przecież ja zawsze pamiętam o swoich rzeczach.
-Taak jasne, jasne , w takim razie gdzie mam telefon ?- uśmiechnął się przebiegle.
-No ...-zastanowiła się .-Gdzieś był...poczekaj ...w...nie wiem .
-Haha -zaśmiał się szczerze.- Nie pamiętasz jak mi dawałaś ?
-A no właśnie wiedziałam !
-Dobra chodź.-ponownie pośpieszył dziewczynę .
-No kiedy mi się tak nie chce ...-'zawyła'
-Oj nie przesadzaj ... -poprawił włosy ręką.-Przecież wiesz , że od tygodzni nas zapraszają...
-Jejku. -powiedziała ociężale.-Dobra , chodź , ale tylko na dwie godziny...
-No dobrze leniuszku.-wziął Jej torbę .-Wiem ,że jesteś jeszcze młoda ... nastolatki tak mają.
-Ooo masz , a ty to niby taki dorosły ?- oburzyła się .
-Dobra , chodź .
Do rodziców Gotzego jedzie się około 30 min. Przez całą drogę Asia jadła swoje ulubione lizaki , a Mario powtarzał pod nosem ''Jak dziecko'' . Asia się z tego śmiała .
W końcu zajechali na miejsce.
-Dzień dobry .-przywitała się Asia .
-Cześć wam .-odpowiedziała mama Mario.-Wejdźcie.
-Ehem.-chrząknął Mario. -Gdzie reszta ?
-Nie ma . -powiedziała obojętnie matka.- Twój ukochany ojciec pojechał z braćmi pograć w paintball.
-Mnie nie zabrał ?- zrobił minę poszkodowanego.
-No mówiłam '' jedźcie z Mario, zobaczycie będzie mu przykro'' , a on tylko ''a głupoty gadasz , kobieto''
-Obrażam się ! - krzyknął jak mały chłopiec.
-Uspokój się Mario ! -wrzasnęła Aśka .-Pojedziesz z Marco i Robertem .
-Ale ja chciałem z tatą !
-To weźmiesz tatę.
-Nie .
-No co za człowiek ! -zwróciła się do matki Gotzego.-A mi dzisiaj mówił ,że jak dziecko jestem.
-Mario , chodź zrobiłam twoje ulubione pierogi.-zaproponowała rozbawiona matka.
Zdenerwowany piłkarz w końcu został udobruchany pierożkami .Po dwóch godzinach spędzonych w rodzinnym domu , Gotze postanowił wracać. Mama Mario dała im 'trochę' pierogów do domu  ,żeby Asia 'w tym stanie' nie musiała gotować .

#Tymczasem u Oli i Marco
Była 17 na osi , Ola postanowiła zacząć się szykować. Ubrała leginsy i wymyślną tunikę. Do tego dużą torbę i jakieś wisiorki. Z butami postawiła na klasykę czyli czarne szpilki. Usta oczywiście czerwone . Mocno czarne rzęsny dodały jej seksapilu. Piszczek przyglądał się Oli
-Co się patrzysz ?- zapytała oburzona .
-A nic , tak się przyglądam ...-zaśmiał się.-Wyglądasz jak kocica.
-Uważaj , bo Charlie powiem , że mnie podglądasz !
-No nie , co za dziewczyna !-udał obrażonego.-Samo zło! Współczuje Marco.
-Weź wyjdź.-zaśmiała się Ola.
-Powiem dziewczynkom , że jesteś zła i żeby uważały na ciebie.-ciągnął roześmiany.
-ŁUKASZ ! -usłyszał za sobą.-Daj jej się ubrać i pomalować czy ty musisz jej przeszkadzać?
-Dobrze  kochanie , idę.-odszedł posłusznie.
Po godzinie Aleksandra była gotowa . Zostało jedynie czekać na Reusa i wybrać kurtkę.
Charlie doradziła jej aby wybrała krótki płaszczyk z kożuszkiem . Pięć minut przed czasem przyjechał Marco.
-Oh , jaki on punktualny .-uśmiechnęła się do Charlie.
-No czekaj , musi tu przyjść...
Nim się obejrzały Marco stał w korytarzu . Nie śmiał nawet zadzwonić dzwonkiem . Może dlatego ,że miał pilot to ich bramy i klucze do domu . Wszyscy tam byli przyjaciółmi i mieli swoje klucze nawzajem.
-Dobry wieczór.-przywitał się przystojniak w rudych rurkach i boskiej koszulce.
-Coś ty taki oficjalny ?-zapytał leżący na kanapie Łukasz.
-Niee nic .-zaśmiał się na widok Łukasza i psa który uwalił mu się na nogi.-Chodźmy Olu.
-A więc do zobaczenia kochani.-oboje wyszli z domu Piszczka.
         Dziewczyna od samego początku została komplementowana przez piłkarza . Jej również podobał się ubiór towarzysza . Nie wiedziała ,że mężczyzna może mieć taki styl. Ola była ciekawa do jakiej restauracji zabierze ją Marco.
