Badam grunt pod stopami , gdzie mi kurwa z butami ?!

niedziela, 10 lutego 2013


Marco chociaż był po paru drinkach wracał do domu samochodem. W tym samym czasie Ola jechała w stronę mieszkania swojego ukochanego. Po kilku minutach obydwoje byli już na miejscu. Ich białe i czarne Audi spotkały się na wprost siebie. Ich ciała zmierzyły się wzrokiem. Reus jako dżentelmen ruchem ręki oznajmił aby to Ola pierwsza wjechała na podjazd domu. Tek tak zrobiła. Za nią wjechał on. Kiedy zgasili swoje samochody i wysiedli Ola podbiegła do Mario i patrząc na niego jakby nie widziała go przez sto lat wyszeptała 
- Przepraszam …
Chłopak bez słowa przytulił ją a ona się rozpłakała. 
- To nie miało tak wyglądać ….
- Cicho ..- uspokajał ją.
- Ale wybaczysz mi ? – pytała.
-  Przecież wiesz, że kocham Cię nad życie.
- Ale to ja byłam głupia, że Cię zostawiłam- przepraszała.
- Ja byłem głupkiem, że pozwoliłem Ci odejść.
- Ale zostaniesz ze mną na zawsze , nie ważne od tego gdzie będziemy mieszkać, grać. 
- Będę kochał Cię na końcu świata a nawet dalej.
- Ja Ciebie też .
Marco przytulił Olę do siebie a ona go pocałowała. Obydwoje wiedzieli, że postępują dobrze. Każde z nich nie mogło żyć bez siebie. Kiedy całowali się zaczęło padać , Reus wziął ukochaną na ręce i uciekli do domu przed deszczem . 
-Nie jadę do Monachium .-przerwała ciszę.
-Dziękuje Ci .-powiedział czule i zbliżył się do niej .
-Nie mogłabym ...-nie dokończyła , ponieważ ich usta się zbliżyły i zatonęły w pocałuknu.
Oboje dawno nie byli dla siebie dla siebie tacy czuli ... Ola poczuła ręce Marco pod swoją bluzką , dotykał ją delikatnie , lecz łapczywie . 
Oni -zakochani w sobie ,choć chwilę zwątpiewali w siebie , teraz nie widzący świata po za sobą. Spędzają tą noc razem , niczym najszczęśliwsza para na Ziemi.

Kilka miesięcy później .
           Łukasz i Charlie wzięli ślub razem z Asią i Mario. Aska mimo iż pogodziła się z rodzicami nie koniecznie chciała się z nimi spotykać. Łukasz uważał ,że tak będzie lepiej . Trzymać ich na dystans. 
           Marco i Ola są szczęśliwą parą , mieszkającą odzielnie . Olka dostała się na wymarzone studia , które podsunęła jej Aśka . 
            Robert i Liliana ..ah .. mimo wielu problemów i przeszkód są razem . Na drodze staneli im rodzice dziewczyny oraz starzy znajomi z 'branży' . 
           Jo poszła do szkoły , Łukasz miał jeszcze sporo kłopotów , ponieważ jej prawdziwi rodzice zaczęli ich nachodzić. 
           Ewa mimo próby zabójstwa Charlie , została jeszcze oskarżona o zabójstwo swojego byłego partnera i skazana na  dożywocie .
_______________________________
                                   
KONIEC !
DZIĘKUJE WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM :)
JUŻ NIEDŁUGO NASTĘPNY BLOG <3
Piszcie o kim ma być :))
mój drugi blog -http://marco-dagmara-lovestory.blogspot.com/
A TERAZ UJAWNIAMY ANONIMKA - JUSTYNA 16 LAT , GRA W PIŁKĘ NOŻNĄ .JEST Z WOJ. ŚLĄSKIEGO . LUBI JĘZYK NIEMIECKI <3

piątek, 8 lutego 2013

Będziesz o nią walczył jak lew !


 Dzisiejszy dzień należał do najdziwniejszych . Od samego rana  Robert i Mario wydzwaniali do Marco i namawiali na impreze. Ten nie miał ochoty. Po 235756475998 telefonie się zgodził. Miał ochotę się napić wódki i iść spać , co na dyskotece było możliwe.
-O 20  , tak ? -upewnił się Reus.
-Tak , tak . -potwierdził Robert.-Przyjedziemy po ciebie.
-Dobra .-uśmiechnął się do telefonu. 
Ubrał się w zwykłe podarte jeansy i koszule w kratę . Do tego krzyżyk na łańcuszku i bransoletka z napisem 'Marco i Ola <3' . Nigdy jej nie zdejmował. Założył jeszcze neonowe nike.  Usiadł jeszcze na krześle i patrzył w okno . Jakby miał tam kogoś zobaczyć ... tęsknił za jej bliskością , czułością ... Już przyjechali . Marco wyszedł z domu i udał się do samochodu Roberta.
-Hej wam -przywitał się.
-Hej blondasku.-powiedzieli zgodnie.
-Czyli tylko ja sam ? -zapytał widząc ,że jego kumple są z partnerkami.
-No tak wyszło . Ale spoko.-uśmiechnęła się Lily .-Tam będzie Alex.
-Ja pierdole.-odwrócił się do szyby.
-Oj Marco nie płacz.-pogligotała go siedząca najbliżej niego Liliana.
-Nie płacze .-uśmiechnął się.
-Ejj , nie podrywaj mi Lily !- krzyknął Robert po czym się zaśmiał.
-Oj Robert..-mruknął.
         Dojechali do klubu. Pierwsze pół godziny Marco spędził rozmawiając z barmanem i jakimiś dziewczynami . Później zjawiła się Alex . Znalazła go od razu .
-Siemanko , Reus ! 
-Hej Alex. 
-Jak tam ?
-Może być ...
-Zmusili Cię tu przyjść ?
-Tak .-zaśmiał się.
-Fajna bransoletka .-zwróciła uwagę na złoty łańcuszek na ręce mężczyzny.-Co tu piszę ?-podniosła jego rękę.-Marco i Ola ...ulalala.-uśmiechnęła się do niego.-Gdzie ona ?
-Nie ma ... nie wiem ... może w Monachium .-mówił a w jego oczach zbierały się łzy.
-Spadamy.-pociągnęła go za sobą. -Pójdziemy spokojnie pogadać .
-Dzięki...-odetchnął .-Gdzie ?
-Do mnie . -wsiedli do taksówki .Podała kierowcy adres. -Będzie moja siostra i brat , ale pogadamy .
-Dobra .-mówił patrząc na bransoletkę.-Ola...-mruczał.-Pogadamy , co nie ?
-Tak , ile wypiłeś ?
-Ze trzy drinki.
-Okej.
            Dojechali pod blok Alex . Weszli do klatki i udali się na trzecie piętro. Weszli do mieszkania i skierowali się do pokoju Alex . Było tam bardzo przytulnie . Ładne meble , dywan i niezbyt duże okno.
-Siadaj , pójdę po czekoladę.-oznajmiła.
-Spoko.-usiadł na łóżku. 
Po chwili wróciła. Z całą masą słodyczy .Położyła je obok Marco i wgramoliła się na łóżko pod ścianę.
-Mów i jedz. -wzięła lizaka.-Pomaga.
Marco opowiedział jej wszystko od początku do końca . Dziewczyna się wzruszyła . Zobaczyła ,że on ją kocha i to bardzo , widziała ,że jest zraniony , zostawiony , opuszczony.
-To ja się będę zbierał do domu ...-mówił wstając.
-Obiecaj mi coś.
-Tak ?
-Będziesz o nią walczył jak lew ! I nigdy się nie poddasz i kiedyś jeszcze mnie odwiedzisz .
-Obiecuje ! Siostro .-przytulił ją.
-Spadaj braciszku ! -zaśmiała się.
 Marco wyszedł i udał się do domu . Nie było aż tak późno . Może 21...
#Ola
Ola siedziała sama w domu Łukasza , nie miała zamiaru z nikim rozmawiać,chciała pobyć sama.Wiedziała ,że wyjazd do Monachium to jak wygrana na loterii, ale czy tą wygraną nie był też Marco ? Dlaczego? Dlaczego jak zawsze nie wiedziała co ma począć ? Oglądała stronę internetową Bayernu i już rozmyślała o pierwszych treningach ,ale czy nie będzie jej czegoś brakować ? A może to ta druga osoba ,która zawsze była przy niej -Marco. Nie wiedziała co ma zrobić , myśleć , nawet przeszła jej przez głowę myśl ,żeby uciec gdzieś , schować się najdalej Dortmundu i zapomnieć o wszystkim , ale wiedziała ,że nie da się wymazać swojej największej miłości i marzeń z serca .
-Kocham go !! Chce być z nim !! nieważne czy zniszcze swoje marzenie .-wzięła kluczyki i bluzę do ręki, założyła niebieskie Nike i wybiegła z domu Piszczków. Na schodach minęła Łukasza  i dziewczynki , które śmiały się w niebo głosy . Wiedziała ,gdzie ma iść. Kierunek -dom Marco .
__________________
Blog dobiega końca ! Czytajcie <33

