To jest
Liliana .-wskazał na czarnowłosą dziewczynę.-A to Alex.-przedstawił swoje
koleżanki.
-Hejj .-powiedzieli mężczyźni.
-Hej , miło mi poznać gwiazdy piłki nożnej.-zaśmiała się Lily.
-Mów dalej…-prosił trener Klopp.
-I tak wolę kosza .-rzekła krótko.-Ale nie powiem , lubię oglądać każdy sport.
-No to super , a druga koleżanka ?
-Fotografia .-spojrzała na Marco który siedział na ławce i oglądał swoje
buty.-A temu co jest ? Kleju się na wąchał ?
-Gorzej …
-Mieszał szampana z piwem ?
-Nie … dziewczyna go rzuciła.
-A to suka.-powiedziała przez zęby , na co piłkarze wybuchli śmiechem.
-Dobra .-przerwała rozbawiona Liliana.-Wasz kolega –Robert , teraz ucieka na
mój trening , bo taka umowa była.
-Ejj a mnie to już nie zabierzesz ? –zapytała ‘smutna’ Alex.
-NIE ! –tupnęła dziewczyna.-Ty sobie pocieszaj Marco.
-Jak Ty mnie nie zabierzesz to ja cię dogonię .
-I co ?
-I cię pożrę!
-No na pewno nie !Ich sobie zjadaj !-wskazała na przyglądających się im
piłkarzom.
-Oni są za duzi i nie mam z nimi szans ale z tobą tak , mała ! –ruszyła w jej stronę.
-AAAAAAAAAAAAAAAAA Robert uciekaj wariatka nas goni !-złapała Lewego za rękę i
zaczęła biec.
Alex podążyła za nimi , ale była wolniejsza . Zobaczyła ,że Marco wyrywa trawę
z boiska. Źdźbło , po źdźble.
-Ejj nie rób tak bo deszcz będzie padał !-zwróciła mu uwagę.
-Niech pada…-nawet nie spojrzał na jej twarz.
-Weź człowieku , zachowujesz się jak człowiek , któremu dziecko w szpitalu
umiera ! Ogarnij się.
-Ale , kiedy ja ją kocham.
-Gówno mnie to obchodzi ! Teraz wstajesz i idziesz do kumpli i świetnie się
bawisz , bo jak patrzę na ciebie jak jesteś taki zdołowany to mi się płakać
chce.
-Dziewczyna dobrze gada.-przyznał Mario.
-Dobra ,ja uciekam .-uśmiechnęła się Alex.-Jak kiedyś jeszcze zobaczę cię
smutnego z takiego głupiego powodu to przyrzekam ,że cię znajdę i wyleję ci wiadro
zimnej wody na głowę !
-No dobra .-lekko się uśmiechnął.-Papa.
Dziewczyna wyszła ze stadionu i udała się w stronę własnego domu.
-Co, zajebista blondyneczka już się nie podoba ?
-Ojj .. tak mi się tylko smutno zrobiło.
-Dobra , dobra .-zaśmiał się Łukasz. –Spadam. Mario jedziesz ?
-Jadę , jadę.
Dwoje mężczyzn udało się do
samochodu Piszczka i pojechali do szpitala , gdzie leżała Charlie. Mario chciał
zobaczyć jak się czuje. Po za tym tam była Asia z jego synem.
-Hej dziewczyny.-przywitał się Łukasz , gdy weszli do Sali.-No i oczywiście
Łukasz.
-Lukas !
-Łukasz!
-Lukas!
-Łukasz!
-Lukas!
-Lukas!
-Łukasz !
-Haaaa i co Łukasz !
-Dzieci…-mruknęła Charlie.-Tak po za tym , to rozmawiałam z lekarzem i mogę jutro wrócić do domciu.
-Super skarbie !-ucieszył się Łukasz.-O ktoś dzwoni…
-Kto ?