-To jesteśmy na miejscu.-odezwał się .
Dziewczyna zobaczyła, że przyjechali do normalnej restauracji . Nie zbyt wykwintnej ,ale bardzo dobrej i szanowanej wśród ludzi.
-Om , dobrze ,że nie wybrałeś jakiegoś baru . Nienawidzę barów, ani zbyt sztywnej restauracji. -oznajmiła.
-Uff udało mi się.-uśmiechnął się uroczo do dziewczyny.-Następnym razem możemy iść do jakiegoś klubu .
-Widzę ,że jesteś pewny siebie.-mówiła zajmując miejsce przy stoliku.
-Czemu tak sądzisz ? -zapytał niepewny.
-Wiesz ,że będzie następny raz. -uśmiechnęła się szeroko.
-Mam taką nadzieje .
-Podobno nadzieja to głupców matka .
-Ale umiera ostatnia.
-Jesteś pyskaty , podoba mi się to.
-Hahaha , Ty też jesteś nieźle wygadana.
-Nie jestem aspołeczna.
-Hmm , a opowiesz mi coś o swoim dzieciństwie ? I o tym jak poznałaś Łukasza ?
-Dzieciństwo miałam spokojne , całkiem inne niż Asia . Wychowywałam się bez ojca , ale on mi wcale nie był potrzebny . Wiem , bo widziałam co się dzieje u Aśki. Z Łukaszem znam się od dzieciaka , kopaliśmy razem piłkę. Potem on wyjechał , ale nie zerwaliśmy kontaktu, przysięgliśmy sobie przyjaźń bo grób. Jest dla mnie jak brat , kocham go.-opowiadała.-A o twoim dzieciństwie wiem dużo ... media -zaśmiała się.-Jestem Twoją fanką ,więc wiesz...
-To dobrze , jesteś strasznie samodzielna. Nie lubisz jak ktoś ci pomaga ?
-Nie. Wolę zrobić coś   sama bo wiem ,że będzie dobrze. A ty nie masz takiego uczucia?
-Nie , jestem trochę leniwy ,z natury.-zaśmiał się.-A jakiej muzyki słuchasz ?
-Z powodu iż jestem realistką , wybieram rap. Uspokaja mnie. Słyszałam ,że ty również..
-Tak , lubię hip hopowe brzmienia . Azyla lubię.
-Azyl ! On nagrywał ze Slums Attack .
-Hahah , słodka jesteś.
-Wiem .-zaśmiała się uroczo.
Rozmawiali ze sobą bardzo długo . Bardzo dobrze im się gawędziło. Byli podobni do siebie , a za razem  tak różni jak czerń i biel. Pocieszała ich myśl ,że przeciwieństwa się przyciągają.
-Idziemy do  domu ?-wypaliła nagle Aleksandra.
-Jak sobie życzysz. Do mnie ?
-Do Łukasza . Pooglądamy razem coś fajnego.
-Do mnie .
-Nie kłóć się Reus !
-Do mnie . -mówił Marco płacąc za kolacje.
-Dobra , do ciebie .-uległa dziewczyna.-Masz dar przekonywania.
-Wiem , wiem .-zaśmiał się i podał Oli płaszczyk.-Urok osobisty.
-Widzę ,że skromny tez jesteś .
-No się wie. -po tych słowach para wyszła z restauracji i udała się do samochodu. Olka wiedziała ,że  szybko nie wróci do swojego łóżka . W domu Reusa usiedli na bardzo wygodnej kanapie i włączyli Skyfall. Oczywiście popijali piwo , zachowywali się jak para studentów.
-Ei daj  laptopa coś ci pokaże .-rzuciła Ola.
-Masz .-podał jej sprzęt.
-Dobra , pokarze ci moje 'koleżanki ' z podstawówki...-ukryła śmiech.-Tylko się nie śmiej za bardzo.
-Dobra , pokazuj .
Dziewczyna włączyła facebook i wyszukała profil Judyty Machoń .
-OMG to jest kobieta ? -wybuchnął śmiechem piłkarz.
-Tak ... -nie powstrzymała śmiechu i zaczęła się śmiać.
Razem miło spędzili wieczór , Ola nie chciała zostać u Reusa na noc , ale cóż nie miała wyjścia.
W pewnym momencie Olkę coś podkusiło i zaczęła całować się z piłkarzem. On odwzajemnił jej pocałunek , całowali się coraz namiętniej i łapczywie. Marco zdjął jej tunikę , a ona zajęła się jego koszulką . Reus wziął Polkę na ręce i zaniósł do sypialni , gdzie spędzili namiętną noc . Marco zdziwił się zachowaniem Oli , podobnie jak ona , przecież obiecała sobie ,że nie pójdzie z nim do łóżka na pierwszej randce , ale ten chłopak miał coś w sobie .
_________________
Doszłam do wniosku ,że kocham kierować samochodem ! :D<3
Jak wam się nudzi to piszcie na mejla :
izabella667147@o2.pl
Anonim i Tarnoś :****