czwartek, 7 lutego 2013

Tatuś . Marny z ciebie kuchaś

To jest Liliana .-wskazał na czarnowłosą dziewczynę.-A to Alex.-przedstawił swoje koleżanki.
-Hejj .-powiedzieli mężczyźni.
-Hej , miło mi poznać gwiazdy piłki nożnej.-zaśmiała się Lily.
-Mów dalej…-prosił trener Klopp.
-I tak wolę kosza .-rzekła krótko.-Ale nie powiem , lubię oglądać każdy sport.
-No to super , a druga koleżanka ?
-Fotografia .-spojrzała na Marco który siedział na ławce i oglądał swoje buty.-A temu co jest ? Kleju się na wąchał ?
-Gorzej …
-Mieszał szampana z piwem ?
-Nie … dziewczyna go rzuciła.
-A to suka.-powiedziała przez zęby , na co piłkarze wybuchli śmiechem.
-Dobra .-przerwała rozbawiona Liliana.-Wasz kolega –Robert , teraz ucieka na mój trening , bo taka umowa była.
-Ejj a mnie to już nie zabierzesz ? –zapytała ‘smutna’ Alex.
-NIE ! –tupnęła dziewczyna.-Ty sobie pocieszaj Marco.
-Jak Ty mnie nie zabierzesz to ja cię dogonię .
-I co ?
-I cię pożrę!
-No na pewno nie !Ich sobie zjadaj !-wskazała na przyglądających się im piłkarzom.
-Oni są za duzi i nie mam z nimi szans ale z tobą tak , mała ! –ruszyła w jej stronę.
-AAAAAAAAAAAAAAAAA Robert uciekaj wariatka nas goni !-złapała Lewego za rękę i zaczęła biec.
Alex podążyła za nimi , ale była wolniejsza . Zobaczyła ,że Marco wyrywa trawę z boiska. Źdźbło , po źdźble.
-Ejj nie rób tak bo deszcz będzie padał !-zwróciła mu uwagę.
-Niech pada…-nawet nie spojrzał na jej twarz.
-Weź człowieku , zachowujesz się jak człowiek , któremu dziecko w szpitalu umiera ! Ogarnij się.
-Ale , kiedy ja ją kocham.
-Gówno mnie to obchodzi ! Teraz wstajesz i idziesz do kumpli i świetnie się bawisz , bo jak patrzę na ciebie jak jesteś taki zdołowany to mi się płakać chce.
-Dziewczyna dobrze gada.-przyznał Mario.
-Dobra ,ja uciekam .-uśmiechnęła się Alex.-Jak kiedyś jeszcze zobaczę cię smutnego z takiego głupiego powodu to przyrzekam ,że cię znajdę i wyleję ci wiadro zimnej wody na głowę !
-No dobra .-lekko się uśmiechnął.-Papa.
Dziewczyna wyszła ze stadionu i udała się w stronę własnego domu.
-Co, zajebista blondyneczka już się nie podoba ?
-Ojj .. tak mi się tylko smutno zrobiło.
-Dobra , dobra .-zaśmiał się Łukasz. –Spadam. Mario jedziesz ?
-Jadę , jadę.
        Dwoje mężczyzn udało się do samochodu Piszczka i pojechali do szpitala , gdzie leżała Charlie. Mario chciał zobaczyć jak się czuje. Po za tym tam była Asia z jego synem.
-Hej dziewczyny.-przywitał się Łukasz , gdy weszli do Sali.-No i oczywiście Łukasz.
-Lukas !
-Łukasz!
-Lukas!
-Łukasz!
-Lukas!
-Lukas!
-Łukasz !
-Haaaa i co Łukasz !
-Dzieci…-mruknęła Charlie.-Tak po za tym , to rozmawiałam z lekarzem i  mogę jutro wrócić do domciu.
-Super skarbie !-ucieszył się Łukasz.-O ktoś dzwoni…
-Kto ?
-Mama …-wyszedł z pokoju.-Halo ?Tak , nie no jest okej . Przecież mówię ,że jest okej . Nie! Żadnej cioci Ani i wujka Tomka . Nie , nie , nie . Asia nie potrzebuje ich pomocy ! Dobrze sobie radzi bez nich . Jak sobie to wyobrażasz !? Błagam cię… Przecież ona nawet się do nich nie odezwie . Ja też z resztą nie !
Żadne ‘Łukasz’ , nie i koniec.     Dobra , do zobaczenia . Tak , tak będę w piątek w Polsce . No buziaczki.-wrócił .
-I co tam ?-zapytała ciekawa Charlie.
-Ciotka Anka i Tomek chcą was odwiedzić Aśka !-powiedział mając dziwny uśmiech na twarzy.
-Co ? mamusia i tatuś sobie przypomnieli ,ze istnieje … weź powiedz ,ze nie chce ich widzieć ! –krzyczała.
-Powiedziałem.
-Właśnie . Nie wpuszczę ich do domu .-mówił Mario.
-STOP! Moim zdaniem warto , dać im szansę i zobaczyć co kombinują.-stwierdziła Charlie .
-Hmmm , mój kociak dobrze myśli . –Łukasz uśmiechnął się .-Racja , racja . Ciekawe co kombinują.
-Hahah –zaśmiała się As.-Dobre , niech przyjadą , zobaczymy…
-Jakby co to ich wygonimy ! –przyznał Gotze.
-Dobra , dobra , ale …ten . To ja zadzwonię .
-Okej , my spadamy !- powiedziała Asia i razem z Mario i dzieckiem opuścili szpital. Charlie zasnęła szybko i Łukasz pojechał do domu . Dziewczynki siedziały cały dzień z nową opiekunką , którą jako tako polubiły. Gdy Łukasz wszedł do domu dziewczynki od razu zaczęły zasypywać go masą pytań.
-Cio tam ? Grałeś w piłe ? Marco płacie ? Byłeś w śpitalu u mamusi? Nioga ją boli ? Kiedy meć ?
-Jesteeeem . Grałem . Płacze . Byłem. Boli , ale nie tak bardzo , my jedziemy na mecz , który będzie w sobotę w Polsce.-w domu porozumiewali się po Polsku.
Łukasz odpowiadał po kolei na pytania swoich maluchów. Pięć minut później niani już nie było i Łukasz sam musiał ogarnąć wszystko .
-Zlób mi naleśniki tato .-prosiła Sara .-Z nutellą.
-Ale tatuś nie umie …-tłumaczył się Łukasz.
-To się nauć . Kaźdy dolosły umie lobić naleśniki.
-Poczekaj … zadzwonię po wujka Kubę.-wyciągnął telefon i wybrał numer do przyjaciela. –Halo ? No tak ja . Umiesz robić naleśniki ? a to super . Przyjeżdżaj szybko i mi pomóż ! dzięki.
-I cio ?
-Zaraz wujek przyjedzie i zrobi wam naleśniki.-wyjaśnił.
-Tatuś . Marny z ciebie kuchaś –oceniła go Jo.
-Wiem … dobrze ,że piłkę umiem kopać.-zaśmiał się.
-No , i najlepszy jesteś !
      Po pięciu minutach Kuba był w domu u Piszcza. Zrobienie naleśników było naprawdę łatwe i nie sprawiało mu problemów. Został u nich do samej nocy i razem z dziewczynkami wyśmiewali Łukasza . Sam Łukasz się z tego śmiał.  

