Chłopaki zaczynali
trening o 8.00. Podekscytowany Mario , nie mógł opanować emocji i chodził jak
opętany . Chciał jechać do szpitala , ale widział ,że nie może bo jest trening.
Kiedy zaparkował przed stadionem popędził prosto do szatni ,aby pochwalić się wszystkim, że urodził mu się syn.
-Siemmmma chłopaki !-krzyknął z tak zwanym bananem na twarzy.
-Siema-odpowiedzieli.
-Syna mam !-wykrzyczał .-Taki mały i słodki !
-Gratuluje !-rzucił się Ilkay.- Jestem wujek !
Chłopaki nie mogli się nacieszyć nowiną. Nawet Klopp się cieszył . Zdziwiło go jedynie to ,że nie ma Marco, ale był zbyt podniecony aby się tym martwić.
Tymczasem u Marco .
Z samego rana zadzwonił do trenera , i poinformował go ,że nie będzie na treningu z powodów osobistych . Trener się zgodził i nie wchodził w szczegóły. Potem pojechał do Oli i Asi . Miał nadzieje ,że zabierze Olkę do domu w końcu dzisiaj jej urodziny . Nie chciał ,żeby spędzała je w szpitalu.
-Hej koteczku -pocałował ją.
-Misiek .-zdążyła jedynie wypowiedzieć to słowo , ponieważ ten zaczął znowu ją całować.
-Sto lat.-powiedział jak przestali.
-Dziękuje . -przytuliła go.-Za pamięć.
-Mam dla ciebie masę prezentów.-uśmiechnął się przebiegle.
-Jakich ?-popatrzyła z zaciekawieniem .
-Mosze zasznę od tego ,że nauszyłem się Polskiego -mówił po Polsku ze śmiesznym akcentem .Dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
-Nie wierze .-otworzyła szeroko oczy.
-Uwiesz -cmoknął ją w policzek.-Nie umiem jedynie wypowiadać 'rz' .
-Widzę-zaśmiała się.-Kocham cię Marco. Najlepszy prezent na świecie.
-To nie koniec.-złapał ją za rękę.-A tak przy okazji to Jo i Charlie też się uczyły ze mną.
-Nie wierze , ludzie KOCHAM WAS !-krzyknęła.
-Chodź pokaże ci resztę prezentów...-wyciągnął ją z sali za rękę.
Chłopak zaprowadził ją do samochodu i pojechali do ZOO. Ola uwielbia zwierzęta , zwłaszcza dzikie. Ma na ich punkcie świra.
-Po co idziemy do ZOO ? -zapytała.-Bylam tu...
-Wiem , ale nie byłaś w środku klatek .
-Żartujesz ?
-Niee.-uśmiechnął się.-Będziesz mogła pojeździć na Zebrach .
-OMG ! Kocham Cię.
-Ja ciebie tesz kfiatuszku-uśmiechnął się.
-Uwielbiam jak mówisz po Polsku.
-Wiem.
Podczas gdy Marco zabawiał Olę a Charlie razem z Jo chwaliły się nowym osiągnięciem Łukaszowi, Mario cały czas siedział przy Asi.
-Słuchaj Mario , chce żeby to my go wychowali .-zaczęła w końcu.
-Miałem mówić to samo... -odrzekł.-Patrz uśmiecha się !
-No widzę , jest taki słodki i taki NASZ.
-Masz rację , to Gotze Junior ! Będzie miał mamusie Asie i tatusia Mario . -zaśmiał się.
-O ferajna dzwoni .- powiedziała Joanna słysząc dzwonek telefonu Mario.
-Wujek Łukasz...-westchnął i odebrał.-Hallo?
-Siemasz Mario, wpadamy do szpitala.
-Nie ma sprawy , As będzie szczęśliwa .
-Wiemy .-zaśmiał się.-Mamy prezenty.
-Mmm. A powiesz mi gdzie jest Marco ?
-Świętuje urodziny z Olą.
-Przecież Marco urodził się w maju.
-Oli urodziny !
-Aaaaa. Dobra czekamy na was.
-Ehem .
Rozłączyli się . Po piętnastu minutach rodzina Piszczka i Kuby była przy Asi i małym Lukasie.
Przytulali go i nie mogli się mu napatrzeć . Miał ogromne oczy i śliczny nosek.
Charlie z Jo pochwaliły się także Asi jak to świetnie mówią po Polsku.
Mario obiecał ,że również nauczy się tego trudnego języka . Mile chwile przerwała pielęgniarka która przyszła po Lukasa ,żeby zrobić mu badania. Powiedziała także ,że jutro mogą już wracać do domu. Mario strasznie się ucieszył , podobnie Asia .
Ola bawiła się świetnie . Po przejażdżce na zebrze udali się do zagrody z tygrysimi kociętami . Mogli je pogłaskać , bo te były przyzwyczajone do ludzi. Nie obyło się bez odwiedzin u lam i antylop.
Na koniec zostawili sobie małpki. Tam uśmiali się jak przysłowiowe norki. Do domu wracali na pieszo.
-Kupisz mi taką zebrę ? -Ola się uśmiechnęła.
-Może kiedyś.
-To chociaż kucyka !
-Hahah , kucyka ostatnio chciała Sara ...- zaśmiał się.
-To mi kup ogromnego ogiera ! -zaprezentowała wielkość rękoma.
-Pluszowego ?
-A pff -odwróciła się.-Sama sobie kupię. I nazwę go MARCO !
-Bo będzie taki super ?
-Nie , bo będzie podobny do osła !
-Ejjj .-udał obrażonego.
-Przecież żartuje lamo.-złapała go za rękę. -Spać mi się chce...
-Już jesteśmy w domciu.
-Widzę .
-Tam czekają na ciebie prezenty .
-Jeszcze ?-uśmiechnęła się
-Yhym.- powiedział dumnie.
Ola dostała jeszcze masę biżuterii , jakieś misie , seksowna bieliznę i buty.
Dziewczyna obiecała ,że jutro zrobi Marco 'pokaz mody' w którym będą uczestniczyły prezenty .
Chłopakowi chodziło głównie o tą bieliznę. Aleksandra męczona zasnęła na kanapie oglądając jakiś program muzyczny. Przeniósł ją do sypialni i razem zasnęli.
_________
Przepraszam wszystkich tych , którzy to czytają , ale mam taką depreche , że żyć mi się nie chce , więc jutro nic nie dodam , przepraszam ...
Kiedy zaparkował przed stadionem popędził prosto do szatni ,aby pochwalić się wszystkim, że urodził mu się syn.
-Siemmmma chłopaki !-krzyknął z tak zwanym bananem na twarzy.
-Siema-odpowiedzieli.
-Syna mam !-wykrzyczał .-Taki mały i słodki !
-Gratuluje !-rzucił się Ilkay.- Jestem wujek !
Chłopaki nie mogli się nacieszyć nowiną. Nawet Klopp się cieszył . Zdziwiło go jedynie to ,że nie ma Marco, ale był zbyt podniecony aby się tym martwić.
Tymczasem u Marco .
Z samego rana zadzwonił do trenera , i poinformował go ,że nie będzie na treningu z powodów osobistych . Trener się zgodził i nie wchodził w szczegóły. Potem pojechał do Oli i Asi . Miał nadzieje ,że zabierze Olkę do domu w końcu dzisiaj jej urodziny . Nie chciał ,żeby spędzała je w szpitalu.
-Hej koteczku -pocałował ją.
-Misiek .-zdążyła jedynie wypowiedzieć to słowo , ponieważ ten zaczął znowu ją całować.
-Sto lat.-powiedział jak przestali.
-Dziękuje . -przytuliła go.-Za pamięć.
-Mam dla ciebie masę prezentów.-uśmiechnął się przebiegle.
-Jakich ?-popatrzyła z zaciekawieniem .
-Mosze zasznę od tego ,że nauszyłem się Polskiego -mówił po Polsku ze śmiesznym akcentem .Dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
-Nie wierze .-otworzyła szeroko oczy.
-Uwiesz -cmoknął ją w policzek.-Nie umiem jedynie wypowiadać 'rz' .
-Widzę-zaśmiała się.-Kocham cię Marco. Najlepszy prezent na świecie.
-To nie koniec.-złapał ją za rękę.-A tak przy okazji to Jo i Charlie też się uczyły ze mną.
-Nie wierze , ludzie KOCHAM WAS !-krzyknęła.
-Chodź pokaże ci resztę prezentów...-wyciągnął ją z sali za rękę.