czwartek, 24 stycznia 2013

Pewnie byś wbił Olce do łóżka ^^


''Ulica ma ścieżki, po których sam diabeł kroczy. Skurwysynu.
                                         


                           ~Kaczor ''                        


Gdy dojechali do domu zobaczyli wściekłą nianie , która najchętniej opuściła by dom Piszczków.

-Dzień Dobry .-przywitała się grzecznie Charlie .
-Dobry ? Wie pani co ja przeżyłam ?!
-Ale co się stało –zapytał już prawie trzeźwy Piszczek .
-Po za tym że do 22 nie mogłam dziecka do domu przyprowadzić , że mnie piłką tak potraktowała że prawie przytomność straciłam i że mnie pies prawie pogryzł to zupełnie nic ! –wykrzyczała trochę przerażona kobieta. –Ja państwa podziwiam.
-Nie-niech pani nie krzyczy, błagam.-odezwała się ledwo żywa Ola.
-Ale Jo nigdy nie robiła takich problemów… -próbowała się tłumaczyć Charlie.-Kochanie zapłać pani.-w końcu dodała zrezygnowana.
Łukasz zapłacił za opiekę nad dziewczynkami , usłyszał na pożegnanie , że nogi niani już tu więcej nie staną i że mają szczęście ,że nie pójdzie do sądu. Łukasz nie był zły na dziecko wiedział ,że to wszystko przez ten cholerny trening. Postanowił ,że pójdzie z nią pogadać , ale wcześniej musi ogarnąć pijaną i pijanego.
-Olka , wstawaj ! –krzyknął Piszczek ,aby ją trochę wybudzić.-Chodź pójdziesz na górę do łóżka.
-Nieee krzycz , błagaaam .-mówiła tak jakby konała.
-Mogłaś nie pić tyle , dziewczyno .-potrząsnął nią aby nie usnęła. –Już marsz na górę !
Ola powlekła się na górę do swojego łóżka. Marco też poszedł za nią ,ale trochę  żywiej.
-Ej , a ty się prześpisz w pokoju dla gości .-zauważył zbiega Łukasz.
-Dobra, a myślisz ,że gdzie bym spał ?-zaśmiał się Reus.
-Ja już Cię znam ,
 pewnie byś wbił Olce do łóżka.- powiedział Łukasz kierując się na podwórko , gdzie bawiła się Jo . Usłyszał tylko śmiech Marco.
           Łukasz zobaczył Jo jak biega z psem . Była pełna energii. Nigdy nie widział żeby Sara biegała po podwórku z psem i do tego z piłką przy nodze.
-Pogramy ? – złapał piłkę dziewczynki.
-Nie wiem , nie chcesz grać ze swoją cólką ?
-No chce , dlatego Cię pytam . –uśmiechnął się i kopnął do Jo piłkę.
-Nie jestem twoją cólką .
-Jesteś.
-nie
-tak
-nie
-tak.-wziął małą na ręce ,a ona się do niego przytuliła.
-Nie jesteś zły  za tą nianie ?
-No coś ty , była głupia.
-Myślałam ze jus mnie nie lubis.
-Lubię , lubię.-postawił małą na ziemi. –ale więcej tak nie rób , bo na policje pójdą.
-No wiem , jus nie będę , a będę mogła iść na tlening jutlo ?
-Jasne ,że możesz . –pogłaskał ją po głowie. – I nie słuchaj tych głupków , ok ?
-Dobze.
-Jadłaś śniadanie ?
-Niee. Tylko lody .-zasłoniła sobie usta rączką.- upss ..
-Ooo lody się je od rana .-zaśmiał się Łukasz.-zaraz naskarżę Charlie.
-Nieee , ciii .-złapała Łukasza za nogę.  –nie mów.
-Dobra nie powiem , ale masz iść  zjeść  śniadanie.
Jo nie była chętna do jedzenia  normalnych rzeczy , chyba jak każde dziecko. Jej przysmakiem były lody i ciastka. Marco nazywał ją ciasteczkowym potworem .Często zdarzało się ,że nakarmiła psa ciastkami .Reszta dnia minęła bardzo fajnie , Marco i Olka przespani cały dzień . U Asi było podobnie z tym ,że to Mario spał i leczył kaca , a ona zaprosiła koleżanki.

