Badam grunt pod stopami , gdzie mi kurwa z butami ?!

środa, 6 lutego 2013

''She wouldn’t say goodbye''


Łukasz przez całą noc i dzień myślał o Charlie. Nie mógł sobie wybaczyć, że jego była zrobiła takie coś . Miał nadzieję, że zostanie skazana za swoje grzechy. Cały czas czuwał przy swojej ukochanej w szpitalu. 
- Łukasz głupku ! Idź do dziewczynek. Ja już jutro wychodzę ze szpitala. – powiedziała .
- Ja nigdzie się stąd nie ruszam ! A dziewczynki są z wujaszkiem Malko – przedrzeźniał swoją narzeczoną .
- Oj nic mi nie jest , jakoś sobie poradzę z dziurą w nodze.- Charlie nigdy nie opuszczał dobry humor, chyba, że ktoś coś przeskrobał, a były to zazwyczaj dziewczynki razem z Łukaszem.
- Obiecuję Ci, że już nigdy więcej Ci się nic nie stanie. Od tej pory do końca swojego życia jestem twoją żywą tarczą ! A ślub weźmiemy jak tamta… nie będzie już nam zagrażać . –oznajmił.
- Nie ważne czy mamy ślub , czy jestem twoją narzeczoną , czy dziewczyną zawsze i wszędzie będę cię kochać ! Po tych słowach Piszczek nachylił się nad Charlie i ucałował ją w czoło. W tym samym czasie do pokoju wpadła cała gromadka, czyli Jo i Sara, które trzymały w swoich małych rączkach białą i czerwoną różyczkę dla Charlie, Marco wraz z Olą.
- Cieść mamusiu !- wykrzyknęły .
- Chodźcie tu do mnie moje małe szkraby ! – a te wskoczyły na łóżko i ucałowały ją ze wszystkich sił .
 - A tatusia to żadna nie ucałuje. – powiedział smutny Łukasz.
- Oj tam pewnie wolą mamusię . – zaśmiał się Marco.
- Ja kocham i mamusię i tatusia . – wyszeptała Sara i przytuliła się do Piszczka.
- Ja teśśśśś…. – krzyknęła Jo.
Dziewczynki przytulały się do obojga rodziców i śmiały się w niebo głosy. Marco i Ola przyglądali się tej sielance. Piękny przykład rodziny. Każdy każdego kocha i akceptuje. Nieważne czy jest się macochą, czy adoptowanym dzieckiem . Wszyscy są traktowani na równi.
- Mamy dla was niespodziankę ! Chcecie wiedzieć ? – powiedziała Charlie.
- Taaakk ! A cio to jest ? – pytały zaciekawione .
-  Ale będziecie grzeczne jak wam to powiemy ? – zaszantażował kilkulatki Łukasz.
- No gadaj Piszczu co to jest bo one tu zaraz zwariują ! – wtrącił się Marco.
- Okej to ….
- Będziecie miały braciszka albo siostrzyczkę ! – krzyknęła uradowana Charlie.
- O jej jak siupelll !!!- krzyczały .
- A będzie grał z niami w piłe ? – zapytała mała Jo
- Jeżeli go nauczycie to tak . – odpowiedział Łukasz.
- A my mamy jeszcze jedną niespodziankę . – wtrąciła Ola.
- Ha czyżby Marco zostanie oj… - zaśmiał się Piszczek.
- Ta jasne stary , bez przesady … - oburzył się Reus. – A w sumie to dotyczy Oli.
- No ciocija mófff !!!- krzyczały dziewczynki.
- Już dobrze mam propozycję do Bayernu !!! Mogę tam jechać w każdej chwili.
- Łeeee do Monachium …. – zlekceważył Olę Łukasz.
- Ej Piszczu  wiedz , że będę grała lepiej od ciebie.- powiedziała nadąsana Ola.
- Oj Olka wiesz przecież jak bardzo się cieszę !! – zaśmiał się .
-To my się zbieramy .-powiedział uśmiechnięty Reus.-Nie , Olka ?
-No jasne .-przytaknęła.-Papa, zdrowiej Charlie !
-Pa kochani , dziękujemy.
          Marco od pewnego czasu czuł się dziwnie. Ola chodziła nadąsana i nikogo nie chciała słuchać. A o dotykaniu nie było mowy. Nawet pocałować się nie dała. Marco skarżył się przyjaciołom ,a oni wróżyli mu koniec związku. On jednak nie chciał w to wierzyć . Fakt faktem kochał Olę , ale ostatnimi czasy relacje między nimi się troszkę zepsuły.