środa, 6 lutego 2013

''She wouldn’t say goodbye''


Łukasz przez całą noc i dzień myślał o Charlie. Nie mógł sobie wybaczyć, że jego była zrobiła takie coś . Miał nadzieję, że zostanie skazana za swoje grzechy. Cały czas czuwał przy swojej ukochanej w szpitalu. 
- Łukasz głupku ! Idź do dziewczynek. Ja już jutro wychodzę ze szpitala. – powiedziała .
- Ja nigdzie się stąd nie ruszam ! A dziewczynki są z wujaszkiem Malko – przedrzeźniał swoją narzeczoną .
- Oj nic mi nie jest , jakoś sobie poradzę z dziurą w nodze.- Charlie nigdy nie opuszczał dobry humor, chyba, że ktoś coś przeskrobał, a były to zazwyczaj dziewczynki razem z Łukaszem.
- Obiecuję Ci, że już nigdy więcej Ci się nic nie stanie. Od tej pory do końca swojego życia jestem twoją żywą tarczą ! A ślub weźmiemy jak tamta… nie będzie już nam zagrażać . –oznajmił.
- Nie ważne czy mamy ślub , czy jestem twoją narzeczoną , czy dziewczyną zawsze i wszędzie będę cię kochać ! Po tych słowach Piszczek nachylił się nad Charlie i ucałował ją w czoło. W tym samym czasie do pokoju wpadła cała gromadka, czyli Jo i Sara, które trzymały w swoich małych rączkach białą i czerwoną różyczkę dla Charlie, Marco wraz z Olą.
- Cieść mamusiu !- wykrzyknęły .
- Chodźcie tu do mnie moje małe szkraby ! – a te wskoczyły na łóżko i ucałowały ją ze wszystkich sił .
 - A tatusia to żadna nie ucałuje. – powiedział smutny Łukasz.
- Oj tam pewnie wolą mamusię . – zaśmiał się Marco.
- Ja kocham i mamusię i tatusia . – wyszeptała Sara i przytuliła się do Piszczka.
- Ja teśśśśś…. – krzyknęła Jo.
Dziewczynki przytulały się do obojga rodziców i śmiały się w niebo głosy. Marco i Ola przyglądali się tej sielance. Piękny przykład rodziny. Każdy każdego kocha i akceptuje. Nieważne czy jest się macochą, czy adoptowanym dzieckiem . Wszyscy są traktowani na równi.
- Mamy dla was niespodziankę ! Chcecie wiedzieć ? – powiedziała Charlie.
- Taaakk ! A cio to jest ? – pytały zaciekawione .
-  Ale będziecie grzeczne jak wam to powiemy ? – zaszantażował kilkulatki Łukasz.
- No gadaj Piszczu co to jest bo one tu zaraz zwariują ! – wtrącił się Marco.
- Okej to ….
- Będziecie miały braciszka albo siostrzyczkę ! – krzyknęła uradowana Charlie.
- O jej jak siupelll !!!- krzyczały .
- A będzie grał z niami w piłe ? – zapytała mała Jo
- Jeżeli go nauczycie to tak . – odpowiedział Łukasz.
- A my mamy jeszcze jedną niespodziankę . – wtrąciła Ola.
- Ha czyżby Marco zostanie oj… - zaśmiał się Piszczek.
- Ta jasne stary , bez przesady … - oburzył się Reus. – A w sumie to dotyczy Oli.
- No ciocija mófff !!!- krzyczały dziewczynki.
- Już dobrze mam propozycję do Bayernu !!! Mogę tam jechać w każdej chwili.
- Łeeee do Monachium …. – zlekceważył Olę Łukasz.
- Ej Piszczu  wiedz , że będę grała lepiej od ciebie.- powiedziała nadąsana Ola.
- Oj Olka wiesz przecież jak bardzo się cieszę !! – zaśmiał się .
-To my się zbieramy .-powiedział uśmiechnięty Reus.-Nie , Olka ?
-No jasne .-przytaknęła.-Papa, zdrowiej Charlie !
-Pa kochani , dziękujemy.
          Marco od pewnego czasu czuł się dziwnie. Ola chodziła nadąsana i nikogo nie chciała słuchać. A o dotykaniu nie było mowy. Nawet pocałować się nie dała. Marco skarżył się przyjaciołom ,a oni wróżyli mu koniec związku. On jednak nie chciał w to wierzyć . Fakt faktem kochał Olę , ale ostatnimi czasy relacje między nimi się troszkę zepsuły.
-Ola ,ty naprawdę jedziesz do tego Bayernu ?-Marco zapytał , gdy byli już w domu.
-Tak . nie zmarnuje takiej okazji. Mam dość tej szkółki .
-A co z nami ?
- No , może zechcą Cię w Bayernie … a jak nie ..
-Zrywasz ?
-Sama nie wiem .
-Ola …
-No co ?! Chce spełniać swoje marzenia ! nie rozumiesz tego ?
-Rozumiem , ale ja cię kocham.
-To już nie mój problem.-zakpiła.
-A kiedy wyjeżdżasz ?
-We wtorek.
-Jutro ?!
-Im szybciej tym lepiej.
-A daj mi spokój !- krzyknął.-Idę na trening.
Odpalił samochód i włączył jakąś muzykę . Pod głosił na maksa , to go uspokajało. Szczególnie jak był tak zraniony.  I to przez kobietę. Taaa teraz leciał kawałek Guns N’ Roses ‘This I love’. Nie przepadał za bardzo za taką muzyką , ale  uspokajało go.
U Roberta :
        Jak obiecał swojej nowej znajomej , pojechał po nią ,aby razem mogli iść na trening. Jak zawsze wyglądała świetnie. Długa bluza i rurki – strzał w dziesiątkę. Robert uwielbiał takie dziewczyny.
-Hej Robert ! –krzyknęła.
-Hej Lily. –odpowiedział.
-Jeżeli mam iść z tobą na trening to zabieram ze sobą moją przyjaciółkę.-uśmiechnęła się uroczo.
-Jasne .-przytulił ją.-Jak sądzę nie chcesz przebywać sama wśród samych mężczyzn .
-No właśnie.-zaśmiała się.
-A gdzie jest twoja koleżanka ?
-W tamtym bloku .-wskazała na budynek przed nimi.-Sama przyjdzie.
-Okej . –popatrzył na nią.-Mówię ci będzie super.
-No ja myślę. –zmierzwiła jego włosy.-O idzie !
-Hej kochana .-nieznajoma Robertowi dziewczyna przytuliła Lilianę.
-Hej mała.-odwzajemniła gest.-To jest Robert, a to jest Alex.
-Miło mi .-blondynka się uśmiechnęła.
-Mnie również.-zaśmiał się Lewy.-To jedziemy ?
-Jasne.
 Cała trójka udała się do samochodu Lewandowskiego. Alex usiadła z tyłu i cały czas się śmiała razem z Lily.
-Sorrki Robert , ale my to wariatki jesteśmy .-wyjaśniła Liliana.
-Spoko , jesteście urocze.-zaśmiał się napastnik BVB.
-No wiadomo.-ponownie wybuchła śmiechem.
Robert jeszcze bardziej zatracił się w dziewczynie. Rozkochała go w sobie jeszcze bardziej , pewnie nieświadoma swoich czynów. Była taka szczera … nie udawała kogoś kim nie jest , była sobą .
-Jesteśmy . –wyszedł z samochodu a za nim wyszły dziewczyny.
      Powędrowali do środka Iduny. Dziewczyny poszły na trybuny a Robert do szatni . Został przywitany przez kolegów.
-Lewuś jest chłopaki !-krzyknął Sebastian.
-Jestem .-rzekł.-Co tam ?
-Marco się załamał.-powiedział Kuba.-Super Ola go rzuciła.
-Ooo przykro mi stary .-zwrócił się w stronę Reusa.
-Spoko …
-A było już ‘’She wouldn’t  say goodbye ‘’-zanucił .
-Było.
-Pomogło ?
-Ni chuja.
-Mam coś co ci pomoże .
-Dwie butelki Johnnego Walkera ?
-Nieee .-zaśmiał się Lewy.-Dwie dziewczyny na trybunach .
-Tsaa podziękuje .
-E tam , sam zobaczysz .
Chłopaki wyszli na boisko . Marco nie miał siły biegać. Piłka nawet sama uciekała spod jego nóg.
Lewy natomiast szalał z Mario i Łukaszem. Liliana nawet nie zwracała uwagi na Lewego , po prostu śmiała się z koleżanką i może od czasu do czasu spojrzała na Roberta i uśmiechnęła się do niego w taki sposób jaki jeszcze nikt do niego się nie uśmiechał.
-Łooo co to za zajebista blondyneczka ? –ożywił się Reus.
-Aaaaaaa mówiłem .-zaśmiał się Robert.-Alex. Koleżanka mej pięknej Liliany.
-Uuuuuu.-rozległ się głos.
____________
Trochę ucięte , ale brak czasu.
Pozdrawiam :*