Następnego dnia.
           Marco obudził się w obcym domu . Usłyszał głosy Piszczka , jakiś kobiet i dzieci . Domyślił się ,że jest w domu Łukasza i odsypia po imprezie . Postanowił ,że pójdzie na dół napić się wody. Zdziwił go fakt , że nie ma kaca. Czuł się wręcz zajebiście.
-Hej wam .-przywitał się Marco .
Na dole był już Mario i Aśka, która wmawiała Łukaszowi i Mario ,że mają pilnować Jo jak oka w głowie na treningu.
-Hej .-przywitał się drugi raz , tym razem głośniej.
-O hej Marco , wiesz który dzisiaj ? –uśmiechnęła się Charlie.
-Eee jak parapetówka była dwunastego to dzisiaj jest … trzynasty ?
-Nie mój drogi , przespałeś , cały trzynasty , dzisiaj jest już czternasty.-Gotze poklepał  przyjaciela po plecach.
-No świetnie ! –zaśmiał się Reus. –To znaczy ,że dzisiaj trening ?
-Tak , właśnie wychodzimy.
-Ei chłopaki , nie mam torby ! –zaczął panikować Marco.
-Masz  , przywiozłem ci …-odezwał się rozbawiony Mario.
-Dzięki stary.
-Łukasz ! –krzyknęła Charlie. –Tylko pamiętaj ,żeby Jo nie przyszła po tym treningu obrażona na cały świat , macie ją pilnować !
-Tak , tak wiemy , będzie dobrze .- pocałował swoją narzeczoną i wziął córeczkę na ręce.
Cała gromada wyszła na dwór . Była tam Ola , która miała zgłosić się do trenera i As , która miała robić zdjęcia trenującym chłopakom.  Ola i Asia pojechały z Mario , natomiast Jo i Marco z Łukaszem.
-Taatuś.-zaczęła szczęśliwa dziewczynka.- Kup mi  nowe korki.
-Dobrze , kupię .-zaśmiał się Piszczek.-Marco ci kupi , jutro, bo ja muszę jechać  Sarą na jakieś urodziny do kuzynów.
-Dobze .- zaczęła czyścić  swoje buty chusteczką .- A o której pojedziemy ? zaraz po tleningu ?
-Jak chcesz.-uśmiechnął się wujaszek Marco.
Chwilę później byli już pod stadionem. Podeszli do Olki i reszty.
-Chcesz tą prace ?-zapytał Łukasz.
-Chce . –rzekła.-Chce się ustatkować. Skończyć to szaleńcze życie piłkarki , której nikt nie szanuje.
-No i dobrze , tu będziesz wśród przyjaciół .-pocieszył Marco.
-Dobra to ja idę do trenera , trzymajcie kciuki .-powiedziała i skierowała się do biura Kloppa.
-Powodzenia ! –usłyszała za sobą.
Chłopcy poszli do szatni , Jo na murawę, a As na trybuny z których miała robić zdjęcia.
Ola zapukała do drzwi z numerkiem ‘11’ . Na drzwiach pisało ‘ Trener – Jurgen Klopp ‘ z dopiskiem ‘nie gryzę’. Aleksandra  usłyszała ‘proszę’ i weszła.
-Dzień Dobry . To ja Aleksan…
-Dzień dobry , tak tak pani Ola. Proszę siadać. –zabiegany trener wskazał krzesło.-
Olka usiadła i popatrzyła na trenera .
-Ma pani CV ? –zapytał .
-Jasne . –wyciągnęła z teczki .-Proszę.
Klopp przejrzał kartki , chwilę później uśmiechnął się i zapytał
-Jest pani piłkarką ?
-Tak , ale chcę zamknąć ten rozdział .
-Rozumiem . –usiadł naprzeciwko dziewczyny.- Czy takie zarobki będą odpowiadać ?-pokazał jakiś wykres na kartce .
-Pan się pyta ?! –powiedziała zadowolona . -7 tysięcy euro , na pewno mi odpowiada !
-Cieszę się , oczywiście będą jakieś podwyżki , ale nie od razu. –podsunął jakąś kartkę.-To umowa , proszę podpisać.
Dziewczyna podpisała w  wyznaczonym miejscu . Opuściła biuro w wyśmienitym humorze . Od razu pobiegła pochwalić się Asi , która robiła zdjęcia . Z trybun było widać zadowoloną Jo , która podaje sobie piłkę z Marcelem.
-Mam tą robotę ! –krzyknęła Aleksandra . –Mam rozumiesz ?!
-Super ! –przytuliła ją Aśka.-Widzisz ? Mówiłam ,że się uda.
-Ei co tam się dzieje ?- wskazała na Łukasza , który krzyczy na Romana .
-O rany …-złapała się za głowę Joanna.-Żeby tylko Jo nie widziała.
-Chodźmy tam !-pociągnęła za sobą towarzyszkę.
Na dole okazało się ,że Jo nic nie widziała bo zajęli ją Marcel i Felipe , którym tak zrobić kazał Marco.
Reus , także brał udział w kłótni. Dziewczyn podbiegły do kłócących się piłkarzy .
-Ej zachowujecie się jak dzieci ! –krzyknęła Ola.-Łuki , bądź mądrzejszy daj spokój.
-Właśnie .-przytakiwała narzeczona Mario.
-Nie dam spokoju ! –krzyknął wkurzony Piszczek.- Nikt nie będzie mi tak o MOIM dziecku mówił !
-Oj Łukasz nie nasza wina , że jakieś obce dzieci przyprowadzasz , no na litość poszedłeś ? To jest dziwne ,więc mówimy sobie o tym , proste ! –drwił Roman.
-Nie no trzymajcie mnie bo zaraz mu przyjebie ! –rzucił się na bramkarza .
Nad Piszczkiem panował Kuba , który go przytrzymał.
-Spokojnie Łukasz. –próbowała uspokoić kuzyna Asia.
-Ja cie stary nie rozumiem , zamiast samemu zrobić to znajdujesz jakieś sieroty.- nie przestawał irytować Piszczka , chociaż teraz każdego zaczął denerwować , nawet samego Svena.
-Ei Roman , daj spokój .-krzyknął Sven .-Przepraszam Cię Łukasz , ja nie wiem po co z nim o tym gadałem , wybacz. –zwrócił się do obrońcy Bender.
Łukasz pokiwał głową i podał koledze dłoń. Następnie zauważył że od jakiegoś czasu temu wszystkiemu przygląda się Klopp.
-Trenerze , przepraszam , za tą kłótnie , ale poniosło mnie …-wyjaśnił Piszczek.
-Rozumiem , ale nie rozumiem ciebie Romanie .-zwrócił się do bramkarza .-Co ci przeszkadza to miłe dziecko ? Widzisz jak się cieszy ,że może pokopać tu piłkę? Czemu chcesz ją zniechęcić do tego miejsca ?
-A dajcie spokój .-rzucił Weidenfeller i odszedł.
Chwilę później Jo przyszła do grupki rozmawiających . Była strasznie szczęśliwa . Jej oczka aż błyszczały szczęściem.
-Cioo tam ? –zapytała uroczo .
-Nic , kochanie .-uśmiechnął się Łukasz .-Chcesz iść później na lody ? Ze wszystkimi ?
-Taaaaaaak !-przytuliła go .-Ale ja chce tlusawkowe.
-Dobrze .
-Czyli idziemy na lody ?- zapytał roześmiany Jurgen Klopp.
-Na to wygląda .-przytaknął  Santana.
Po godzinie wszyscy byli w drodze na lody  . Jo maszerowała z Asią i ciocią Olą. Jak zwykle nadawała o tym jakie korki kupi jej tata . Przy okazji podziwiała buty Marco który szedł przed nimi.
-Ei , ty bardzo lubisz buty , co nie ? –zapytał Felipe .
-Kocham .-uśmiechnęła się szeroko dziewczynka.
-Ale takie jak Ola chodzi czy takie jak Marco ?
-Marco ! –krzyknęła. –Oli są bleeh.
Dziewczynka lubiła trampki , a wręcz nie mogła patrzeć na szpilki.
-No dziękuje .-zaśmiała się Ola.-Miła jesteś.
-Dzięki.
Po chwili byli już w lodziarni . Zjedli lody , porozmawiali i postanowili wracać do domu. Nagle do Oli podszedł Marco.
-Zapomniałem zapytać.-zaczął piłkarz.-Dostałaś prace ?
-Taaaaaaaak ! –ucieszyła się jak dziecko. –Od dzisiaj jestem panią trenerką .
-Gratuluję.-przytulił dziewczynę.-A czy pani trenerka poszłaby ze mną na kolacje ?
-Hmm –zastanowiła się.-Bardzo chętnie.
-To super .-rzekł zadowolony.-Piątek o 18 ?
-Hmm .-znowu się zastanowiła.-Nie. O 18.30 .
-Dobrze , jak sobie życzysz .
Ola wróciła do domu z Łukaszem i Jo. Zjedli kolacje i jeszcze chwilę oglądali jakiś film akcji. Około 22 poszli spać. 