-Mama …-wyszedł z pokoju.-Halo ?Tak , nie no jest okej . Przecież mówię ,że
jest okej . Nie! Żadnej cioci Ani i wujka Tomka . Nie , nie , nie . Asia nie
potrzebuje ich pomocy ! Dobrze sobie radzi bez nich . Jak sobie to wyobrażasz
!? Błagam cię… Przecież ona nawet się do nich nie odezwie . Ja też z resztą nie
!
Żadne ‘Łukasz’ , nie i koniec. Dobra ,
do zobaczenia . Tak , tak będę w piątek w Polsce . No buziaczki.-wrócił .
-I co tam ?-zapytała ciekawa Charlie.
-Ciotka Anka i Tomek chcą was odwiedzić Aśka !-powiedział mając dziwny uśmiech
na twarzy.
-Co ? mamusia i tatuś sobie przypomnieli ,ze istnieje … weź powiedz ,ze nie
chce ich widzieć ! –krzyczała.
-Powiedziałem.
-Właśnie . Nie wpuszczę ich do domu .-mówił Mario.
-STOP! Moim zdaniem warto , dać im szansę i zobaczyć co kombinują.-stwierdziła
Charlie .
-Hmmm , mój kociak dobrze myśli . –Łukasz uśmiechnął się .-Racja , racja .
Ciekawe co kombinują.
-Hahah –zaśmiała się As.-Dobre , niech przyjadą , zobaczymy…
-Jakby co to ich wygonimy ! –przyznał Gotze.
-Dobra , dobra , ale …ten . To ja zadzwonię .
-Okej , my spadamy !- powiedziała Asia i razem z Mario i dzieckiem opuścili szpital.
Charlie zasnęła szybko i Łukasz pojechał do domu . Dziewczynki siedziały cały
dzień z nową opiekunką , którą jako tako polubiły. Gdy Łukasz wszedł do domu
dziewczynki od razu zaczęły zasypywać go masą pytań.
-Cio tam ? Grałeś w piłe ? Marco płacie ? Byłeś w śpitalu u mamusi? Nioga ją
boli ? Kiedy meć ?
-Jesteeeem . Grałem . Płacze . Byłem. Boli , ale nie tak bardzo , my jedziemy
na mecz , który będzie w sobotę w Polsce.-w domu porozumiewali się po Polsku.
Łukasz odpowiadał po kolei na pytania swoich maluchów. Pięć minut później niani
już nie było i Łukasz sam musiał ogarnąć wszystko .
-Zlób mi naleśniki tato .-prosiła Sara .-Z nutellą.
-Ale tatuś nie umie …-tłumaczył się Łukasz.
-To się nauć . Kaźdy dolosły umie lobić naleśniki.
-Poczekaj … zadzwonię po wujka Kubę.-wyciągnął telefon i wybrał numer do
przyjaciela. –Halo ? No tak ja . Umiesz robić naleśniki ? a to super .
Przyjeżdżaj szybko i mi pomóż ! dzięki.
-I cio ?
-Zaraz wujek przyjedzie i zrobi wam naleśniki.-wyjaśnił.
-Tatuś . Marny z ciebie kuchaś –oceniła go Jo.
-Wiem … dobrze ,że piłkę umiem kopać.-zaśmiał się.
-No , i najlepszy jesteś !
Po pięciu minutach Kuba był w domu
u Piszcza. Zrobienie naleśników było naprawdę łatwe i nie sprawiało mu
problemów. Został u nich do samej nocy i razem z dziewczynkami wyśmiewali
Łukasza . Sam Łukasz się z tego śmiał.
Jo i Sara są bezbłędne :D
OdpowiedzUsuńHahaha kocham twój blog <3
OdpowiedzUsuńDopiero dzisiaj go odkryłam i od 3 godzin siedzę i czytam xd
A co do tego rodzice Asi namieszają jej w związku z Mario to obiecuję że cię znajdę i nogi z dupy powyrywam xd
P.S. Marco i Olka muszą być raazem! Błagam xd <3
OdpowiedzUsuń