-Ola ,ty naprawdę jedziesz do tego Bayernu ?-Marco zapytał , gdy byli już w domu.
-Tak . nie zmarnuje takiej okazji. Mam dość tej szkółki .
-A co z nami ?
- No , może zechcą Cię w Bayernie … a jak nie ..
-Zrywasz ?
-Sama nie wiem .
-Ola …
-No co ?! Chce spełniać swoje marzenia ! nie rozumiesz tego ?
-Rozumiem , ale ja cię kocham.
-To już nie mój problem.-zakpiła.
-A kiedy wyjeżdżasz ?
-We wtorek.
-Jutro ?!
-Im szybciej tym lepiej.
-A daj mi spokój !- krzyknął.-Idę na trening.
Odpalił samochód i włączył jakąś muzykę . Pod głosił na maksa , to go uspokajało. Szczególnie jak był tak zraniony.  I to przez kobietę. Taaa teraz leciał kawałek Guns N’ Roses ‘This I love’. Nie przepadał za bardzo za taką muzyką , ale  uspokajało go.
U Roberta :
        Jak obiecał swojej nowej znajomej , pojechał po nią ,aby razem mogli iść na trening. Jak zawsze wyglądała świetnie. Długa bluza i rurki – strzał w dziesiątkę. Robert uwielbiał takie dziewczyny.
-Hej Robert ! –krzyknęła.
-Hej Lily. –odpowiedział.
-Jeżeli mam iść z tobą na trening to zabieram ze sobą moją przyjaciółkę.-uśmiechnęła się uroczo.
-Jasne .-przytulił ją.-Jak sądzę nie chcesz przebywać sama wśród samych mężczyzn .
-No właśnie.-zaśmiała się.
-A gdzie jest twoja koleżanka ?
-W tamtym bloku .-wskazała na budynek przed nimi.-Sama przyjdzie.
-Okej . –popatrzył na nią.-Mówię ci będzie super.
-No ja myślę. –zmierzwiła jego włosy.-O idzie !
-Hej kochana .-nieznajoma Robertowi dziewczyna przytuliła Lilianę.
-Hej mała.-odwzajemniła gest.-To jest Robert, a to jest Alex.
-Miło mi .-blondynka się uśmiechnęła.
-Mnie również.-zaśmiał się Lewy.-To jedziemy ?
-Jasne.
 Cała trójka udała się do samochodu Lewandowskiego. Alex usiadła z tyłu i cały czas się śmiała razem z Lily.
-Sorrki Robert , ale my to wariatki jesteśmy .-wyjaśniła Liliana.
-Spoko , jesteście urocze.-zaśmiał się napastnik BVB.
-No wiadomo.-ponownie wybuchła śmiechem.
Robert jeszcze bardziej zatracił się w dziewczynie. Rozkochała go w sobie jeszcze bardziej , pewnie nieświadoma swoich czynów. Była taka szczera … nie udawała kogoś kim nie jest , była sobą .
-Jesteśmy . –wyszedł z samochodu a za nim wyszły dziewczyny.
      Powędrowali do środka Iduny. Dziewczyny poszły na trybuny a Robert do szatni . Został przywitany przez kolegów.
-Lewuś jest chłopaki !-krzyknął Sebastian.
-Jestem .-rzekł.-Co tam ?
-Marco się załamał.-powiedział Kuba.-Super Ola go rzuciła.
-Ooo przykro mi stary .-zwrócił się w stronę Reusa.
-Spoko …
-A było już ‘’She wouldn’t  say goodbye ‘’-zanucił .
-Było.
-Pomogło ?
-Ni chuja.
-Mam coś co ci pomoże .
-Dwie butelki Johnnego Walkera ?
-Nieee .-zaśmiał się Lewy.-Dwie dziewczyny na trybunach .
-Tsaa podziękuje .
-E tam , sam zobaczysz .
Chłopaki wyszli na boisko . Marco nie miał siły biegać. Piłka nawet sama uciekała spod jego nóg.
Lewy natomiast szalał z Mario i Łukaszem. Liliana nawet nie zwracała uwagi na Lewego , po prostu śmiała się z koleżanką i może od czasu do czasu spojrzała na Roberta i uśmiechnęła się do niego w taki sposób jaki jeszcze nikt do niego się nie uśmiechał.
-Łooo co to za zajebista blondyneczka ? –ożywił się Reus.
-Aaaaaaa mówiłem .-zaśmiał się Robert.-Alex. Koleżanka mej pięknej Liliany.
-Uuuuuu.-rozległ się głos.
____________
Trochę ucięte , ale brak czasu.
Pozdrawiam :*

2 komentarze: