Nadszedł dzień ślubu . Chłopcy troszkę skacowani ale
ogarnęli się. Dziewczyny były zachwycone sukienką Charlie. Bardzo skromna ale
przepiękną. Kobieta miała loki na głowie i lekki makijaż.
- Jejciu ale ty ślicznie wyglądasz!- powiedziała As.
- Oj dzięki . Niedługo ty ubierzesz sukienkę.- zaśmiała się
przyszła żona Piszczka.
- Zobaczymy ! Mam nadzieję .
Dziewczyny kończyły przygotowania. W tym samym czasie
chłopcy szykowali się do uroczystości. Wszyscy biegali jak opętani. Tylko
Robert był jakiś nieobecny.
- Ej stary , gdzie jest moja koszula ?- zapytał
Lewandowskiego Łukasz. Jednak nie uzyskał odpowiedzi.
- Halllooo !!! Tu Ziemia !!! Żyjesz?! – szturchnął w ramię
kumpla.
- Yyyy tak . O co chodzi ? – zapytał.
- Ej Lewy co ci jest ? A poza tym szykuj się ! Ja za dwie
godziny biorę ślub ! A i gdzie jest moja koszula ? – krzyknął.
- Już , już idę . A koszula jest w moim pokoju.-
odpowiedział zamyślony Robert.
Wszyscy ubrali się elegancko, Kuba jako świadek Łukasza
wziął obrączki i wszyscy pojechali w stronę kościoła. Gadali przez całą drogę,
jedynie Lewy myślami był gdzieś indziej. Cały czas przed oczami miał twarz
Liliany. Dziewczyny też jechały do świątyni. Ponieważ narzeczeni byli
katolikami postanowili wziąć ślub kościelny. Charlie marzyła o białej sukni, pięknym
narzeczonym, małych dziewczynkach sypiących kwiatki. A teraz jej wszystkie
marzenia miały się spełnić . Zawsze mówiła: ,, Marzenia się nie spełniają , ale
spełnią ‘’. Wiedziała, że dziś będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie. Gdy
wszyscy byli już na miejscu, Łukasz przywitał się z Charlie. Postanowiono
rozpocząć ceremonię. Jo i Sara rozrzucały białe i czerwone płatki róż przed
panną młodą prowadzoną do ołtarza przez swojego ojca. Ten z uśmiechem na twarzy
przekazał ją Piszczkowi szepcząc mu – Już jest twoja . Ksiądz zaczął odprawiać
ceremonie. Kiedy wypowiedział słowa - ,,
Kto jest przeciwny połączeniu się tych młodych związkiem małżeńskim, niech
przemówi teraz lub zamilknie na wieki.’’ Zakochani już myśleli, że niedługo
zakończy się ta uroczystość , jednak
kobieta siedząca w ostatniej ławce , cała ubrana na czarno krzyknęła- Nie
zgadzam się !!! Łukasz mówiłam ci, że już nigdy nie będziesz szczęśliwy! Piszczek
rozpoznał jej głos ,, Tak to jest .. Ewa
‘’.
- Ewa !!! Jak mogłaś !! Co ja ci takiego zrobiłem!!!???-
wykrzyczał załamany.
- Jeszcze się pytasz! Zabrałeś mi dom , pieniądze i córkę !
- Ale ty sama odeszłaś !
- To się mylisz! To ty mnie wyrzuciłeś !
- Kobieto !!! Chyba upadłaś na głowę !
- Nigdy nie będziesz szczęśliwy!- krzycząc te słowa wybiegła
z kościoła.
Wszyscy byli zaskoczeni tym przebiegiem zdarzeń. Charlie nie
mogła opanować łez. Goście szeptali między sobą . Rodzina narzeczonej była
zdruzgotana. Sara płakała a Jo ją pocieszała.
- Dlaciego tatuś
nigdy nie będzie ścięśliwy ?- pytała cała zapłakana .
- Spokojnie Sala wszyśtko będzie dobzie.- głaskała swoją
młodszą ,, siostrzyczkę ‘’ po główce.
Wszyscy jeszcze zaszokowani stali jak słupy soli , gdy drzwi kościoła ponownie się uchyliły –To Ewa.
W jej oczach jedynie wściekłość i nienawiść . Wyjęła coś z torebki … pistolet ! Wymierzyła nim w Łukasza .
-Ewa co ty wyprawiasz ?!-wystraszył się Kuba .
-Chce mu zabrać to , co on mi zepsuł ! –wrzeszczała stojąc na środku kościoła .
-Niech pani nie robi głupstw ! –prosił ksiądz.
-Zamknij się głupi księżulku ! – wystrzeliła w lampę .-Widzisz ? Zaraz tak zrobię z tobą !
-Ewka , proszę nie rób mu nic … Oddaj broń i zapomnijmy o tym.-błagał Kuba.
-Niech pani nic nie lobi tatusiowi … plose . – płakała Sara.
Ewa zaśmiała się pod nosem .
-Widzisz co z dzieckiem zrobiłeś ? nawet matki nie poznaje !
-Ta ? Taka matka , co dziecko same z ojcem zostawia ? błagam…-wykrzyczała Charlie.
-Suka.-zakpiła była żona Piszczka , po czym strzeliła do Charlie , trafiła w udo . W kościele rozległ się pisk dzieci i krzyki kobiet . Zraniona kobieta upadła na ziemie . Traciła coraz więcej krwi . Łukasz upadł na kolana i zaczął tamować jej krew . Jej suknia zamiast być śnieżno-biała stawała się czerwona… Nikt nie przejmował się Ewą , wszyscy podbiegli do rannej . Na szczęście ksiądz zadzwonił po policje i unieszkodliwili eks żonę Łukasza. Łukasz klęczał obok swojej ukochanej i płakał … rzewnymi łzami…
-Kochanie , nie płacz ..-mówiła prawie nieprzytomna panna młoda.-Będzie dobrze.
-Mów do nas !- krzyczał Kuba.-Opowiadaj !
-Ale co mam opowiadać ?-mamrotała ranna.
- Mów jakie masz marzenia .-zaproponował zniecierpliwiony Robert –Gdzie ta karetka do cholery jasnej ???!
-Nie ważne ..-była zmęczona , chciała spać.-Gdzie moje dziewczynki ?
-Wyszły z Olą i Marco…-odpowiadał Łukasz .
-Są bezpieczne ?- zapytała otwierając szeroko oczy .
-Tak kochanie , otwieraj , oczy ,oddychaj , pomoc już jedzie.-błagał.
-GDZIE RANNA ?! –usłyszeli głos lekarzy.
Chwilę później była już w karetce .
-Mogę jechać z nią ?-zapytał roztrzęsiony Piszczek.
-Przykro mi , ale nie .-odpowiedział mężczyzna.-Musimy szybko dotrzeć do szpitala.
-Dobrze…-uległ pan młody.
-Wie pan co ? –zagadał jeden ze starszych lekarzy .
-Słucham ?
-Ma pan życie jak w jakimś serialu …
-Może pan chłopaka nie dołować ?- zdenerwował się Robert .-Niech pan rusza dupę i jedzie z Charlie !
Lekarz się nie odezwał , jedynie rzucił jedno spojrzenie i wsiadł do pojazdu. Odjechali na sygnale.
-Chce do taty ! –krzyczała Sara.-Tatooo !
-Chodź kochanie .-wziął małą na ręce i mocno przytulił.
-Carli jest zdlowa ? –zapytała z oczami pełnymi łez.
-Nie długo wyzdrowieje .-uśmiechnął się lekko z nadzieją ,że tak właśnie się stanie.-Gdzie masz Jo ?
-Z wujkiem Malko.
-Chodźmy do nich .-powiedział olewając wszystkich w kościele . Wyszedł z córką . Kuba z Agatą wszystko ogarnęli . Łukasz po prostu był nieobecny , jakby ktoś mu życie zawalił . Chyba po godzinie dotarło do niego ,że jego ukochana leży w szpitalu . Zdjął garnitur przebrał się . Dzieci zostawił Oli i Marco , a sam pojechał do szpitala.
___________
Anonim i Tarnoś : **
Wszyscy jeszcze zaszokowani stali jak słupy soli , gdy drzwi kościoła ponownie się uchyliły –To Ewa.
W jej oczach jedynie wściekłość i nienawiść . Wyjęła coś z torebki … pistolet ! Wymierzyła nim w Łukasza .
-Ewa co ty wyprawiasz ?!-wystraszył się Kuba .
-Chce mu zabrać to , co on mi zepsuł ! –wrzeszczała stojąc na środku kościoła .
-Niech pani nie robi głupstw ! –prosił ksiądz.
-Zamknij się głupi księżulku ! – wystrzeliła w lampę .-Widzisz ? Zaraz tak zrobię z tobą !
-Ewka , proszę nie rób mu nic … Oddaj broń i zapomnijmy o tym.-błagał Kuba.
-Niech pani nic nie lobi tatusiowi … plose . – płakała Sara.
Ewa zaśmiała się pod nosem .
-Widzisz co z dzieckiem zrobiłeś ? nawet matki nie poznaje !
-Ta ? Taka matka , co dziecko same z ojcem zostawia ? błagam…-wykrzyczała Charlie.
-Suka.-zakpiła była żona Piszczka , po czym strzeliła do Charlie , trafiła w udo . W kościele rozległ się pisk dzieci i krzyki kobiet . Zraniona kobieta upadła na ziemie . Traciła coraz więcej krwi . Łukasz upadł na kolana i zaczął tamować jej krew . Jej suknia zamiast być śnieżno-biała stawała się czerwona… Nikt nie przejmował się Ewą , wszyscy podbiegli do rannej . Na szczęście ksiądz zadzwonił po policje i unieszkodliwili eks żonę Łukasza. Łukasz klęczał obok swojej ukochanej i płakał … rzewnymi łzami…
-Kochanie , nie płacz ..-mówiła prawie nieprzytomna panna młoda.-Będzie dobrze.
-Mów do nas !- krzyczał Kuba.-Opowiadaj !
-Ale co mam opowiadać ?-mamrotała ranna.
- Mów jakie masz marzenia .-zaproponował zniecierpliwiony Robert –Gdzie ta karetka do cholery jasnej ???!
-Nie ważne ..-była zmęczona , chciała spać.-Gdzie moje dziewczynki ?
-Wyszły z Olą i Marco…-odpowiadał Łukasz .
-Są bezpieczne ?- zapytała otwierając szeroko oczy .
-Tak kochanie , otwieraj , oczy ,oddychaj , pomoc już jedzie.-błagał.
-GDZIE RANNA ?! –usłyszeli głos lekarzy.
Chwilę później była już w karetce .
-Mogę jechać z nią ?-zapytał roztrzęsiony Piszczek.
-Przykro mi , ale nie .-odpowiedział mężczyzna.-Musimy szybko dotrzeć do szpitala.
-Dobrze…-uległ pan młody.
-Wie pan co ? –zagadał jeden ze starszych lekarzy .
-Słucham ?
-Ma pan życie jak w jakimś serialu …
-Może pan chłopaka nie dołować ?- zdenerwował się Robert .-Niech pan rusza dupę i jedzie z Charlie !
Lekarz się nie odezwał , jedynie rzucił jedno spojrzenie i wsiadł do pojazdu. Odjechali na sygnale.
-Chce do taty ! –krzyczała Sara.-Tatooo !
-Chodź kochanie .-wziął małą na ręce i mocno przytulił.
-Carli jest zdlowa ? –zapytała z oczami pełnymi łez.
-Nie długo wyzdrowieje .-uśmiechnął się lekko z nadzieją ,że tak właśnie się stanie.-Gdzie masz Jo ?
-Z wujkiem Malko.
-Chodźmy do nich .-powiedział olewając wszystkich w kościele . Wyszedł z córką . Kuba z Agatą wszystko ogarnęli . Łukasz po prostu był nieobecny , jakby ktoś mu życie zawalił . Chyba po godzinie dotarło do niego ,że jego ukochana leży w szpitalu . Zdjął garnitur przebrał się . Dzieci zostawił Oli i Marco , a sam pojechał do szpitala.
___________
Anonim i Tarnoś : **
Nie spodziewałam się takiego przebiegu wydarzeń. Mam nadzieje, że z Charlie wszytko będzie dobrze. Dodawaj szybko następny bo chcę zobaczyć co będzie dalej ;***** ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam na zakończenie:
http://zamknieta-w-tobie.blogspot.com/
O matko....biedy ten Piszczuś ♥
OdpowiedzUsuńOMG... czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńo.O biedny Łukasz, w taki sposób przerwać ślub ...
OdpowiedzUsuńOby Charle wyszła z tego i mam nadzieję że ślub jednak dojdzie do skutku :)