________________________
O matko 4 godziny w kolejce u lekarzy ... masakra !
Jutro piąteczek <3 Miłego jutrzejszego dnia ;)
Anonim i Tarnoś :**

środa, 23 stycznia 2013

Mamusia nas udusi , co nie ?

''Odłóż album , spal stare fotografie
Pierdol przeszłość , bo tak najłatwiej ''
                                        ~ Małpa

-O Łukaszek , Ty to zawsze masz wyjście  z jakiejś sytuacji.-trener poklepał Piszczka po plecach.
-No wieeem.-zaśmiał się .-A propo mojej córki to  jak by co jest zapisana .
-Dobra , dobra .-powiedział  Klopp.-Ale jej chyba tu jest dobrze. –wskazał na dziewczynkę tarzającą się z Marco i Marcelem na trawie w walce o piłkę.
-Taaa chyba ma pan racje trenerze .- wybuchnął śmiechem .- Muszę ją zabrać bo Charlie nas zabije.
Łukasz odszedł od trenera. Podszedł do grupki tarzających się i podniósł rozbawioną  małolatkę.
-Mamusia nas udusi , co nie ?- zapytała otrzepując się z ziemi.
-Niiiee , jakby co to uciekniemy do Asi i wujka Mario. – wziął małą na ręce .
-A  mogę iść do chłopaków na chwilę powiedzieć im ze idziemy ? Bo będą płakusiać za mną- poczochrała włosy Łukasza .
-Idź , tylko jakby co trzymaj się wujka Marco . –postawił małą na ziemię.-Ja pójdę pod prysznic ,okej ?
-Dobze .
Pobiegła do mężczyzn rozmawiających jeszcze na murawie .
-Idę jus koledzy ! Ale za chwile , bo tatuś musi psyjść.-podeszła do Marco i Marcela.
-A psyjdzies jesce ?- zaczął przedrzeźniać małą  Marcel.
-Nie mów tak jak ja , bo się na ciebie oblazę.- pokazała język Schmezlerowi.- Nie wiem cy psyjdę ,bo jestem za mała .
-Ależ ty już duża jesteś.-śmiał się Marcel .-Przyjdź to pogramy  w piłę na składy .
-Oj daj dziecku spokój .-podszedł rozbawiony Robert.
-A czy ja jej coś robię ?-oburzył się Schmelzer.-Dobra , koniec .
-To dzisiaj ta parapetówka u Mario ?-zapytał Kuba biorąc Jo na ręce .
-Taaak , a mówię wam jaki mają oglomny dom .-powiedziała zadowolona Jo.
-Umm to fajnie , dzisiaj zobaczymy .-Robert pogłaskał po głowię małą .-A co tam u siostry ?
-NiiĆĆ . –powiedziała obojętnie.- Siedzi i bawi się laleczkami , nawet piły ze mną nie pokopie !  Tylko sukieneczki i buciki.
Piłkarze wybuchli śmiechem , ona była taka szczera .Wszyscy mieli już schodzić z murawy , Jo szła za rękę z wujaszkiem Marco, kiedy  usłyszała rozmowę Romana i Svena .
-To dziecko Łukasza ? –dopytywał Sven.
-No ale nie prawdziwe dziecko Łukasza .-objaśniał Roman.
-Jak to ?
-No zdybał jakoś , nie wiem .
-Ale mówi do niego ‘tato’ przecież. A   ten głupi pewnie zaniedbuje przez nią swoje własne. 


-Oj to że sobie mówi , to nic. No z tym dzieckiem spędza więcej czasu-Ja bym nie chciał takiego podrzutka.
-No ja też , bo to takie niczyje , obce.
Dziewczynka była mała , ale takie rzeczy rozumiała , wcześniej doznała wiele przykrości i to nauczyło ją trochę życia .
Momentalnie przyśpieszyła , nie chcąc słuchać tego. Akurat z pod prysznica wyszedł Łukasz i razem z Jo ,Marco ,Kubą  i Robertem pokierowali się do samochodu Łukasza , którym mieli jechać grać w FiFę do domu Piszczka. Mario dzisiaj nie mógł , ponieważ przeprowadzka i szykowanie parapetówki.
-Jus więcej tu nie psyjdę ! –wybuchła w końcu ze złością i żalem.
-A co się stało? –zapytał zmartwiony Piszczek .
-Oni mnie nie lubią ! –zaczęła szlochać.
-Lubią cię! Co ty gadasz , przecież doskonale bawiłaś się z Felipe , Marcelem i innymi.
-Ale nie oni , tylko CI inni .
-Ale powiedz kto bo nigdy się nie dowiemy.- powiedział Kuba ,który siedział koło niej.
-Pan z numelkiem 1 i jakiś tam jesce.- odwróciła się do szyby.
-A co mówili ? – patrzył z wściekłością na Marco który miał jej pilnować.
-No ze nie jestem twoim plawdziwym dzieckiem i ze  ty przeze mnie zaniedbujes swoje dziecko i ze jestem podrzutkiem …-zaczęła płakać.
Łukasz widocznie się wkurzył na kolegów . Jutro chciał poważnie z nimi porozmawiać , jeżeli tak myśleli to mogli to zostawić dla siebie ,albo chociaż przy niej tego nie mówić. Teraz on ma przez nich problemy .
-Spokojnie , tatuś jutro skrzyczy tych głupków.-pocieszał ją Kubę.
-To nie jest mój tatuś , to jest Łuki . –powiedziała cicho po czym odwróciła się do szyby i zamknęła oczka .
Łukasz teraz żałuje tego wyjścia pod prysznic , mógł jechać do domu i nie byłoby sprawy . Teraz Jo się źle czuje . On sam z resztą też. Charlie go udusi za to ,że coś się stało Jo na treningu.
Jak wyszli na podwórko Jo pobiegła po swoją piłkę i zaczęła  z całej siły kopać w płot . Tak chyba się wyżywała .Łukasz dał jej spokój i poszedł do domu z nadzieją ,że nie zostanie zabity.
-Hej kochanie , gdzie mała ? –Charlie pocałowała go w usta.
-Hej , na podwórku , kopie piłkę i jest …jakby to powiedzieć… zła.
-Na co ?Co się stało ? –od razu zadała podstawowe pytania.
Piszczek opowiedział jej całą historię . Na szczęście na koniec nie dostało mu się . Spokojnie poszedł grać .
Charlie natomiast poszła do dziecka. Widziała ją smutną . Leżała na trawce czochrając psa.
-Hej mała .-zawołała narzeczona Piszczka.
-Hej Charlie.-do niej też nie mówiła już ‘mamo’ .
-Ei nie smutaj , już tam nie pojedziesz , ok ? Będzie dobrze , a tamci to głupie bufony. Tatuś jutro ich skrzyczy. Chodź pooglądasz jak chłopaki grają.
-Nie ja sobie zostanę tutaj , idź sobie.
Charlie wiedziała ,że teraz trzeba ją zostawić w spokoju , musi sobie sama wszystko przemyśleć. Wiedziała ,że Jo to bardzo mądre dziecko . Wróciła do Łukasza i zaczęła go wypytywać o to co ma założyć .
-Ei kochanie , a może tą sukienkę ? –pytała.
-Jak chcesz.
-Niee , jest okropna , mogłeś powiedzieć! A ta ?
-Ładna.
-Brzydka ! Fuuu. A ta ?
-Boże kochanie i tak mnie nie posłuchasz , powiesz ,że się nie znam i zrobisz to co zechcesz sama.
-Masz racje , więc biorę tą ( wyjęła następną , piękną kremową sukienkę ) , a ty założysz te rureczki kremowe.
-Dobrze , będzie jak zechcesz. –powrócił do gry.
Tymczasem u As.
           Przygotowania szły pełną parą . Goście mieli przyjść o 18 .  Zostało jeszcze półtorej godziny.
Oczywiście wszystko było przygotowane . Oni sami także . Może po za Mario który był bardzo zalatany. Na stole głównym ciągle coś przestawiał . To wódkę , to sałatkę , to przemieniał krzesła choć były takie same. Normalnie szok.
-Usiądź sobie ! –krzyknęła Ola. –Jak szaleniec łazisz.
-Stres. 
-Już wiele razy robiłeś imprezy.
-Ale nie takie. Tamte to zwykłe bibki  , żeby się zalać w trupa.
-A okeej ? –zakończyła pogawędkę.
-Ulalala , bosko wyglądasz Asiek ! –zwróciła się w stronę Joanny.
-Oo , dzięki , ty też .
Rozmowę przerwał pierwszy  dzwonek do drzwi. Mario poszedł otworzyć.
To Robert ale sam , następni przybyli Błaszczykowscy , jeszcze później przyjechał Łukasz z Charlie (dziewczynki zostały z opiekunką ) .Gdy wszyscy już byli Mario wzniósł  kilka toastów.  Wszyscy zaczęli się bawić .  Marco podszedł do Oli która właśnie usiadła na kanapie .
-Hej, jak tam ? –zaczął Reus.
-A spoko , nogi mnie bolą.-zaśmiała się .-Łukasz mi opowiadał o Jo. Piekielny Wiedenfeller .Udusiłabym , dobrze że go tu nie ma bo byłby martwy.
-Hahaha , spokojnie. –prawie zadławił się drinkiem. –Też mam ochotę mu coś zrobić , przez niego Jo jest mega smutna .
-No wiem , że jest. Łukasz mówił ,że przestała na niego mówić ‘tatuś’ i nie ma ochoty z nimi rozmawiać.
-Dziwisz się ?-zapytał. –Ja wcale.
-No ja też się nie dziwie , w sumie usłyszała wiele przykrych słów.
-Zatańczysz ? –wypalił w końcu .
-Z tobą ? ZAWSZE !
Udali się na parkiet . Tańczyli dosyć długo . Lepiej się poznali. Naprawdę do siebie pasowali.  Razem poszli do Łukasza i Charlie siedzących przy stole razem z Hummelsem i Lewandowskim.
-Witam wszystkich .-powiedziała i usiadła koło Łukasza.-Jak tam ?
-Okej . –rzekł Lewy z Hummim .
-Wspomniałem dzisiaj trenerowi o tobie.-uśmiechnął się Piszczek.
-To znaczy ?- zapytała popijając kolejnego drinka.
-No ,że np. mogłabyś trenować takie małe dziewczynki jak mój Jouś .
-O hmm świetny pomysł , chciałabym tak , ale przecież w BVB nie ma takiej sekcji.
-Mają założyć.-mówiąc  wstał i zwrócił się do swojej narzeczonej –Zatańczysz , piękna ?
-Jasne , kochanie.
I poszli na parkiet . Cała parapetówka minęła miło i fajnie . Może po za jednym epizodem , jakim była opita jak ostatni żul Ola . Nawet Marco sobie nie dawał rady . W końcu udało mu się wziąć ją na ręce i zanieść do łożka.
-Co ty robisz ? Mats.
-Po pierwsze Marco , po drugie jesteś pijana.
-Ja pijana ? Chyba śnisz Marcel.
-Po pierwsze Marco , po drugie tak jesteś pijana i to  w trzy dupy!
-Dobra , chce mi się spać , kochanie . Śpisz ze mną ? –zaśmiała się .
-Nie dzięki , ja pójdę do nich , zaraz przyjdę , dobrze ?
-No ,ale przyjdź kochanie , bo mi smutno będzie.
-Śpij a nie kochaniujesz. –uśmiechnął się do pijanej.
-Dobrze Marco.-i usnęła.
Marco wrócił do salonu gdzie bawiła się reszta .Mógł zobaczyć świetne widowisko tzn. jak Mario , Mats i Kuba zaliczają zgona . Łukasz był spokojny , pilnował As . Charlie była z niego zadowolona . Kobieta co pół godziny dzwoniła do niani pytając co z dziećmi. Usłyszała przez telefon ,że Jo to diabeł wcielony i że nie daje z nią rady. Miała nadzieje ,że już śpi. Na pewno śpi, już 7 rano . To znaczy już powoli wstaje . Razem postanowili  ,że zabierają Marco i Olę i jadą do  domu. Jak postanowili tak zrobili .
Gdy dojechali do domu zastali wściekłą nianie.