wtorek, 5 lutego 2013


Łukasz pojechał do szpitala , gdzie dowiedział się , że jego ukochana nie straciła przytomności i wszystko jest pod kontrolą. Piszczek od razu zapytał czy może do niej wejść , lekarz się zgodził.
-Panie Piszczek ?!-zawołał za wchodzącym do Sali .-Niech to więcej się nie zdarza , bo następnym razem dziecko może nie przeżyć.
-Charlie jest w ciąży ?-przystanął przed drzwiami .-Wiedziała o tym ?
-Tak jest w ciąży , ale najprawdopodobniej o tym nie wiedziała . Płód ma około dwóch tygodni.
-Aaa , dziękuje .-powiedział i wszedł do Charlie.
-Łukasz …-zaczęła.
-Kotku , przepraszam … to nie miało tak wyglądać . Wybaczysz ? –usiadł koło niej na łóżku.
-Łukasz , ja je prawie zabiłam…-patrzyła mu w oczy.
-Nie ty tylko ta …-pocałował ją w czoło. –Będzie dobrze zobaczysz .
-Ale ja już nie chce ….-zamknęła oczy.-Boję się .
-Nie bój się misiu , ta wariatka jest już w rękach policji .-pogłaskał ją po głowie.-W domu będziesz bezpieczna.
-Łukasz ?
-Tak ?
-Kochasz mnie ?
-Najbardziej na świecie !
-To dobrze , a jak urodzę to dziecko , to mnie nie zostawisz , prawda ?
-Oczywiście ,że NIE ! nawet nie mów takich rzeczy , mała.
-A kiedy mnie wypiszą ?
-Może za dwa dni …
-Zostaniesz ze mną ? boję się …
-Oczywiście , kochanie .
-Łukasz ?
-Tak ?
-A jak wyjdę ze szpitala i wszystko będzie dobrze , to weźmiemy ślub ?
-Naturalnie !
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.-pocałował ją.-Jesteś urocza jak zadajesz pytania , taka słodka myszka.
-Największy słodziak to ty jesteś .-zmierzwiła mu włosy.-I ten twój uśmiech .
Łukasz miał zamiar siedzieć przy Charlie do samej nocy , dopóki nie zaśnie i dopóki nie wywalą go ze szpitala.
Tymczasem u Roberta .
Zaszokowany całym wydarzeniem , pojechał do domu , gdzie chciał się odświeżyć . Cały czas myślał o tej dziewczynie … zrobiła mu w głowie niezły burdel.
Liliana , Liliana , Liliana , Liliana , Liliana , Liliana …to główne myśli w jego głowie. Trochę było mu głupio bo umówił się z nią a potem musiał odwoływać , bo zapomniał o ślubie Łukasza.
Musiał napisać jej tego smsa … musiał ! Ona nawiedzała go w snach , to przez nią nie mógł wykonywać najprostszych czynności , to przez nią był tak nieobecny …
-Może lepiej jak zadzwonię .-pomyślał. Wziął telefon do ręki i wybrał numer do Liliany .
Przez chwilę nie mógł ,ale w końcu zadzwonił.
-Tak ? –usłyszał słodki głos.
-Hej , Robert mówi .
-Ooo hej Robert.-lekko się zaśmiała.-Co tam ?
-Chciałbym Cię na początku przeprosić , że odwołałem to spotkanie , ale zapomniałem o ślubie Łukasza…
-A tam , nie tłumacz się rozumiem .
-To super , więc umówisz się ze mną jeszcze raz ?
-Możeeee….
-Proszę !
-Dobrze ,ale kiedy ?
-Dzisiaj !
-Serio ?
-Tak , tak , tak –gadał jak opętany.-przyjadę po ciebie .
-Okej , ale za godzinę najwcześniej, ok ?
-Naturalnie .
-To do zobaczenia .
-Paa. –rozłączył się .
#Oczami Roberta.
            Kiedy zgodziła się iść gdzieś ze mną , byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi . Może  zachowuje się jak wariat , ale ona naprawdę namąciła mi w głowie . Jest taka delikatna i kobieca .
Od czasu gdy Anka ze mną zerwała , nie mogłem normalnie spojrzeć na kobietę , wszystkie wydawały mi się fałszywe. Ona była inna … szczera nawet jeśli nic nie mówiła.
Ta godzina była dla mnie najdłuższą godziną życia . W końcu ! W końcu upragniona 16 ! Wsiadłem do samochodu i pojechałem na dany adres . Nie zbyt ciekawa okolica . Odrapane bloki , ale ważne ,że ona tam mieszkała i nagle nawet te bloki wydawały się naprawdę piękne. Stanąłem przed jej drzwiami i zadzwoniłem dzwonkiem . Otworzyła mi ta sama , lecz inna dziewczyna …- nie blond , lecz czarnowłosa piękność.
-Hej , jestem .-przywitałem się.
-Hej , hej . Możemy już iść .-powiedziała tym swoim niebiańskim głosikiem.
-Na jaki film masz ochotę ?
-Wiem ,że myślisz ,że wyskoczę ci zaraz z komedią romantyczną , ale nie … preferuję jakiś film sensacyjny .
-Dobrze , może Skyfall ?
-Naturalnie , jeszcze nie miałam okazji go obejrzeć .-uśmiechnęła się do mnie.-Zdziwiony ?
-Czym ?
-No ,że nie jestem blondynką .
-Kolor włosów , jest dla mnie nieistotny . Ale muszę przyznać ,że w ciemnych włosach ci jeszcze ładniej .
-dziękuje –zarumieniła się.-Chwila … a czemu nie jesteś na tym ślubie ?
Opowiedziałem jej całą historię . Opowiadałem to w miarę szybko , więc zdążyłem zanim dojechaliśmy pod kino. Uśmiechała się tak pięknie , że wzroku nie mogłem oderwać . Przez cały film się na nią patrzyłem , w sumie to nawet nie wiem o czym był…jakiś James Bond …czy może …Liliana !
-Opowiesz mi coś o sobie ? –zapytałem gdy wyszliśmy z budynku.
-Nie .-zaśmiała się.-No dobrze Liliana Martinez , mam 20 lat , jestem z Hiszpanii a tutaj studiuje . Lubię koszykówkę … chyba podstawowe informacje już masz , teraz ty .
-Robert Lewandowski –zaśmiałem się.-mam 25 lat , jestem z Polski …-przerwała mi .
-Polska … Marcin Gortat , Euro 2012 !
-No dokładnie .-rozbroiła mnie tym.-No więc , jestem z Polski , a tutaj gram w nogę w BVB .
-Borussia Dortmund ?
-Tak.
-Wygraliście kiedyś z Realem .-uśmiechnęła się do mnie .
-No oczywiście .Co teraz robimy ?
-Odwieziesz mnie do domu ?
-Mojego ? –spojrzałem jej w oczy .
-Mojego ! –uśmiech nie schodził jej z twarzy .
-No dobrze … niechętnie , bo będziemy musieli się pożegnać …
-Nie marudź .-poczochrała moje włosy .
Byliśmy już pod jej blokiem , postanowiłem ją podprowadzić pod samą klatkę , ponieważ zauważyłem ,ze się trochę boi.
-Nie zbyt ciekawa ta okolica …
-Wiem … ale mam do wyboru to i studia , albo lepszy dom .
-Rozumiem , to co do jutra ?
-Może być do jutra … jakby co to mam wolne jutro .
-Ooo super ! –ucieszyłem się jak dziecko.-Czyli przyjeżdżam o 12 i idziesz na mój trening .
-Zgoda .-zmrużyła oczy .-Alee…
-Ale co ?
-Ty pojedziesz na mój trening . o 16 . ok ?
-Jasne , Lily .
-Lily ?!
-Tak , Lily .-uśmiechnąłem się , a ona weszła do klatki schodowej .
-To paaa , do jutra –pomachała do mnie.
-Papa.
#Narrator.
Robert wrócił do domu cały w motylkach .  Szczęśliwy jak dziecko . Nie miał ochoty już nic robić , tylko spać . Wziął prysznic i udał się do swojego łóżka i zasnął snem twardym.
Łukasza natomiast pielęgniarki wygoniły dopiero o 23 , więc Charlie już dawno spała . Jo i Sara zostały na noc u Oli i Marco .
_______________
Nie obrazicie się jak będzie mały zwrot akcji ? i trochę romansu ? :D
A po za tym to mój Marcto <3 Tak , tak Marcto <3 Lov Ju , bejbe <33 Odwala mi ... xD

poniedziałek, 4 lutego 2013

Nigdy nie będziesz szczęśliwy!


Nadszedł dzień ślubu . Chłopcy troszkę skacowani ale ogarnęli się. Dziewczyny były zachwycone sukienką Charlie. Bardzo skromna ale przepiękną. Kobieta miała loki na głowie i lekki makijaż.
- Jejciu ale ty ślicznie wyglądasz!- powiedziała As.
- Oj dzięki . Niedługo ty ubierzesz sukienkę.- zaśmiała się przyszła żona Piszczka.
- Zobaczymy ! Mam nadzieję .
Dziewczyny kończyły przygotowania. W tym samym czasie chłopcy szykowali się do uroczystości. Wszyscy biegali jak opętani. Tylko Robert był jakiś nieobecny.
- Ej stary , gdzie jest moja koszula ?- zapytał Lewandowskiego Łukasz. Jednak nie uzyskał odpowiedzi.
- Halllooo !!! Tu Ziemia !!! Żyjesz?! – szturchnął w ramię kumpla.
- Yyyy tak . O co chodzi ? – zapytał.
- Ej Lewy co ci jest ? A poza tym szykuj się ! Ja za dwie godziny biorę ślub ! A i gdzie jest moja koszula ?  – krzyknął.
- Już , już idę . A koszula jest w moim pokoju.- odpowiedział zamyślony Robert.
Wszyscy ubrali się elegancko, Kuba jako świadek Łukasza wziął obrączki i wszyscy pojechali w stronę kościoła. Gadali przez całą drogę, jedynie Lewy myślami był gdzieś indziej. Cały czas przed oczami miał twarz Liliany. Dziewczyny też jechały do świątyni. Ponieważ narzeczeni byli katolikami postanowili wziąć ślub kościelny. Charlie marzyła o białej sukni, pięknym narzeczonym, małych dziewczynkach sypiących kwiatki. A teraz jej wszystkie marzenia miały się spełnić . Zawsze mówiła: ,, Marzenia się nie spełniają , ale spełnią ‘’. Wiedziała, że dziś będzie najszczęśliwszą kobietą na świecie. Gdy wszyscy byli już na miejscu, Łukasz przywitał się z Charlie. Postanowiono rozpocząć ceremonię. Jo i Sara rozrzucały białe i czerwone płatki róż przed panną młodą prowadzoną do ołtarza przez swojego ojca. Ten z uśmiechem na twarzy przekazał ją Piszczkowi szepcząc mu – Już jest twoja . Ksiądz zaczął odprawiać ceremonie. Kiedy wypowiedział słowa -  ,, Kto jest przeciwny połączeniu się tych młodych związkiem małżeńskim, niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki.’’ Zakochani już myśleli, że niedługo zakończy się  ta uroczystość , jednak kobieta siedząca w ostatniej ławce , cała ubrana na czarno krzyknęła- Nie zgadzam się !!! Łukasz mówiłam ci, że już nigdy nie będziesz szczęśliwy! Piszczek rozpoznał jej głos ,, Tak to jest ..  Ewa ‘’.
- Ewa !!! Jak mogłaś !! Co ja ci takiego zrobiłem!!!???- wykrzyczał załamany.
- Jeszcze się pytasz! Zabrałeś mi dom , pieniądze i córkę !
- Ale ty sama odeszłaś !
- To się mylisz! To ty mnie wyrzuciłeś !
- Kobieto !!! Chyba upadłaś na głowę !
- Nigdy nie będziesz szczęśliwy!- krzycząc te słowa wybiegła z kościoła.
Wszyscy byli zaskoczeni tym przebiegiem zdarzeń. Charlie nie mogła opanować łez. Goście szeptali między sobą . Rodzina narzeczonej była zdruzgotana. Sara płakała a Jo ją pocieszała.
- Dlaciego  tatuś nigdy nie będzie ścięśliwy ?- pytała cała zapłakana .
- Spokojnie Sala wszyśtko będzie dobzie.- głaskała swoją młodszą ,, siostrzyczkę ‘’ po główce.
Wszyscy jeszcze zaszokowani stali jak słupy soli , gdy  drzwi kościoła ponownie się uchyliły –To Ewa.
W jej oczach jedynie wściekłość i nienawiść . Wyjęła coś z torebki … pistolet ! Wymierzyła nim w Łukasza .
-Ewa co ty wyprawiasz ?!-wystraszył się Kuba .
-Chce mu zabrać to , co on mi zepsuł ! –wrzeszczała stojąc na środku kościoła .
-Niech pani nie robi głupstw ! –prosił ksiądz.
-Zamknij się głupi księżulku ! – wystrzeliła w lampę .-Widzisz ? Zaraz tak zrobię z tobą !
-Ewka , proszę nie rób mu nic … Oddaj broń i zapomnijmy o tym.-błagał Kuba.
-Niech pani nic nie lobi tatusiowi … plose . – płakała Sara.
Ewa zaśmiała się pod nosem .
-Widzisz co  z dzieckiem zrobiłeś ? nawet matki nie poznaje !
-Ta ? Taka matka , co dziecko same z ojcem zostawia ? błagam…-wykrzyczała Charlie.
-Suka.-zakpiła była żona Piszczka , po czym strzeliła do  Charlie , trafiła w udo . W kościele rozległ się pisk dzieci i krzyki kobiet . Zraniona kobieta upadła na ziemie . Traciła coraz więcej krwi . Łukasz upadł na kolana i zaczął tamować jej krew . Jej suknia zamiast być śnieżno-biała  stawała się czerwona… Nikt nie przejmował się Ewą , wszyscy podbiegli do rannej . Na szczęście ksiądz zadzwonił  po policje i unieszkodliwili eks żonę Łukasza. Łukasz klęczał obok swojej ukochanej i płakał … rzewnymi łzami…
-Kochanie , nie płacz ..-mówiła prawie nieprzytomna panna młoda.-Będzie dobrze.
-Mów do nas !- krzyczał Kuba.-Opowiadaj ! 
-Ale co mam opowiadać ?-mamrotała ranna.
- Mów jakie masz marzenia .-zaproponował zniecierpliwiony Robert –Gdzie ta karetka do cholery jasnej ???!
-Nie ważne ..-była zmęczona  , chciała spać.-Gdzie moje dziewczynki ?
-Wyszły z Olą i Marco…-odpowiadał Łukasz .
-Są bezpieczne ?- zapytała otwierając szeroko oczy .
-Tak kochanie , otwieraj , oczy ,oddychaj , pomoc już jedzie.-błagał.
-GDZIE RANNA ?! –usłyszeli głos lekarzy.
Chwilę później była już w karetce .
-Mogę jechać z nią ?-zapytał roztrzęsiony Piszczek.
-Przykro mi , ale nie .-odpowiedział mężczyzna.-Musimy szybko dotrzeć do szpitala.
-Dobrze…-uległ pan młody.
-Wie pan co ? –zagadał jeden ze starszych lekarzy .
-Słucham ?
-Ma pan życie jak w jakimś serialu …
-Może pan chłopaka nie dołować ?- zdenerwował się Robert .-Niech pan rusza dupę i jedzie z Charlie !
Lekarz się nie odezwał , jedynie rzucił jedno spojrzenie i wsiadł do pojazdu. Odjechali na sygnale.
-Chce do taty ! –krzyczała Sara.-Tatooo !
-Chodź kochanie .-wziął małą na ręce i mocno przytulił.
-Carli jest zdlowa ? –zapytała z oczami pełnymi łez.
-Nie długo wyzdrowieje .-uśmiechnął się lekko z nadzieją ,że tak właśnie się stanie.-Gdzie masz Jo ?
-Z wujkiem Malko.
-Chodźmy do nich .-powiedział olewając wszystkich w kościele . Wyszedł z córką . Kuba z Agatą wszystko ogarnęli . Łukasz po prostu był nieobecny , jakby ktoś mu życie zawalił . Chyba po godzinie dotarło do niego ,że jego ukochana leży w szpitalu . Zdjął garnitur  przebrał się . Dzieci zostawił Oli i Marco , a sam pojechał do szpitala.
___________
Anonim i Tarnoś : **