Chłopak zaprowadził ją do samochodu i pojechali do ZOO. Ola uwielbia zwierzęta , zwłaszcza dzikie. Ma na ich punkcie świra.
-Po co idziemy do ZOO ? -zapytała.-Bylam tu...
-Wiem , ale nie byłaś w środku klatek .
-Żartujesz ?
-Niee.-uśmiechnął się.-Będziesz mogła pojeździć na Zebrach .
-OMG ! Kocham Cię.
-Ja ciebie tesz kfiatuszku-uśmiechnął się.
-Uwielbiam jak mówisz po Polsku.
-Wiem.
Podczas gdy Marco zabawiał Olę a Charlie razem z Jo chwaliły się nowym osiągnięciem Łukaszowi, Mario cały czas siedział przy Asi.
-Słuchaj Mario , chce żeby to my go wychowali .-zaczęła w końcu.
-Miałem mówić to samo... -odrzekł.-Patrz uśmiecha się !
-No widzę , jest taki słodki i taki NASZ.
-Masz rację , to Gotze Junior ! Będzie miał mamusie Asie i tatusia Mario . -zaśmiał się.
-O ferajna dzwoni .- powiedziała Joanna słysząc dzwonek telefonu Mario.
-Wujek Łukasz...-westchnął i odebrał.-Hallo?
-Siemasz Mario, wpadamy do szpitala.
-Nie ma sprawy , As będzie szczęśliwa .
-Wiemy .-zaśmiał się.-Mamy prezenty.
-Mmm. A powiesz mi gdzie jest Marco ?
-Świętuje urodziny z Olą.
-Przecież Marco urodził się w maju.
-Oli urodziny !
-Aaaaa. Dobra czekamy na was.
-Ehem .
Rozłączyli się . Po piętnastu minutach rodzina Piszczka i Kuby była przy Asi i małym Lukasie.
Przytulali go i nie mogli się mu napatrzeć . Miał ogromne oczy i śliczny nosek.
Charlie z Jo pochwaliły się także Asi jak to świetnie mówią po Polsku.
Mario obiecał ,że również nauczy się tego trudnego języka . Mile chwile przerwała pielęgniarka która przyszła po Lukasa ,żeby zrobić mu badania. Powiedziała także ,że jutro mogą już wracać do domu. Mario strasznie się ucieszył , podobnie Asia .
Ola bawiła się świetnie . Po przejażdżce na zebrze udali się do zagrody z tygrysimi kociętami . Mogli je pogłaskać , bo te były przyzwyczajone do ludzi. Nie obyło się bez odwiedzin u lam i antylop.
Na koniec zostawili sobie małpki. Tam uśmiali się jak przysłowiowe norki. Do domu wracali na pieszo.
-Kupisz mi taką zebrę ? -Ola się uśmiechnęła.
-Może kiedyś.
-To chociaż kucyka !
-Hahah , kucyka ostatnio chciała Sara ...- zaśmiał się.
-To mi kup ogromnego ogiera ! -zaprezentowała wielkość rękoma.
-Pluszowego ?
-A pff -odwróciła się.-Sama sobie kupię. I nazwę go MARCO !
-Bo będzie taki super ?
-Nie , bo będzie podobny do osła !
-Ejjj .-udał obrażonego.
-Przecież żartuje lamo.-złapała go za rękę. -Spać mi się chce...
-Już jesteśmy w domciu.
-Widzę .
-Tam czekają na ciebie prezenty .
-Jeszcze ?-uśmiechnęła się
-Yhym.- powiedział dumnie.
Ola dostała jeszcze masę biżuterii , jakieś misie , seksowna bieliznę i buty.
Dziewczyna obiecała ,że jutro zrobi Marco 'pokaz mody' w którym będą uczestniczyły prezenty .
Chłopakowi chodziło głównie o tą bieliznę. Aleksandra męczona zasnęła na kanapie oglądając jakiś program muzyczny. Przeniósł ją do sypialni i razem zasnęli.
_________
Przepraszam wszystkich tych , którzy to czytają , ale mam taką depreche , że żyć mi się nie chce , więc jutro nic nie dodam , przepraszam ...
świetnie cię rozumiem, każdy miewa gorsze dni, życzę powrotu do "normalnego stanu rzeczy" :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to świetny, ale dalej nie widzę Mario w roli ojca :D to jakieś takie surrealistyczne ;)
Czekam na kolejny :)