______________________
I jak ? :D Podoba się ?
Anonim i Tarnoś :***
A tu się wam pochwalę moim autografem od Kubusia :


wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 17 :) :3


Dzisiaj As z Mario mieli pojechać  do swojego nowego domku, aby się urządzić. Stwierdzili, że  wcześniej pojadą kupić kilka drobiazgów do pokoiku dziecka.
- Mario jak myślisz jaki kolor farby mamy wybrać do pokoju naszego skarbku ?- zapytała .
- Myślę, że żółty i zielony. Pomalujmy ściany na zmianę . – powiedział.
- Świetny pomysł. Mam jeszcze jeden . Pozostawimy jedną ścianę bez żadnych obrazów, półek itp. Tam powiesimy wielkie zdjęcia naszego maleństwa. – zaproponowała .
- Fotografom tylko jedno w głowie. – zaśmiał się Mario.
- Ejjj to fajny pomysł . – powiedziała lekko obrażonym głosem As.
- Przecież wiesz , że się zgadzam. Ale jedźmy już bo mam takiego kaca a jeszcze muszę spakować się na trening.
- Trzeba było nie balować jak ma się słabą banie !!! – uśmiechnęła się .
- Przestań, było co świętować ! – oburzył się .
- Wiem, wiem cieszę się, że Łukasz w końcu znalazł tą prawdziwą, drugą połówkę.
- A ja tam już swoją znalazłem.- powiedział Mario i pocałował swoją narzeczoną.
- Oj też Cię kocham.
Para kupiła jeszcze kilka drobiazgów i wróciła do domu Piszczków.
- Hej wszystkim !- krzyknęła As.
- Oooo Asia.- do nastolatki przybiegły dziewczynki i mocno ją przytuliły.
- Nie krzyczcie taaaak…. – powiedział ledwo co żywy Łukasz.
- Ej kuzyn! Zbieraj się na trening .- pogoniła Piszczka As.
- Dajj mi spokój.- wydusił z siebie skacowany .
- Ej Amigo wstawaj ! Mamy jeszcze godzinę . Pij kawę, ogarnij się i leć po torbę, a ja zadzwonię po resztę chłopców. – zaproponował Mario.
- A ja ? Ja teś mam iść po stlój? – zapytała mała Jo.
- Yyy leć kochanie i weź. Łukasz cię zabierze.- powiedziała Charlie.
- To ja biegnę . – powiedziała szczęśliwa dziewczynka i poszła na górę po swoje rzeczy.
As uśmiechnęła się do Mario, a on zrozumiał, że ma się zająć małą, żeby na bokach boiska gdzieś pokopała sobie piłkę. Później narzeczony nastolatki zadzwonił do każdego z wczorajszych balangowiczów. Okazało się, że jeszcze ledwo co mogli stać na nogach jednak wiedzieli, że muszą stawić się na treningu . Kiedy Łukasz był już gotowy, razem z nim zeszła mała Jo. Była ubrana jak zawodowiec . Miała na sobie koszulkę z BvB z napisem Jo.  Piszczek podarował ją małej na urodziny.
Czarne spodenki i getry do kompletu a na stopkach piękne, morskie buty Nike mercurial.
- Wyglądasz jak podstawowy gracz naszego klubu . – powiedział Mario.
- Dziękuje wujku.  Ale ja jeście nie potrafię dobsie grać . – odpowiedziała .
- Nauczysz się jeszcze . – pocieszył ją Łukasz.
- Idźcie już, bo się spóźnicie. – pogoniła graczy Charlie.
- Papa . – pożegnali się .
- Mario wróć po treningu do naszego domu, ja już tam będę. – krzyknęła zamykając drzwi As.
- Okej nie zapomnę.  – odpowiedział Mario biegnąc do samochodu.
Kiedy chłopcy wraz z mała Jo jechali na trening As i Ola jechały do nowego domu młodej pary.
- Ej Asia mam pytanie.- powiedziała Aleksandra.
- Wal śmiało . O co chcesz mnie zapytać .
- Wiesz nie chcę tak szybko kończyć swojej przygody z piłką nożną .- zaczęła opowiadać . Kiedy klub Bayernu Monachium dowiedział się, że trener wywalił mnie z Unii wczoraj zadzwonili do mnie.
- To chyba dobrze . Przecież to jeden z najmocniejszych klubów w Niemczech , oczywiście BvB najlepsze! – powiedziała As.
- Wiem ale nie mam pojęcia czy sobie poradzę . Wyższy poziom, lepsze zawodniczki. A ja !!! Jeszcze ta kontuzja. Nie jestem pewna co mam zrobić .
- Idź za głosem serca. Pamiętaj zawsze możesz wrócić do mnie. Tu do Dortmundu. 
- Postanowiłam , że zostanę tutaj żeby wyleczyć się do końca i nie tylko… A później pojadę do Monachium i porozmawiam z zarządem klubu. Powiedzieli mi, że mogę przyjechać na rozmowy w każdej chwili.
- Ejjj a to nie tylkoo…. To co albo KOGO masz na myśli?- zapytała z zaciekawieniem As.
- Nie wiem … A Marco to fajny chłopak ., Był dla mnie taki miły . Dobrze się z nim gada . Ale ja nie mam pewnie u niego szans. – mówiła zmartwiona Ola.
- Oj uwierz, że masz. – zaśmiała się Asia.
- Ejjj nie przesadzaj , już jesteśmy na miejscu .- Aleksandra zmieniła temat rozmowy.
Dziewczyny całe popołudnie urządzały pokoik dziecka. Świetnie się przy tym bawiły i rozmawiały na temat chłopców.  W tym samym czasie Jo świetnie bawiła się na treningu BvB. Biegała, grała i śmiała się . Na koniec  treningu wszyscy byli zafascynowani swoim małym pupilkiem.
- Ej Łukasz z twojej córeczki będzie świetny zawodnik.- powiedział trener Borussi.
- Dziękuje, wiem , że ma potencjał ale nie ma żadnego klubu żeby ją zapisać.- powiedział Piszczek.
- Tymi słowami dałeś mi dużo do myślenia .- powiedział Klopp.
- Ej trenerze co masz na myśli. – zapytał .
- Zastanawiam się, czy nie założyć sekcji dla takich małych dziewczynek. Tylko potrzeba by było trenerki, najlepiej takiej , która ma podejście do dzieci.
- Znam taką. Świetnie gra w piłkę , a aktualnie mieszka w Dortmundzie . To moja najlepsza przyjaciółka- Ola.
_________________________________

Już 17 rozdział :D
Komentujcie !
Anonim BVB i Tarnoś :***

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Mam ochotę się dzisiaj nawalić jak meserszmit .:3