niedziela, 3 lutego 2013


   W końcu nadszedł długo oczekiwany przez wszystkich wieczór kawalerski dla mężczyzn i panieński dla kobiet. Najbardziej zaangażowali się w to Ola i Marco . Tak naprawdę oni wszystko zorganizowali. Marco chciał , aby tej nocy Łukasz się nieźle zabawił.  A Ola po prostu chciała wybić Charlie z głowy pomysł brania ślubu - Strata czasu, tak jest lepiej -powtarzała. 
                  Wieczór kawalerski tradycyjnie jak każde imprezy organizowane były u Roberta . Mięli zrobić go u Mario , ale dziewczyny pierwsze sobie 'zaklepały' posiadłość Gotzego.
Marco obiecał Łukaszowi ,że nie będzie żadnych dziwek i innych kobiet o lekkich obyczajach . Jednak ten powtarzał ,że to będzie coś zajebistego.  Piszczek zaczął się obawiać , podobnie jak Robert i Mario. Odkąd Lewy przyszedł sam na parapetówkę do Asi i Mario nikt nie widział go w towarzystwie kobiety. Był na nie uczulony , chociaż lubił Aśke , Olę , Charlie ,a nawet Agatę.
                U chłopaków impra już się rozpoczynała. Mario zorganizował alkohol , Robert jedzenie , Kuba słodycze , a Marco wszystko inne. Dziewczyny zupełnie nie domyślały się co tam się będzie działo , więc spokojnie zaczęły oglądać komedie romatyczne . 
-A więc chłopcy !- zaczął poważnie Marco.-Tego dnia nie zapomnicie do końca życia.
-Kuuba , boję się.-szturchnął przyjaciela Łukasz.-On coś kombinuje ...
-Też to zauważyłem ...
-Spokojnie , nie będzie dziwek .-uspokoił Reus .-Ale będą striptizeki !
-Marco , błagam cię...-załamał się Robert.-Czy ty żeś na łeb upadł ?!
-Oj chłopcy ...-nalegał Reus.-Będzie fajnie..
                Godzinę później chłopaki byli już trochę wstawieni . Nadszedł czas na obiecane tancerki. Przyjechało około 7 dziewczyn w skąpych strojach . Robert wyłapał spośród nich piękną blondynkę o nienagannej figurze i pięknej twarzy. Była zdenerwowana i speszona . Cały czas spoglądała na podłogę. 
-Muszę zapalić -odezwała się w końcu.-Mogę wyjść na taras ?
-Jasne .-uśmiechnął się  Lewy . Sam wyszedł na dwór i od strony podwórka wszedł na taras gdzie była piękna nieznajoma.
-Czemu wybrałaś taki zawód ?- odezwał się i przestraszył dziewczynę.
-Muszę jakoś opłacić studia , co nie ? -odpowiedziała szybko.
-Aaaa , rozumiem . -usiadł koło niej .-Nie pal tego.
-Daj spokój ...
-Jak się nazywasz ?
-Ładnie .
-A ja Robert.-zaśmiał się .-Masz załóż to.-dał jej swoją koszulę oraz jakieś spodnie.
-Po jaką cholere ? -zdziwiła się tancerka. 
-Bo stąd spadasz .-rzekł .-Nie będziesz robić czegoś czego nie chcesz. W dodatku czegoś takiego.
-Niee.-powiedziała cicho .-Muszę tu zostać , ale dziękuje.
-Nie musisz .-sprzeczał się Lewy .-Poczekaj , zapomniałem butów...masz moje .
-Kurde , nie wiem jak mam ci dziękować , nawet nie wiesz jakie to trudne ...
-Wiem  dlatego ci pomagam .-puścił jej oczko.
-Co chcesz w zamian ?-zmrużyła oczy.
-Twój numer.-uśmiechnął się uroczo.
-Nie ma sprawy .-skończyła zadładać spodnie.-Daj telefon to ci zapiszę.
Piłkarz zrobił jak kazała i chwilę później miała już uciekać , Lewy złapał ją za rękę
-Nie powiedziałaś jak masz na imię .
-Lilliana.
-Ślicznie .-puścił jej rękę.-Nie martw się , znajdziemy Ci inną pracę.
-Dziękuje .-stała już na trawie .-Nie mów im nic , twoim kolegom też nie , okej ?
-Jasne , ani słowa . -uśmiechnął się.-Napiszę do ciebie później .
-Dobrze , papa. 
-A ! -przypomniał sobie.-Daleko masz do domu ?
-Nie , kilka ulic dalej .
-Na pewno ? -chciał się upewnić.
-Tak , tak na pewno.
-Okej , do zobaczenia.-pożegnał się i wrócił do domu.
Chłopaki nawet nie zauważyli ,że Robert wyszedł . Zniknięcia Lilliany też nikt nie zauważył.
Dziewczyny już dawały pokaz zalanym piłkarzom . Napastnik BVB nie miał ochoty na to patrzeć i wszedł do kuchni , gdzie zobaczył roześmianego Mario.
-Stary ...-mówił Gotze.-Jak one tańczą !
-Super ... nalej mi Jacka Danielsa .
-Spoko , ale im się coś pomyliło ... miała być siódemka ...a jest ich sześć.
-Bo ty liczyć nie umiesz pajacu.-zaśmiał się Robert.-Ja to wszystko powiem Aśce , zobaczysz .
-Nie zrobisz mi tego ...-spoważniał Mario.-Proszę nie mów .
-Hhahahaha , pomyślę nad tym . 
-To wina Marco !
-Ty już na niego winy nie zganiaj, młody.
-Ja panienek nie chciałem ...
-Oj , daj spokój .-zmierzwił mu włosy.-Kiedy one jadą ? 
-A nie wiem ...-powiedział uspokojony Mario i usiadł na przeciwko Roberta.-To jest niemoralne .
-No ... -wstał z miejsca.-Wygonie je !
 Mario nawet nie zdążył się odezwać , bo Robert wbiegł do salonu i zaczął krzyczeć
-Spadówa ! Wypieprzać mi z domu !
Kobiety po prostu sobie wyszły , a Marco napity w trzy dupy zaczął protestować
-No ale , czemu ? 
-Reus ! Przywracam Cię do porząkdu !
-Ale , kiedy ...
-Jak chcesz oglądać obce półnagie kobiety to sobie pornosa włącz ! 
-No w końcu . Teraz możemy spędzić czas miło...-uspokoił się Mario.
-W co gramy ? -zapytał znudzony Łukasz.
-Jak w co ? W Battlefielda ziom .- oświadczył Marco , który już chyba o wszystkim zapomniał. 
Chłopaki zaczęli grać. Krzyczeli przy tym i pili alkohol , jeżeli piciem można było to nazwać , bo połowa zawartości  lądowała im na spodniach , albo Lewemu na dywan.
Robert w między czasie napisał smsa do NIEJ  

` Hej , wróciłaś już do domu ? Nic ci się nie stało ? Robert : ) ` 
-Ejj , Robert ! -krzyknął Mario.- Grasz ? Czy romansujesz ?
-Co ? Tak... gram.
Po kilku minutach dostał odpowiedź od Lilliany.
`Hej , tak wszystko w porządku , jeszcze raz dziękuje . :))`
-Sorry chłopaki , ale ja to już się dopalam ... idę spać ..-próbował się wykręcić.
-Słabiak !- krzyknął Marco.-Ale idź ... rozumiem Cię . Jak ja na imprezie zjadłem truskawki i popiłem wódką to...-zaczął swoje opowiadanie , a Robert poszedł do sypialni. Tylko ,że nie po to aby spać , lecz po to aby spokojnie popisać z Lillą.
Odpisał jej na smsa 
`Nie masz za co dziękować , po prostu nie mogłem pozwolić na to abyś robiła coś czego nie chcesz robić ... a to był kawalerski mojego kumpla :D ` 
Lilliana :
`Wybacz , nie pomyśl sobie ,że jestem jakaś ... wiesz . Ja musiałam tam tańczyć ,żeby zapłacić za te cholerne studia `
Robert :
`Daj spokój , przecież wiem . Co powiesz na to abyśmy jutro poszli razem do kina ;p ? `
Lilliana :
`Dobry pomysł , ale po 14 , bo mam zajęcia :D A teraz to idę spać.`
Robert :
` Okej , to po ciebię przyjade , tylko wyślij jutro adres :D Dobranoc :* `
Lilliana :
`Dobranoc :*`
Chłopaki balowali jeszcze z trzy godziny , aż prawie każdy zaliczył zgona.
_________________
Wowowow , taki Robertowy trochę , ale musiałam go tu wkręcić xd
Komentujcie !

sobota, 2 lutego 2013

O fuu , znowu się liżą ;p


Parę Tygodni później.

           Ola miała dzisiaj wolne , i nudziła się w domu .Miała nadzieje , że Mandy odbierze od niej telefon i przyjdzie ją odwiedzić. Tak też się stało. Dziewczyny umówiły się na 14 . Marco był w domu i oglądał powtórki meczy.
-Mandy przyjdzie za godzinę.-oznajmiła.
-Yhym.
-Słuchasz mnie ?
-Nosz cholera , co ze mnie za debil , mogłem Kubie podać !-krzyknął.
-Czyli nie słuchasz ...-wyszła z salonu i pokroczyła do kuchni.
Zaczęła myć naczynia .  Jak skończyła poszła znudzona do garderoby Marco. Jak weszła zobaczyła ogromny burdel. Szybko poskładała koszulki i powiesiła koszule na wieszakach.
Wybiła 14 i punktualnie do domu Reusa przyszła Mandy .
-Heeej .-zawołała szczęśliwa Ola.
-No siema.-rzekła Mandy.
-Chodź -zaprosiła do środka .-Pójdziemy do salonu i pogadamy.
-Okej-uśmiechnęła się i powędrowała do salonu. Usiadła na fotelu . Wzrok Marco przybiły liczne rany na ręce dziewczyny.
-Powiesz , mi co to jest ?-złapał ją za ręke.
-Nic .
-Taa , bo same się rany na ręce robią ?-spojrzał na nią z pretensją.-Olka ! Patrz co ona narobiła.
Ola przyszła do nich ze szklankami i napojem. Spojrzała młodszą przyjaciółkę.
-Zwariowałaś ?
-Tak.-zaśmiała się do podłogi.-Nawet nie wiecie jak to pomaga.
-No na pewno .-zaczął Marco.-Tłumacz się teraz !
-Bo ja się zagubiłam , nie chce mi się żyć . Ojciec mnie nie kocha , ma mnie w dupie . Tak jak wszyscy z resztą. Czuję się nieakceptowana . Wy tego nie zrozumiecie...
-Ale ... przecież masz nas . -powiedziała zrezygnowana Ola.
-Ta , to nie to samo . Wiecie jak to jest , gdy nie chce ci sie wracać do domu i wolisz chodzic po mieście nocą ? A jak sobię zrobię taką ranę to czuje słodkie mrowienie i ból . Kamień z serca spada.
-To przychodź tutaj . -zaproponował Marco.
-Ale nie o to chodzi ! -uniosła glos Mandy.- Chodzi o to ,że świat jest niesprawiedliwy...
-Ale świat da się polubić .-usiadła.-Niektórzy nie mają dachu nad głową , nie mają co jeść, nie mają kasy i się nie tną.
-Bo ktoś ich kocha .-po jej policzku spłynęła łza.- nienawidzę swojego losu .
-Los wszystkich ludzi zapisany jest w niebie.
-Nie wierzę w Boga .
-Jezus wierzy w Ciebie.
-A mnie to gówno obchodzi ! Chce tylko spokojnie sobie żyć. Tak żeby nikt mi się nie wpieprzał w moje sprawy. I chce żeby ojciec się skapnął ,że istnieje.
-Ale , będzie dobrze , tylko uwierz w siebie i zacznij spełniać marzenia! Masz jedno życie nie zmarnuj go. -tłumaczył Marco.
-Dobra , mniejsza o to ... będę wracać do domu ...-wstała z fotela
-O nie , nie , nie .-zaprotestował Reus. -Wrócisz do domu i się potniesz i już cię nie zobaczymy .
-Tutaj nocujesz -dokończyła Ola.
W końcu Mandy uległa i zgodziła się na nocowanie u Reusa. Ten do samego wieczora tłumaczył jej ,że źle robi . Chyba to zrozumiała. Marco wiedział ,że każda nastolatka przezywa w życiu taki kryzys . Razem z Olką chcieli jej pomóc.
            