Jeden dzień później .
                                 Dzisiaj do domu miał wrócić Łukasz z rodziną , co oznaczało ,że Asia przeprowadza się dzisiaj do nowego domu.
Ola wstała dzisiaj dosyć wcześnie . Zeszła na dół i zrobiła sobie śniadanie . W pewnym momencie usłyszała dzwonek telefonu.
-Hallo ? -odebrała.
-Dzień Dobry ,  tej strony dyrektor Unii Racibórz .
-A , dzień dobry o co chodzi ?
-Mam dla pani dwie wiadomości dobrą i złą , którą najpierw chce pani usłyszeć ?
-Eeee złą.
-Znaleźliśmy na pani miejsce zawodniczkę , będzie z panią konkurować o miejsce w pierwszym składzie , jest świetna , nie wiem czy ma pani szanse , więc proponuję zmianę klubu.
-Ale ...ale jak to..to moje miejsce ! -krzyknęła do słuchawki.- A jaka jest ta dobra ?
-Że ma pani wolne.-mężczyzna zakpił do telefonu.
Aleksandra się rozłączyła nie chcąc już więcej go słyszeć . Od zawsze jej nie lubił , ale to nie znaczy żeby robić wszystko ,aby ona wyleciała z pierwszego składu. Postanowiła ,że już się w Unii Racibórz nie pokarze , woli nie grać niż robić łaskę. 
Dziewczyna usiadła na kanapie z lodami w ręce . W takim stanie zastała ją Aśka , która przyszła z Mario po resztę rzeczy .
-Co się stało Olek ?- zapytała zdziwiona Joanna.
-Wywalili mnie z Unii Racibórz.-powiedziała obojętnie.-To znaczy powiedzieli ,że nie ma dla mnie miejsca w pierwszym składzie . Zajebiście .
-Jak to ? Przecież to Twoje miejsce było! -oburzyła się Asia. -Ty jesteś najlepsza !
-Widocznie , nie. -uśmiechnęła się do podłogi.-Mogę sobie tu zostać na dłużej ? W dupie mam tą piłkę !
-Pewnie Łukasz ci pozwoli.-rzekła przytulając przyjaciółkę As.-Znajdziemy ci klub.
-No na przykład w Borussii jest sekcja Piłki Ręcznej .- powiedział uśmiechnięty Gotze.-Pogadam z zarządem i będzie dobrze.
-O widzisz ! -zawołała As.-Mój genialny narzeczony załatwi Ci klub ! I będziesz mieszkać koło nas.
-No , byłoby super ! -uśmiechnęła się Ola.-Dzwonił Łukasz ?
-No dzwonił , za 30 min powinni być.
-Okej to idę się ogarnąć bo się nie przestraszą. -zaśmiała się pilarka ręczna.
-No, ja byłem bliski zawału. - dogryzł Mario.
-Osz TY ! - uderzała go butem.-Jak ty z nim wytrzymujesz ?! To diabeł wcielony !
-Nie prawda . -zaśmiała się Asia.-On jest taki kochany .
Pocałowali się namiętnie a Olka odwróciła się i rzuciła krótkie
-Blehhh.
Po kwadransie zjawił się Marco , który nie mógł doczekać się przyjazdu Piszczka .
Razem z Mario zaczęli grać w Fifę . Krzyczeli jak jakieś małe dzieci. To było mega słodkie.
Po nie całej godzinie do domu wrócił Piszczek z rodziną. Małe dziewczynki nawet nie zabrały swoich zabawek ,( tzn. w przypadku Jo była to piłka ) tylko popędziły przywitać się z Asią i wujkami. Chciały także poznać nową ciocie o której opowiadał im Łukasz.
-ŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! -rozległ sie krzyk w domu.
-Sieeemka wam ! -Krzyczała Jo, po czym przytuliła wszystkich i usiadła na kolanach Marco -jej ulubionego wujka.
-Heeej -krzyknęła Sara.
-Cześć dziewczynki .-przywitali się wszyscy.
-Jak było ?-spytała Asia.
-Dobzie.-powiedziała Sara i uciekła do swojego pokoju.
-Wiecie ze Łuki klękną psed Charlie i są zoną i mężem ?- Jo zwróciła się do wszystkich obecnych w salonie.
-Taaaaaaaaaaaaaaaaaak ?! -wszyscy się zdziwili .
-Musimy opić! -krzyknął Marco.-I co tam jeszcze robiliście ?-zapytał małą siedzącą mu na kolanach.
-Emm Łuki pozwolił mi mówić na niego tatuś i na Charlie mamusia , fajnie prawda ? -pochwaliła się dziewczynka patrząc na Marco wielkimi patrzałkami.
-Mhm , no super -zaśmiał się Reus.
W tej chwili Łukasz i Charlie weszli do domu.
-Witajcie ! -krzyknął szczęśliwy.-No patrzcie ! Reus mi Jo zbajerował ! Wiesz ..coo ...
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Tylko Jo nei rozumiała o co chodzi.
-No Elo .-powiedziała w końcu As.-My się już takich rzeczy dowiedzieliśmy ,że naprawdę.
-Ah ty paplo ! -Łukasz zwrócił się w stronę dziewczynki ze śmiechem .-Wypaplałaś ?
-Taaaaaaaaaaaaaak ! -i pokazała mu jęzor.
-Opijamy ! -Krzyknęli razem Marco i Mario , nawet nie  zauważając ,że kobiet już nie ma w domu. Pojechały oglądać dom Asi.
-Wujku ...-zaczęła Jo do Reusa.-A ... wiesz mogę iść w poniedziałek po pseckolu pokopać z wami piłkę ? A duzym boisku ?
-No jasne , powiemy trenerowi na pewno pozwoli , a jak nie to Mario zrobi kocie oczka. -zaśmiał się Marco.-A Łukasz Ci pozwolił ?
-Pozwoliłeś mi ?- zawołała do Łukasza, na co mężczyźni wybuchli śmiechem.
-Pozwoliłem.-powiedział Łukasz z trzema piwami dla nich i jedną colą dla Jo w ręku.
-Pozwolił .-uśmiechnęła się Jo zjeżdżając z nóg Marco.-Idę się spytać Sary czy pokopie piłę.
-Ale ja ci cole przyniosłem, nie pogadasz z nami ?-zaśmiał sie Łukasz . On i koledzy lubili rozmawiać z Jo ,  która nie była zwykłym dzieckiem , była jak spoko kumpel. Oczywiście mały spoko kumpel.
-Zaraz psyjdę . -pobiegła do Sary.
-Więc jak tam ?- zaczął Łukasz .
-Mam ochotę się dzisiaj nawalić jak meserszmit .- oznajmił Marco.
-Jutro u nas parapetówka . -zaśmiał sie Gotze.-Tam się na pewno też napijesz w trzy dupy.
-A no właśnie !-przypomniał sobie Łukasz.-Jutro będzie fajnie ,ale dzisiaj tez musimy opić. Dzwoń po Kubusia , Roberta i Nuriego mój drogi Marcusiu.
-Jemu wali .-rzekł Marco patrząc na zadowolonego Łukasza.-Dobra dzwonie , a gdzie pijemy ?
-Na pewno nie tutaj , rozumiesz małe dzieci ,a ty się pewnie opijesz tak ,że na nogach nie ustoisz.
-W sumie racja , i jeszcze mnie Ola zobaczy ... może u mnie ?
-Haaa już wiem o co chodzi -zaśmiał się Piszczek .-Ola mu sie podoba !
-Dobra , ale ciii ..-uciszył przyjaciela Reus.-To u mnie ?
-Dobra , tylko ,że dziewczyny muszą przyjechać .-powiedział nadal zadowolony Łukasz.
                          Marco zadzwonił po brygadę i po dwóch godzinach siedzieli u Marco z zapasem  alkoholu . Pili do samego rana , lecz  większość z mężczyzn nie dało rady i zaliczyło zwykłego zgona. Marco kilka razy dzwonił do swoich byłych i mówił ,że jest w ciąży i rząda alimentów.  Kuba drukował listy gończe . Robert spał gdzieś w szafie , a Nuri wypłakiwał się w ramie Łukasza . Nastrój Sahina zmienił się co 2 minuty . Najpierw śmiał się jak wariat , potem siedział i patrzył się w podłogę ,a teraz płakał . Łukasz sam ledwo siedział na krześle i w końcu upadł i spał obok  lodówki.
                          O 10.00 po mężczyzn przyjechała Ola , samochodem Łukasza. Trudno było ich pobudzić ,ale w końcu jej się udało. Oczywiście w domu dostali porządny opieprz od swoich ukochanych.
____________________________

Taki trochę  męski , ale mi się wydaje ,że jest okej .
Dziękuje za ponad 2 tysiące wyświetleń bloga ! :)
Nie wiedziałam ,że ktos w ogóle to będzie czytał . Dziękuje ! Jeszcze raz Dziękuje ! :******


Anonim i Tarnoś :**