               Łukasz i Charlie codziennie jeździli do As ,żeby pomagać jej z małym Lukasem . Aśka teraz już musiała ich wyganiać z domu , bo nie pozwoliliby jej dziecka dotknąć.
              W domu u Piszczka było jak zawsze -wspaniale . Zibi stał się ulubieńcem  Łukasza . Kot łaził za nim krok w krok . Uwielbiał go . A Piszczek go rozpasł , tak ,że zwierzę nie mogło praktycznie wejść na drzewo. Grubas spał cały dzień na kanapie i w między czasie chodził do pokoju dzieci , aby go pogłaskały.
-Nie dawaj mu tyle jedzenia !- krzyczała Charlie.-Pęknie zaraz.
-No ale zobacz jak się patrzy .-mówił Łukasz.-Dam mu trochę ciasteczek.
-To typ oszalał !- zbulwersowała się kobieta.-Zdechnie .
-Dobra , Zibi jedziemy do wujka Kuby.- oznajmił Łukasz. -Gdzie jest smycz ?
-W  szafce na buty. -powiedziała Charlie śmiejąc się pod nosem.
Łukasz zabierał kota do swoich kumpli .  Miał świra na jego punkcie. 
-Jak dziecko się zachowujesz !- krzyknęła .
-No i co  ? -podszedł do niej i pocałował jej gorące usta. -Bynajmniej fajne  dziecko.
Zaczęli się całować coraz namiętniej . Byli oparci o futrynę . Charlie zaczęła rozpinać koszulę Piszczka ,a on chciał zdjąć jej koszulkę , lecz nadbiegły dziewczynki i im przerwały.
-O fuu , znowu się liżą , chodźmy stąd.-rzuciła Sara .
-Bleeeee.-podsumowała Jo.
Para popatrzyła na siebie i zaczęła się śmiać.  Wiedzieli ,że dziewczynki są szczere , ale żeby aż tak .
-Dobra ja idę , dokończymy wieczorem - powiedział Łukasz i wziął kota na ręce .
-Mam nadzieję Paaa. -pożegnała się Charlie.
                  U Kuby , było jeszcze kilku kolegów . To było dziwne ,że w ich towarzystwie znajduje się kot , ale co tam . Głaskali go i  karmili chipsami.  Pograli chwilę w Call of Duty i rozeszli się do domów.
                Łukasz i Charlie dokończyli wieczorem to co zaczęli w południe.
_______________________
Jednak napisałam ten rozdział . Czuję się lepiej , ponieważ mam takiego osobistego Reusa -DZIĘKUJE ADRIANNA :**

piątek, 1 lutego 2013

Nie wierze , ludzie KOCHAM WAS !


                       Chłopaki zaczynali trening o 8.00. Podekscytowany Mario , nie mógł opanować emocji i chodził jak opętany . Chciał jechać do szpitala , ale widział ,że nie może bo jest trening.
                    Kiedy zaparkował przed stadionem popędził prosto do szatni ,aby pochwalić się wszystkim, że urodził mu się syn.
-Siemmmma chłopaki !-krzyknął z tak zwanym bananem na twarzy.
-Siema-odpowiedzieli.
-Syna mam !-wykrzyczał .-Taki mały i słodki !
-Gratuluje !-rzucił się Ilkay.- Jestem wujek !
Chłopaki nie mogli się nacieszyć nowiną. Nawet Klopp się cieszył . Zdziwiło go jedynie to ,że nie ma Marco, ale był zbyt podniecony aby się tym martwić.
Tymczasem u Marco .
Z samego rana zadzwonił do trenera , i poinformował go ,że nie będzie na treningu z powodów osobistych . Trener się zgodził i nie wchodził w szczegóły. Potem pojechał do Oli i Asi . Miał nadzieje ,że zabierze Olkę do domu w końcu dzisiaj jej urodziny . Nie chciał ,żeby spędzała je w szpitalu.
-Hej koteczku -pocałował ją.
-Misiek .-zdążyła jedynie wypowiedzieć to słowo , ponieważ ten zaczął znowu ją całować.
-Sto lat.-powiedział jak przestali.
-Dziękuje . -przytuliła go.-Za pamięć.
-Mam dla ciebie masę prezentów.-uśmiechnął się przebiegle.
-Jakich ?-popatrzyła z zaciekawieniem .
-Mosze zasznę od tego ,że nauszyłem się Polskiego -mówił po Polsku ze śmiesznym akcentem .Dziewczyna popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
-Nie wierze .-otworzyła szeroko oczy.
-Uwiesz -cmoknął ją w policzek.-Nie umiem jedynie wypowiadać 'rz' .
-Widzę-zaśmiała się.-Kocham cię Marco. Najlepszy prezent na świecie.
-To nie koniec.-złapał ją za rękę.-A tak przy okazji to Jo i Charlie też się uczyły ze mną.
-Nie wierze , ludzie KOCHAM WAS !-krzyknęła.
-Chodź pokaże ci resztę prezentów...-wyciągnął ją z sali za rękę.
Chłopak zaprowadził ją do samochodu i pojechali do ZOO. Ola uwielbia zwierzęta , zwłaszcza dzikie. Ma na ich punkcie świra.
-Po co idziemy do ZOO ? -zapytała.-Bylam tu...
-Wiem , ale nie byłaś w środku klatek .
-Żartujesz ?
-Niee.-uśmiechnął się.-Będziesz mogła pojeździć na Zebrach .
-OMG ! Kocham Cię.
-Ja ciebie tesz kfiatuszku-uśmiechnął się.
-Uwielbiam jak mówisz po Polsku.
-Wiem.
Podczas gdy Marco zabawiał Olę a Charlie razem z Jo chwaliły się nowym osiągnięciem Łukaszowi, Mario cały czas siedział przy Asi.
-Słuchaj Mario , chce żeby to my go wychowali .-zaczęła w końcu.
-Miałem mówić to samo... -odrzekł.-Patrz uśmiecha się !
-No widzę , jest taki słodki i taki NASZ.
-Masz rację , to Gotze Junior ! Będzie miał mamusie Asie i tatusia Mario . -zaśmiał się.
-O ferajna dzwoni .- powiedziała Joanna słysząc dzwonek telefonu Mario.
-Wujek Łukasz...-westchnął i odebrał.-Hallo?
-Siemasz Mario, wpadamy do szpitala.
-Nie ma sprawy , As będzie szczęśliwa .
-Wiemy .-zaśmiał się.-Mamy prezenty.
-Mmm. A powiesz mi gdzie jest Marco ?
-Świętuje urodziny z Olą.
-Przecież Marco urodził się w  maju.
-Oli urodziny !
-Aaaaa. Dobra czekamy na was.
-Ehem .
Rozłączyli się . Po piętnastu minutach rodzina Piszczka i Kuby była przy Asi i małym Lukasie.
Przytulali  go i nie mogli się mu napatrzeć . Miał ogromne oczy i śliczny nosek.
Charlie z Jo pochwaliły się także Asi jak to świetnie mówią po Polsku.
Mario obiecał ,że również nauczy się tego trudnego języka . Mile chwile przerwała pielęgniarka która przyszła po Lukasa ,żeby zrobić mu badania. Powiedziała także ,że jutro mogą już wracać do domu. Mario strasznie się ucieszył , podobnie Asia .
                     Ola bawiła się świetnie . Po przejażdżce na zebrze udali się do zagrody z tygrysimi kociętami . Mogli je pogłaskać , bo te były przyzwyczajone do ludzi. Nie obyło się bez odwiedzin u lam i antylop.
Na koniec zostawili sobie małpki. Tam uśmiali się jak przysłowiowe norki. Do domu wracali na pieszo.
-Kupisz mi taką zebrę ? -Ola się uśmiechnęła.
-Może kiedyś.
-To chociaż kucyka !
-Hahah , kucyka ostatnio chciała Sara ...- zaśmiał się.
-To mi kup ogromnego ogiera ! -zaprezentowała wielkość rękoma.
-Pluszowego ?
-A pff -odwróciła się.-Sama sobie kupię. I nazwę go MARCO !
-Bo będzie taki super ?
-Nie , bo będzie podobny do osła !
-Ejjj .-udał obrażonego.
-Przecież żartuje lamo.-złapała go za rękę. -Spać mi się chce...
-Już jesteśmy w domciu.
-Widzę .
-Tam czekają na ciebie prezenty .
-Jeszcze ?-uśmiechnęła się
-Yhym.- powiedział dumnie.
                  Ola dostała jeszcze masę biżuterii , jakieś misie , seksowna bieliznę i buty.
Dziewczyna obiecała ,że jutro zrobi Marco 'pokaz mody' w którym będą  uczestniczyły prezenty .
 Chłopakowi chodziło głównie o tą bieliznę. Aleksandra męczona zasnęła na kanapie oglądając jakiś program muzyczny. Przeniósł ją do sypialni i razem zasnęli.
_________
Przepraszam wszystkich tych , którzy to czytają , ale mam taką depreche , że żyć mi się nie chce , więc jutro nic nie dodam , przepraszam ...